Sunday, July 29, 2007
Żydzi. Antysemityzm. Holokaust Zbikowskiego
"Żydzi. Antysemityzm. Holokaust" Żbikowskiego
Andrzej Żbikowski prostuje historię stosunków polsko-żydowskich jak umie. Za typowy przykład jego inwencji może służyć podpis pod ilustracją opublikowaną na 11 opisywanej książki: "Żydzi, którzy od wieków prowadzili karczmy, często spotykali się z zarzutem, że rozpijają chłopów. Żydowska karczma była jednak dla mieszkańców prawdziwym oknem na świat. Można tu było dowiedzieć się o cenach zboża, zaciągnąć chwilową pożyczkę czy podyskutować o toczącej się gdzieś daleko wojnie". Jak widać - dzięki gorzałce polscy włościanie przecierają oczy na świat. No i dzięki Żydom.
Na rynku księgarskim pojawiła się książka dotycząca problemu żydowskiego: Andrzej Żbikowski: "Żydzi. Antysemityzm. Holokaust" (Wydawnictwo Dolnośląskie 2001), którą uznać należy za nową zmarnowaną okazję. Jest to właściwie historia Żydów w Polsce, od początków państwa polskiego aż do dziś, ale zawarta w dwóch słowach tytułu: antysemityzm i holokaust. Nasuwa się od razu pytanie, czy blisko tysiącletnie współżycie Żydów z Polakami można ograniczyć do takich dwóch problemów? Czy w naszej wspólnej historii nie było innych, ciekawych i pozytywnych zjawisk? Czy na tak ukierunkowanych treściach można budować atmosferę przyjaźni między Polakami i Żydami? I wreszcie, komu to ma służyć?
Odpowiedź na to ostanie pytanie jest niestety dość prosta, jeżeli przeanalizuje się treść całej książki, a szczególnie jej przesłanie polityczne. Okazuje się wówczas, że tytuł jest celowy jak motto. Ma on od razu nastawić czytelnika na przyjęcie myślowego schematu: dzieje Żydów to nieustanna tragedia narodu prześladowanego przez wrogie otoczenie, w tym przypadku przede wszystkim polskie; obwinienie Polaków o współudział w zagładzie i wytworzenie w nich poczucia winy, ukorzenia się i... zapłacenia kolejnego haraczu, tym razem "tylko" 60 miliardów dolarów. Tyle bowiem pieniędzy życzą sobie na tym etapie międzynarodowe hieny shoah-biznesu. Handel cierpieniami ludzkimi okazuje się nader intratnym procederem.
(...)
Zdrajca, ale swój
Obok Dmowskiego jest portret Leopolda Kronenberga i opis jego wielkich zasług. Rzeczywiście człowiek wyjątkowo zasłużony, tylko nieco zagadkowy. Wspierał wydatnie Powstanie Styczniowe, szczególnie finansowo i umożliwił jego dłuższe trwanie. Gdy skarbnik powstania Goldman zdradził Romualda Traugutta i spowodował aresztowanie i stracenie członków Rządu Narodowego, policja carska przeprowadziła drobiazgowe dochodzenie i znała dokładnie sytuację we władzach powstańczych i wszelkie powiązania z działaczami z zewnątrz. Jakim tedy cudem, po upadku powstania car odznaczył Kronenberga najwyższym odznaczeniem rosyjskim - Orderem św. Włodzimierza?
Pewne światło rzuca na to sytuacja, jaka wytworzyła się po powstaniu. Carat skonfiskował polskiej szlachcie na Litwie i w Królestwie 4.254 majątki. Część z nich otrzymali w nagrodę "za usmirenie polskawo miatieża" oficerowie i urzędnicy carscy, resztę odprzedano wzbogaconym Żydom. Od tego właśnie czasu popularnym zaczęło się stawać powiedzenie: "Wasze ulice, nasze kamienice", restrykcje popowstaniowe w poważnym stopniu dotknęły także patriotyczne polskie mieszczaństwo.
Oto i mamy dwie wielkie postacie: Polaka, który za obronę własnego Narodu dorobił się przydomka "antysemita" i Żyda, którego działalność dopomogła w zmniejszeniu polskiego stanu posiadania pod zaborem rosyjskim.
Rzeczpospolita znienawidzona
Pouczający jest tu rozdział "Po odzys kaniu niepodległości". Na wstępie dowiadujemy się, że "u progu niepodległości większość Żydów z nieufnością przyglądała się działaniom zmierzającym do utworzenia państwa polskiego. Ich niepokój budziły hasła ugrupowań nacjonalistycznych, które opowiadały się za budową państwa narodowego, a nie obywatelskiego". Pierwsze zdanie jest prawdziwe, natomiast w drugim znajduje się kupka kłamstw, a mianowicie:
- wrogość do odbudowy państwa polskiego przejawili Żydzi jesienią 1914 roku, zakładając w Berlinie Związek Wyzwolenia Żydów Rosyjskich i proponując Niemcom budowę tworu zwanego "Judeopolonią", którego powstanie przekreśliłoby jakiekolwiek nadzieje na odzyskanie przez Polaków niepodległości;
- Konstytucja marcowa z 1921 roku była najbardziej demokratyczną konstytucją w Europie, a poprzedziła ją seria dekretów Naczelnika Państwa, wprowadzających równość obywateli bez względu na narodowość i religię;
- "państwo obywatelskie" lub "otwarte" jest to wymysł naszych wyobcowanych "Europejczyków" z lat dziewięćdziesiątych i, jak wykazuje praktyka, prowadzi ono do niszczenia polskiej państwowości i tworzenia regionów pod władzą obcego kapitału.
Kolejne jadowite zdanie głosi: "Zaufanie do nowych instytucji politycznych podważały ponadto częste w pierwszych latach powojennych ekscesy antyżydowskie oraz hałaśliwa kampania nacjonalistyczna". W rzeczywistości; podpisując z Rosją Sowiecką Traktat Ryski (18 III 1921 r.) Polacy zgodzili się przyjąć w swe granice 330.000 Żydów; prawie drugie tyle przyjęli nielegalnych uciekinierów; oprócz tego w okresie międzywojennym przyjęliśmy dodatkowo ok. 200.000 Żydów z innych krajów Europy, w tym ok. 15.000 z Niemiec. Po co ci biedni Żydzi tak się masowo pchali do wstrętnej, nacjonalistycznej Polski?
Po drugie, jak zachowali się Żydzi w czasie najazdu bolszewickiego na Polskę? Czy powszechny aplauz biedoty żydowskiej dla najeźdźców, tworzenie czerwonych milicji i przywiezienie z Moskwy "rządu" Marchlewskiego, w którym dominowali Żydzi, miał Polaków przychylnie nastrajać do Żydów?
(...)
Gruenbaum narodowo antypolski
Pod ilustracją przedstawiającą spotkanie Naczelnika z delegacją żydowską widnieje podpis: "Przywódca syjonistów Izaak Gruenbaum apelował w 1918 r. do Naczelnika Józefa Piłsudskiego o pomoc w uzyskaniu autonomii kulturalnej dla Żydów". Istna sielanka, tyle że kłamliwa. Już 12 XI 1918 r. wszystkie odłamy żydostwa polskiego zostały przyjęte na audiencji u Józefa Piłsudskiego. Jednocześnie tego samego dnia Izaak Gruenbaum złożył żądanie stworzenia w suwerennym państwie polskim żydowskiego rządu mniejszości narodowej - Sekretariatu Stanu, działającego na podstawie separatystycznej konstytucji żydowskiej. Takiej instytucji nigdy i nigdzie diaspora żydowska nie miała. Kiedy Naczelnik Piłsudski i premier Paderewski oświadczyli, że całkowite uprawnienie Żydów w Polsce może nastąpić na wzór angielski lub amerykański, przedstawiciele Żydów uznali to za "wypowiedzenie wojny żydowskiemu ruchowi narodowemu, którą ten podejmie w obronie swoich interesów". Istotnie, Gruenbaum stworzył Sejmowy Blok Mniejszości Narodowych, zwalczający państwo polskie. Nienawiść, jaką preferowano w działaniach tego Bloku, zaowocowała w 1939 r. mordowaniem Polaków na Kresach Wschodnich, a od 1942 roku mordowaniem Żydów. We wszystkich obozach zagłady i w likwidacji gett uczestniczyły oddziały Askarów, czyli uzbrojonych mniejszości byłej II Rzeczypospolitej w służbie Hitlera.
(...) Przemilczany ŻZW i żydowscy zdrajcy
Książka jest pełna oskarżeń pod adresem Polaków, że byli "antysemitami", nie ratowali Żydów, itp. A czy autor lub ktokolwiek inny napisał kiedykolwiek konkretnie, jak Polacy mieli ratować Żydów? W jaki sposób mieli to zrobić, jeśli nie mogli uratować siebie? Czy chwytać za kamienie i rzucać się na oddziały wojskowe deportujące ludność żydowską? Jedyną możliwością dla sterroryzowanej ludności polskiej było podanie kawałka chleba, od czego nikt się nie uchylał. Niektórzy Żydzi odwdzięczali się jednak w inny sposób. Będąca na usługach gestapo żydowska organizacja kolaboracyjna "Żagiew" rozsyłała w teren swych agentów, którzy podawali się za ściganych Żydów, prosili o jedzenie, a potem donosili gestapo, kto żywi Żydów. Za taką działalność dostawali nagrody.
Dlaczego Żydzi nie podjęli żadnych form walki? Jedyną naprawdę organizacją, która przynosi Żydom chwałę, jest Żydowski Związek Wojskowy, powstały w grudniu 1939 r. Składał się on z oficerów i podoficerów WP, uczestników walk wrześniowych. ŻZW przez pierwsze lata okupacji rozbudowywał i szkolił swoje szeregi, a w kwietniu 1943 r. osiągnął stan ok. 400 ludzi zorganizowanych w 11 plutonów bojowych. Wcześniej wykonał wiele akcji zbrojnych, likwidując kolaborantów z "Żagwi" i stawiając zbrojny opór Niemcom w styczniu 1943 r. ZŻW "podpadł" jednak starszyźnie getta, ponieważ podjął bez jej upoważnienia walkę i współpracował z Korpusem Bezpieczeństwa AK. Dowodził nim kpt. Moryc Apfelbaum ps. "Kowal". O nim jednak zupełnie cicho w opracowaniach na temat powstania w getcie. Autor recenzowanej książki raczył tylko wspomnieć: "Obok ŻOB w powstaniu w getcie warszawskim walczyły oddziały Żydowskiego Związku Wojskowego" (s. 41). ŻZW nie walczył "obok", ale był organizatorem powstania.
dr Andrzej Leszek Szcześniak
Tytuł, śródtytuły i podpis pod ilustracją pochodzą od redakcji "Naszego Dziennika".
dr Andrzej Leszek Szcześniak, Nasz Dziennik, 2001-07-06
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment