Monday, June 15, 2009

Radosław Sikorski nie chce finansować wystawy organizowanej przez Uniwersytet Jagielloński

Radosław Sikorski nie chce finansować wystawy organizowanej przez Uniwersytet Jagielloński




Ministerstwo Spraw Zagranicznych odmówiło dofinansowania wystawy i konferencji historycznej dotyczącej "Sonderaktion Krakau" oraz eksterminacji inteligencji przez Niemców w obozie Sachsenhausen podczas II wojny światowej. Ekspozycja przygotowywana przez naukowców Uniwersytetu Jagiellońskiego została zainspirowana przez niemieckich partnerów i jest już wpisana w kalendarz Muzeum Sachsenhausen. Projekt przygotowywany z okazji 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej, mimo zignorowania go przez MSZ, będzie realizowany.

Do ogłoszonego przez ministra spraw zagranicznych konkursu "Promocja wiedzy o Polsce 2009" wpłynęło 76 projektów. Celem konkursu było "upowszechnianie za granicą wiedzy o Polsce współczesnej i jej historii, promocja polskiej polityki zagranicznej i idei oraz programu Partnerstwa Wschodniego, a także wspieranie promocji polskiej kultury, a w szczególności realizacja zadań wpisujących się w program Roku Chopinowskiego oraz uwzględniających rocznicę 20-lecia przemian demokratycznych w Polsce i 70-lecia wybuchu II wojny światowej". Ostatecznie finansowanie otrzymało 21 projektów na łączną kwotę prawie 2 mln złotych. Wśród wybranych projektów nie znalazła się jednak propozycja Fundacji dla UJ pn. "Prezentacje audiowizualne i konferencja poświęcone prześladowaniom i eksterminacji inteligencji polskiej przez hitlerowskie Niemcy". - Niestety, nie mamy możliwości odwołania się od tej decyzji. Chcieliśmy jednak uzyskać jej uzasadnienie, które zgodnie z regulaminem nam przysługuje - powiedział nam dr hab. Krzysztof Stopka, dyrektor Archiwum UJ. Przyznał, że bez dofinansowania z MSZ inicjatywa będzie trudna do zrealizowania, ale nie upadnie. - Dysponujemy kwotą ok. 50 tys. zł, a ogólny budżet szacowaliśmy na 200 tys. złotych. Musimy coś wymyślić, bo inicjatywa na pewno nie upadnie. Wystawa jest wpisana w program Muzeum w Sachsenhausen i chcę podkreślić, że to Niemcy wystąpili z inicjatywą jej zorganizowania - dodał. Jak zauważył dr Stopka, projekt UJ idealnie wpisywał się w priorytety konkursu. - Premiowane miały być przede wszystkim projekty związane z II wojną światową i upadkiem komunizmu. Kiedy zobaczyłem werdykt, przyznam, że byłem zdumiony - dodał.
Jak zauważają przedstawiciele UJ, realizowana przez polskich naukowców wystawa i konferencja wydaje się znakomitą okazją do pokazania Europie prawdy historycznej o eksterminacji polskiej inteligencji w czasie II wojny światowej, szczególnie że Muzeum w Sachsenhausen corocznie odwiedza kilkadziesiąt tysięcy osób, a do tego miejsca przywożona jest na specjalne lekcje historyczne młodzież szkolna nie tylko z Niemiec, ale i z krajów ościennych. - Co ważne, taka wystawa na pewno nie naruszałaby w żaden sposób kontaktów z Niemcami, bo to oni byli jej pomysłodawcami - dodał Stopka. Przygotowywana na UJ ekspozycja poświęcona będzie prześladowaniu inteligencji w Europie Środkowowschodniej przez Niemcy hitlerowskie. - Sami Niemcy mają taką koncepcję, by pokazać przede wszystkim Kraków, od którego zaczęła się cała akcja, a potem jej dalszy ciąg. Ma zostać podniesiona sprawa mordu na lwowskich profesorach i pokazane prześladowania inteligencji w innych polskich ośrodkach, a także prześladowania księży. Sesja naukowa idzie w tym samym kierunku - dodał Stopka. Naukowcy Uniwersytetu Jagiellońskiego bazują na zasobach archiwum uczelni, ale prace mocno wspomagane są przez rodziny dawnych profesorów UJ, którzy udostępniają na cele wystawowe swoje pamiątki.
Profesorowie Uniwersytetu Jagiellońskiego zostali podstępnie zwabieni przez okupacyjne władze niemieckie do gmachu Collegium Novum 6 listopada 1939 roku, gdzie miał odbyć się "wykład" niemieckiego oficera Obersturmbannführera SS Brunona Müllera. W ramach akcji uwięziono 183 osoby. Profesorowie zostali wywiezieni głównie do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen. 8 lutego 1940 roku, po międzynarodowych protestach, 101 osób zostało zwolnionych, ale wiele z nich na skutek wycieńczenia wkrótce zmarło. Co roku na UJ w tej samej sali nr 56, w której profesorowie zostali aresztowani, organizowane są uroczystości upamiętniające tzw. Sonderaktion Krakau.
MSZ pomimo naszej prośby o podanie powodów odrzucenia propozycji Fundacji dla UJ, skierowanej jeszcze w ubiegłym tygodniu, do wczoraj nie udzieliło nam odpowiedzi.
W konkursie najwyższe dofinansowanie zyskały m.in. Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny w Polsce "Program Polsko-Izraelskich Spotkań Młodzieży" (150 tys. zł), Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego "Z Warszawy z miłością" (150 tys. zł), Fundacja Centrum Stosunków Międzynarodowych "Polska w przededniu objęcia Prezydencji w Unii Europejskiej - Wyzwania i szanse. Projekt szkoleniowy dla regionalnych dziennikarzy białoruskich" (130 tys. zł), Fundacja Inna Przestrzeń "Strefa Artystyczna - Polska/Tbilisi" (241 tys. zł), Fundacja Centrum Solidarności "Międzynarodowa konferencja dla młodzieży z okazji XX rocznicy upadku komunizmu w Europie" (250 tys. zł), Forum Dialogu Między Narodami Poznaj Polskę "Trzy pobyty studyjne przedstawicieli środowisk żydowskich w Polsce" (126 tys. zł).
Marcin Austyn
Historia Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego

Historia Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego część II

Historia Uniwersytetu Jagiellońskiego część III


PROSIMY I PROTESTY DO RADOSLAWA SIKORSKIEGO Z MSZ I PREMIERA RP DONALDA TUSKA
Rzecznik Prasowy MSZ / MFA Press Spokesman
Piotr Paszkowski

tel./phone: 22 - 523 93 56
fax: 22 - 523 90 99
e-mail: rzecznik@msz.gov.pl
Ministerstwo Spraw Zagranicznych / Ministry of Foreign Affairs



•Biuro Rzecznika Prasowego MSZ / MFA Press Spokesman
Rzecznik Prasowy: Piotr Paszkowski
Dyrektor Biura: Alicja Rakowska

Kontakty z mediami.

Spokesman for the Minister.

rzecznik@msz.gov.pl
brp.sekretariat@msz.gov.pl
tel. (+48-22) 5239356
fax. (+48-22) 5239099


Kancelaria Prezesa Rady Ministrów

00-583 Warszawa, Al. Ujazdowskie 1/3
tel.: 022 6946000
faks: 022 6252637
Dziennik Podawczy

00-582 Warszawa, Al. J.Ch. Szucha 14
(w godz. 815 - 1615)
Centrum Informacyjne Rządu

tel.: 022 6947528; 6946983
faks: 022 8403810
Akredytacje dziennikarskie przyjmuje sekretariat CIR

tel.: 022 6946102, 6946106, 6947072
faks: 022 6284821, 6252872
Kontakt za pośrednictwem poczty elektronicznej

e-mail: cirinfo@kprm.gov.pl
przeznaczony do przesyłania pytań od dziennikarzy mediów ogólnopolskich
e-mail: cirmedia@kprm.gov.pl
przeznaczony do przesyłania pytań od dziennikarzy mediów regionalnych i lokalnych
e-mail: infolex@kprm.gov.pl
przeznaczony do przesyłania pytań dotyczących projektów aktów prawnych
e-mail: infoobywatel@kprm.gov.pl



Siedziba Prezydenta RP:

Pałac Prezydencki
ul. Krakowskie Przedmieście 48/50,
00-071 Warszawa


Kancelaria Prezydenta RP
ul. Wiejska 10,
00-902 Warszawa
Tel. (+48 22) 695-29-00
Fax (+48 22) 695-23-52 (Kancelaria Główna)


Biuro Listów i Opinii Obywatelskich
ul. Wiejska 10,
00-902 Warszawa
Tel. (+48 22) 695-20-29
Fax (+48 22) 695-22-38
e-mail: listy@prezydent.pl


przeznaczony do przesyłania wszelkich pytań, sugestii i propozycji od obywateli
Kancelaria Prezydenta RP
ul. Wiejska 10
00-902 Warszawa
e-mail: listy@prezydent.pl
fax. (22) 695-22-38


Biuro Poselskie Marka Borowskiego ul. Marszałkowska 1 m. 160
00-624 Warszawa
woj. mazowieckie tel. (22) 825-36-69

STALINOWSKIE KORZENIE
Napisał dr Leszek Skonka
Ludzie PRL, dawni działacze PZPR, wielu organizatorów pierwszej „Solidarności”, inicjatorzy, twórcy i uczestnicy „okrągłego stołu” unikają, jak diabeł święconej wody ujawniania życiorysów...) oraz bliższych informacji o swojej roli, zarówno w PRL, jak i III RP. Obawiają się bowiem, że gdyby społeczeństwo dowiedziało się prawdy o ich przeszłości inaczej by się mogło zachować w czasie wyborów do parlamentu i do innych obywatelskich reprezentacji. Toteż dobrze się stało, że grupa opozycyjnych działaczy i publicystów próbuje przypomnieć prawdę o ludziach, którzy, jak kameleony zmieniali swoje barwy polityczne, ideologiczne, a nawet nazwiska. Oczywiście taka działalność demaskatorska wymaga od ich inicjatorów, charakteru, zasad moralnych, rzetelności, odpowiedzialności, uczciwości, cywilnej odwagi. Ale nie wystarczy tylko przypominać i wypomnieć, że ktoś w przeszłości należał do obozu rządzącego, był faworytem władz PRL, partii.
Trzeba również wskazać, z jakich korzystał przywilejów, jakie czerpał on, i jego najbliżsi, z tego korzyści. Dlaczego np. Bronisław Geremek w okresie najgłębszego stalinizmu w Polsce wyjeżdża na studia do Paryża, kto go tam wysłał, za jakie zasługi, jakie pełnił tam funkcje i zajmował stanowiska; podobnie Karol Modzelewski i inni beneficjanci ówczesnych władz. Nie można pominąć życiorysów takich postaci, jak Stanisław Ciosek. On sam przemilcza np. swoje rodzinne koligacje, zajmowane stanowisko pierwszego sekretarza KW PZPR w Jeleniej Górze, milczy o nadużyciach i przekrętach finansowych, jakich tam dokonywał. Nie powinno się przemilczać ani tuszować roli i dywersyjnej działalność Karola Modzelewskiego w „Solidarności”, szkód, jakie wyrządził tej organizacji i Polsce. Społeczeństwo wciąż nie zna przeszłości wielu wpływowych do niedawna ludzi, którzy odpowiadają za to , co się w Polsce stało: za miliony bezrobotnych, rozkradziony majątek narodowy, za zubożenie Narodu, za krzywdy, za miliony głodnych dzieci, za nędze byłych pracowników PGR-ów, za choroby, kalectwa i przedwczesną śmierć setek tysięcy obywateli, za pozbawienie setek tysięcy starszych ludzi, emerytów, rencistów wielodzietnych rodzin, mieszkań, za skazanie młodych pokoleń Polaków na poszukiwanie chleba za granicą... Młodsze pokolenie nie zawsze wie i rozumie, kto mu zgotował taki los. Nie wie nic lub bardzo niewiele, że sprawcami ich nieszczęsnego losu są członkowie partii wywodzący się z Unii Demokratycznej, przekształconej w Unię Wolności, a ostatnio w Partię Demokratyczną, że znaczna cześć dzisiejszych elit politycznych, gospodarczych, kulturalnych pochodzi z rodzin dawnych stalinowskich władców Polski. Warto, więc uświadomić Polakom zasięg i skalę tego zjawiska. Dlatego pozwoliłem sobie wykorzystać do tego celu gotowe, rzetelnie opracowane, znowu aktualne materiały sprzed kilku lat Pawła Sergiejczuka i Jerzego Roberta Nowaka. Jest bardzo smutne, że mimo istnienia od kilku lat tych demaskatorskich dowodów osoby skompromitowane wciąż egzystują w życiu publicznym: Leszek Balcerowicz, Barbara Labuda, Władysław Frasyniuk, Lech Wałęsa, Andrzej Olechowski, Hanna Gronkiewicz Walc, Jan Krzysztof Bielecki, Paweł Piskorski, Bronisław Geremek, Karol Modzelewski, Adam Michnik, Jan Lityński i kilkaset podobnych osób. Poniżej cytujemy te materiały bez uzupełnień i bez komentarza Dr Leszek Skonka

Pan Paweł Siergiejczuk dowodzi, że wielu potomków bierutowsko-bermanowskiego establishmentu zasila dzisiaj, nie tylko szeregi SLD, ale także tzw. postsolidarnościowe ugrupowania polityczne, a przede wszystkim Unię Wolności, Platformę Obywatelską, Samoobronę.

Czołowy polityk lewicy, były wicepremier i marszałek Sejmu Marek Borowski, jest synem Wiktora, przedwojennego działacza Komunistycznej Partii Polski. Ojciec Borowskiego, który naprawdę nazywał się Aron Berman, w roku 1944 był założycielem i pierwszym redaktorem naczelnym "Życia Warszawy", a w latach 1951-1967 - zastępca redaktora naczelnego "Trybuny Ludu". .(…) 1996 r.).

„Inny bliski współpracownik Kwaśniewskiego, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Marek Siwiec, również pochodzi z takiej rodziny: Jego ojciec był wicedyrektorem tarnobrzeskiego kombinatu siarkowego "Siarkopol", matka - prokuratorem (R. Szubstarski, Misjonarz prezydenta, "Życie" z 26-27 października 1996 r.). W prezydenckiej Kancelarii został zatrudniony także znany (m.in. z publikacji na lamach prasy prawicowej!) publicysta i poeta, Aleksander Rozenfield ( dziś minister Spraw Zagranicznych , przyp. L.Skonka), który w tekście pt. Być Żydem w Polsce pisał: Moi rodzice po to, by nie być obcymi wymyślili, że bedą budować komunizm, to była właśnie ideologia, która kazała wierzyć, ze ludzie są sobie równi, bez względu na kolor skory, religie i status społeczny. Uwierzyli jeszcze przed wojna, ocalili życie w sowieckiej Rosji i wrócili do Polski, nie rozumiejąc, że słowo komunista będzie się właśnie w Polsce kojarzyć z Żydami ("Najwyższy Czas!" Z 12 marca 1994 r.).

Od UB do UW

Ale nie tylko w pobliżu SLD i prezydenta Kwaśniewskiego znaleźli się potomkowie "zasłużonych" komunistycznych rodzin. Wielu z nich znalazło swoje miejsce w Unii Wolności, gdzie prym wiodą działacze, którzy partyjne legitymacje nosili jeszcze za życia Bieruta - Bronisław Geremek i Jacek Kuroń.
W takim towarzystwie bardzo dobrze czuje się np. poseł Jan Lityński, którego rodzice byli komunistami jeszcze przed wojna; ojciec zmarł w 1947 roku. (...) Lityński najwcześniej wkroczył do historii. Jako sześciolatek na manifestacji 22 lipca 1952 roku podbiegł do trybuny i wręczył Bierutowi kwiaty (A. Bikont, Siedmiu spośród wybranych, "Magazyn Gazety Wyborczej" z 5 listopada 1993 r.).
Inni prominentni członkowie UW posiadają podobne związki rodzinne: prezydent Warszawy Marcin Święcicki jest zięciem PRL-owskiego wicepremiera, członka KC PZPR w latach 1948-1981 Eugeniusza Szyra. (sam Święciki był także w fazie końcowej sekretarzem KC PZPR, przyp. L.Skonka) członkiem zaś, czołowy udecki ekonomista Waldemar Kuczyński , przyznał się do tego, iż jego teściem był Stefan Staszewski, I sekretarz Komitetu Warszawskiego PZPR w roku 1956. Zatrudniona przez Święcickiego na stanowisku sekretarza gminy Warszawa-Centrum, żona posła UW Henryka Wujca, Ludwika Wujec, jest córka przedwojennej działaczki KPP Reginy Okrent, która w latach 1946-1949 pracowała w Urzędzie Bezpieczeństwa w Łodzi.

Burmistrzem warszawskiego śródmieścia w latach 1990-1994 był Jan Rutkiewicz, syn Wincentego, działacza komunistycznego, który zginął w czasie wojny, i Marii, w latach 1948-1950 szefowej Kancelarii Sekretariatu KC PZPR. Matka Jana Rutkiewicza po wojnie wyszła za mąż za Artura Starewicza, który w latach 1949-1953 był kierownikiem Wydziału Propagandy KC PZPR, a następnie sekretarzem CRZZ i sekretarzem KC PZPR.

"Sami swoi" w Ministerstwie Spraw Zagranicznych

Również wśród pracowników sterowanego przez Geremka Ministerstwa Spraw Zagranicznych znajdziemy ludzi o podobnych rodowodach. W latach 1995-96 wiceministrem w tym resorcie był Stefan Meller, którego ojciec, Adam pracował w Informacji Wojskowej, a następnie, do roku 1968, w dyplomacji (…). Dyrektorem Departamentu Studiów i Planowania MSZ jest Henryk Szlajfer, syn Ignacego, oficera UB we Wrocławiu w latach 1947-1952, a następnie cenzora w Głównym Urzędzie Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk. Natomiast stanowisko dyrektora Departamentu Promocji i Informacji MSZ zajmowała do niedawna Małgorzata Lavergne, córka znanego działacza komunistycznego, pierwszego szefa Głównego Zarządu Politycznego LWP, gen. Wiktora Grosza, który jeszcze przed wojna nosił nazwisko Izaak Medres.

Stanowiąca finansowe zaplecze udecji Fundacja Stefana Batorego to również strefa wpływów potomków stalinowskiego aparatu. Jej prezesem jest Aleksander Smolar, członek władz Unii Wolności, syn Grzegorza, który do roku 1968 był redaktorem naczelnym "Folks-Sztyme", organu popieranego przez władze PRL Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce. Matka Smolara pracowała w KC PZPR. Sekretarzem Fundacji był do niedawna Józef Chajn, którego ojciec, Leon, był w latach 1945-1949 wiceministrem sprawiedliwości, a do roku 1961 sprawował kontrole nad "sojuszniczym" Stronnictwem Demokratycznym.

Korzenie Ruchu Stu

Ludzi o bierutowsko-bermanowskiej genealogii znajdziemy także na prawicy. Poseł z ramienia Akcji Wyborczej "Solidarność", prezes liberalnego Ruchu Stu, Czesław Bielecki, tak mówił o swoich rodzicach: Wyrastałem w rodzinie zasymilowanej inteligencji żydowskiej. Ojciec, z wykształcenia matematyk, był dyrektorem generalnym w Ministerstwie Oświaty w latach pięćdziesiątych. Wyleciał z tego stanowiska razem z Władysławem Bieńkowskim, gdy Gomułka "zwijał" Październik. Matka była urzędniczka w Głównym Urzędzie Statystycznym, zajmowała się demografia. Rodzice komunizowali jeszcze przed wojna (E. Boniecka, Bliżej polityków, Toruń 1996).

Towarzystwo z "Wyborczej"

Terenem, na którym szczególnie mocno usadowiło się drugie pokolenie stalinowskich rodzin, jest prasa. Szefem największej w Polsce gazety jest przecież Adam Michnik, syn przedwojennego komunisty Ozjasza Szechtera i autorki zakłamanych podręczników do historii, Heleny Michnik, a także brat ubeckiego "sędziego", Stefana Michnika. Redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" wspiera jego zastępczyni, Helena Łuczywo, córka innego KPP-owca, a po wojnie kierownika wydziału w KC PZPR, Ferdynanda Chabera. Drugim zastępcą Michnika był do niedawna dziś prowadzący "Rozmowy Dnia" w programie Warszawskiego Ośrodka Telewizyjnego (WOT) Ernest Skalski, syn Jerzego Wilkera-Skalskiego i Zofii Nimen-Skalskiej, przedwojennych komunistów, którzy później pracowali w Komendzie Wojewódzkiej MO w Krakowie. Jerzy Urban napisał o nim: Pochodzenie Skalskiego z rodziców-aparatczykow - zgodnie z dominującą regułą - musiało go zaprowadzić w końcu do opozycji (J. Urban, Alfabet Urbana, Warszawa 1990).

Czołowym publicysta "GW" jest Konstanty Gebert, podpisujący swoje teksty jako Dawid Warszawski, a od niedawna także redaktor naczelny żydowskiego miesięcznika "Midrasz". Ojciec Geberta, Bolesław, był po wojnie ambasadorem PRL w Turcji, a matka, Krystyna Poznanska-Gebert, w latach 1944-1945 organizowała Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Rzeszowie.

Dziennikarze czerwoni od pokoleń

Redaktorem naczelnym zlikwidowanego niedawno "Sztandaru Młodych" był Michał Komar, który jest jednocześnie prezesem Unii Wydawców Prasy. Jest on synem Wacława Komara, dowódcy walczących w Hiszpanii "dąbrowszczaków", a następnie PRL-owskiego generała, i Marii Komar, która działalność komunistyczną rozpoczęła również przed wojna, jeszcze pod nazwiskiem Rywa Cukierman.

Wydawca i szef tygodnika "Nie", Jerzy Urban, również może się pochwalić podobnym pochodzeniem. Jego ojciec, co prawda zaczynał karierę polityczna i dziennikarską w przedwojennej PPS, jednak zaraz po wojnie włączył się w działalność PKWN, był również członkiem kierowanej przez Bieruta Krajowej Rady Narodowej. Wieloletni kolega Urbana z "Polityki", obecnie ambasador Polski w Chile, Daniel Passent, był wychowywany przez wuja, przedwojennego komunistę, generała Jakuba Prawina, po wojnie wiceprezesa NBP i wojewodę olsztyńskiego.

Z kolei dziennikarzem "Tygodnika Solidarność" jest Antoni Zambrowski, syn Romana, jednego z czołowych stalinowców, członka Biura Politycznego KC PPR i PZPR w latach 1944-1963. Szefem polskiego oddziału agencji Reutera jest natomiast Michal Broniatowski, którego ojciec, pułkownik Mieczysław Broniatowski, od roku 1945 był dyrektorem Centralnej Szkoły Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Lodzi, a następnie dyrektorem Departamentu Społeczno-Administracyjnego MSW.

W kulturze - jak za Bieruta

Również w dziedzinie kultury można zauważyć silna pozycje dzieci dawnych rządców Polski. Bardzo modnym wśród studeckiej inteligencji kwartalnikiem "Zeszyty Literackie" kieruje Barbara Toruńczyk, córka Henryka, działacza komunistycznego jeszcze sprzed wojny, i Romany, do 1968 roku pracującej w Zakładzie Historii Partii przy KC PZPR.

Inny publicysta i poeta o tej samej orientacji ideowej, Tomasz Jastrun, jest synem Mieczysława, znanego poety, po wojnie redaktora marksistowskiego tygodnika "Kuźnica", który z partii wystąpił w 1957 roku, a wiec zaraz po zakończeniu okresu stalinowskiego.

Mieszkający obecnie w Australii (ale publikujący w "Gazecie Wyborczej") poeta i pieśniarz, niegdyś "bard opozycji", Jacek Kaczmarski, tak mówił o swojej rodzinie: Mój dziadek był przed wojna zaangażowanym komunistą, po wojnie zaś komunistycznym dygnitarzem. (...) Wierzył w dziejowa misję partii itd. Po wojnie znalazł się wiec w kręgach władzy, byl ambasadorem w Kambodży, pełnił jakieś dyplomatyczne funkcje w Szwajcarii, potem pracował w ministerstwie oświaty. Z partii wystąpił w 1981 roku. Jego żona, czyli moja babcia (...) pochodziła z rodziny żydowskiej, co jak przypuszczam, nie pozostało bez wpływu na zesłanie mojego dziadka do ministerstwa oświaty po 1968 roku (wywiad pt. Chce konfrontacji, "Tygodnik Solidarność" z 4 maja 1990 r.).

Filmowe imperium

Wśród najgłośniejszych reżyserów filmowych znajdziemy dzisiaj Janusza Zaorskiego, byłego prezesa Radiokomitetu i przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, którego ojciec w pierwszym okresie PRL-u był dyrektorem generalnym w Ministerstwie Finansów, a następnie wiceministrem kultury i sztuki odpowiedzialnym za film. Bratem Janusza Zaorskiego jest znany aktor, Andrzej Zaorski.

Inne znane rodzeństwo filmowe to Agnieszka Holland i Magdalena Lazarkiewicz, dwie reżyserki, których ojcem był Henryk Holland, przedwojenny komunista, w czasie wojny ochotnik w Armii Czerwonej, później redaktor naczelny "Walki Młodych" i dziennikarz "Trybuny Ludu". W tej ostatniej gazecie, organie KC PZPR, w okresie stalinowskim pracowała również matka Marcela Lozinskiego, reżysera znanego z proudeckich sympatii. Inny reżyser, Andrzej Titkow, jest synem Walentego, byłego I sekretarza KW PZPR w Warszawie.

Genealogie profesorów

Podobne rodowody posiada wielu znanych ludzi nauki. Profesor historii średniowiecznej, a zarazem były senator OKP i działacz Unii Pracy, Karol Modzelewski, pochodzi z rodziny przedwojennych komunistów, zaś jego ojczymem był czołowy stalinowiec, minister spraw zagranicznych w latach 1947-1951, Zygmunt Modzelewski. Inny historyk, profesor Instytutu Historii PAN, Jerzy W. Borejsza, jest synem zmarłego w roku 1952 komunistycznego dyktatora w dziedzinie kultury, Jerzego Borejszy, który przed wojną nazywał się Beniamin Goldberg. Profesorem politologii na filii Uniwersytetu Warszawskiego w Białymstoku, a zarazem redaktorem naczelnym Wydawnictwa Naukowego PWN, jest Jan Kofman, syn Jozefa, sekretarza i członka Prezydium CRZZ do roku 1968…

Paweł Siergiejczyk na zakończenie cytowanych przykładów kończy stwierdzeniem, że chciał „pokazać, w jakim stopniu obecne elity naszego kraju wywodzą się z elit, które kilkadziesiąt lat temu, w najciemniejszym okresie stalinizmu, rządziły Polska „. I stawia retoryczne pytanie: „Czy tak duża ilość ludzi o podobnych rodowodach w polskiej polityce, prasie, kulturze i nauce, to tylko zwykły przypadek, czy raczej planowe promowanie ludzi z "czerwonej arystokracji"?

Sunday, June 14, 2009

Private Central Bank of the United States

Private Central Bank of the United States

The Fedreal Reserve System is a private bank operating for profit and at the same time acting as a Central Bank of the United States independent of the federal government and of the president of the United States. It is printing American currency and controlling the monetarny policy of the country since 1913 and therefore today it is in control of the business cycle of inflation and depression, despite earlier warnings and clear statement in the Constitution of the United States that the federal government has the exclusive right to issue US currency.

Thomas Jefferson wrote in 1802: “I believe that banking institutions are more dangerous to our liberties than standing armies. If the American people ever allow private banks to control the issue of their currency, first by inflation, then by deflation, the banks and corporations that will grow up around the banks will deprive the people of all property until their children wake-up homeless on the continent their fathers conquered.”
Contrary to Jefferson’s warning the Federal Reseve System continues to act as the central bank of United States. It was organized by Paul Warburg. It should be noticed that his brother Max Warburg, who resided in Germany was the president of the Rothschild Bank in Frankfurt on Main and controlled German banking during World War One.
Paul Warburg, was the main architect of the Federal Reserve System in U.S., an institution which played key role in financing American war effort during World War One, while Paul Warburg was its director. Federal Reserve System serves as the central bank in control of the monetary policy of U.S. and it has been from the beginning controlled by Jews, and operated free of any veto by the president of the United States. Federal Reserve System is no more “Federal” than is the “Federal Express,” private delivery enterprise.
Gary Allen writes that the Federal Reserve System is a tool used by mostly Jewish conspiracy, thanks to which, international bankers are able to increase, without any limits, state debts and derive from these debts colossal profits, using compounded interest and thereby have control over governments unable to pay their debts.
During the Wilson administration U.S. debt increased by 800% and it was increasing fast during Bush’s “war on terror,” especially because now the government of the United States, free of the gold standard, has monopoly to legally printing treasury bonds and Federal Reserve System can print dollar notes in any amount necessary to prevent bankruptcy and maintain dollars as the reserve currency in central banks and in trade on the world market of such commodities as crude oil, for example. The dollar printing monopoly makes dollars the safest currency in the world despite the huge deficits in foreign trade, for which deficit U.S. pays mainly with treasury bonds with guaranteed face value.
Two month before the Federal Reserve Act was passed, the conspiring bankers created the instrument for payment of the astronomical state debts, in form of the federal income tax, proportional to personal income, just as Karl Marks had demanded earlier, in his Communist Manifesto.
The bankers had reserved for themselves tax exemptions to minimize their tax burden and freely invest in revolutionary movements and war strategies, which serve the purpose of centralization of power in the name of homeland security etc. which today favors Jewish neoconservatives and gives them a chance to control the government by means of military-industrial-Zionist complex and to collect their profits and compound interests.
Allen believes that during World War One, Bernard Baruch had full control over the US economy, as the head of the “War Industries Board.” This board, had been planned twenty years earlier, by banker-conspirators. Baruch then obtained for himself over $200 million, in today’s dollars worth billions.
Paul Warburg had to resign from the Federal Reserve System, when it became known in America that his brother Max Warburg, was in charge of German state finances. The third of Warburg brothers, Felix, was a son-in-law of Jacob Schiff, who was the main partner of the New York firm of Kuhn, Loeb & Co. in which firm the three Warburg brothers were also partners. Max Warburg was, as I mentioned, also in charge of Rothschild bank in Frankfurt, Germany.
Jacob Schiff successfully financed Leon Trotsky, with some $20 million and according to the book by a Russian general Arsene de Goulevich, “Tsardom and the Revolution,” received from Lenin’s government $100 million in gold during 1918-1922, paid directly to the firm Kuhn, Loeb & Co. in New York.
Bolshevik Revolution was financed also by Max Warburg and Olaf Aschberg using money from “Nye Banken” in Stockholm, Sweden. Schiff spent millions for the overthrow of the tsarist government first, then of the Kerensky government, and at the same time he spent ten million dollars for help for Jewish population in Russia.
Gary Allen believes that the same bankers dominated the terms of the Treaty of Versailles and prepared the next world war by financing Hitler’s regime, as a “reaction” to Bolshevism and as a trigger mechanism for the Second World War. It is known that at Versailles, in 1918, the French marshal Ferdinand Foche pointed to the free city of Gdańsk and correctly predicted that Gdańsk would be the pretext to start the WWII.
The career of Aleksander Helphand, the famous owner of the Wannsee palacial residence in Berlin, is described in the book by Z. A. B. Zeman and W. B. Scharlau: “The Merchant of Revolution – The Life of Alexander Israel Helphand (Parvus),” London, Oxford University Press, 1965.
In 1903 Helphand tutored Leon Trotsky on strategy of mass strikes and Marks’s original “revolution in permanence,” which later became Trotsky’s “permanent war for communism.” A century later, with the decline of communism, Jewish followers of Trotsky in New York, converted to radical Zionism and created the ideology of neo-conservatism, this time based on a “permanent war for democracy,” for building of a global empire and for benefit of the future hegemony of the state of Israel “from Niles in Egypt to Eufrates in Iraq.”
The roots and anatomy of the “three trillion dollar swindle” which caused the financial crisis of 2008, is well described by Frank Partnoy in his book “The Inside Story of a Wall Street Trader” (1997). Professor Partnoy holds degrees in mathematics and economics, as well as a law degree from Yale School of Law. Frank Partnoy is now an assistant professor of law at the University of San Diego, where he specializes in financial market regulation.

Frank Partnoy started as a “derivatives” salesman at First Boston, the investment bank in New York. “Derivatives” are a class of “financial instruments” known as the most profitable and the most dangerous products ever devised by the Wall Street “cabal,” where unsuspecting consumer is the prey.

Portnoy describes how Morgan Stanley earned the largest fee in history, 74.5 million dollars, devising a “derivative” on which a Japanese company lost millions, because it could not understand the risks of the unregulated market in derivatives (risk stated in fine print). Thus, Portnoy shows how the unregulated and private „Central Bank of the United States” allowed the present crisis to happen and wy this crisis is known as the “three trillion dollar swindle.”

Print Added: 2009-03-26

Poland ZEGOTA saved 50000 Jews from Holocaust Ron Paul: Israel Created Hamas!ZBRODNIE (ŻYDO)KOMUNISTÓW- "Rabin kontra prof. Nowak

Poland ZEGOTA saved 50000 Jews from Holocaust Ron Paul: Israel Created Hamas!ZBRODNIE (ŻYDO)KOMUNISTÓW- "Rabin kontra prof. Nowak


ZEGOTA saved 50000 Jews from Holocaust 1/3
ZEGOTA-Council for Aid to Jews in Occupied Poland(1939-1945). ZEGOTA (in Polish: ŻEGOTA) was the only government-sponsored (London-based Polish Government-in-Exile) social welfare agency established to rescue Jews in German-occupied EUROPE. It provided hiding places and false identify documents for Jewish men, women, and children who were able to escape from German-Nazi control and ultimately their efforts saved thousands of lives.

ZEGOTA (ŻEGOTA) distributed about 50,000 sets of false identification documents that were provided by secret forgery units of the underground. ŻEGOTA agents looked for homes and hiding places, including emergency shelters, to enable escaping Jews to get off the streets as quickly as possible.
A special section of ŻEGOTA was organized to get Jewish children out of the German Warsaw Ghetto after locating homes for them. The Jewish children also required false documents and stories to match. If they were old enough, they had to memorize new identities. ŻEGOTA rescued about 2,500 Jewish children in the city of Warsaw. IRENA SENDLEROWA (de domo: IRENA KRZYŻANOWSKA) (also IRENA SENDLER) played a leading role in the rescue and hiding of Jewish children. LIFE IN A JAR in You Tube. ZEGOTA was the only such organization in occupied Europe during the Holocaust.

Germans selected Poland as the only country where aiding a Jew, be it only to give him a slice of bread, was immediately punished by death. Failure to inform on a neighbor hiding Jews meant deportation to a GERMAN NAZI Concentration and Extermination Camp(1939-1945) AUSCHWITZ, BUCHENWALD, DACHAU, BERGEN BELSEN, Ravensbrück, Sachsenhausen, MAUTHAUSEN, Neuengamme, GROSS-ROSEN, SZUCHA, PAWIAK, PALMIRY.

Few people know that among all the countries occupied by the German Third Reich during the Second World War(1939-1945) only in GERMAN-OCCUPIED POLAND was any kind of help to a person of Jewish faith or origin punishable by death. This penalty was widely announced by the occupying authorities. What is more, this punishment was quite often imposed not only on the rescuer, but also on his/her family, often on neighbors, and on whole towns or villages. The Germans believed in collective responsibility, trying to eliminate as many Poles, and Slavic people, as possible, making them the most terrorized populations after the Jews and the Gypsies. Close to THREE MILLION Polish Christians lost their lives by execution, torture, starvation, or overwork in more than 2,000 prisons, forced labor and concentration camps.

On August 22, 1939, a week before his attack on Poland, Hitler exhorted his nation: "Kill without pity or mercy all men, women and children of Polish descent or language. Only in this way can we obtain the living space we need." As many as 200,000 Polish children, deemed to have "Germanic" (Aryan) features, were forcibly taken to Germany to be raised as Germans, and had their birth records falsified. Very few of these children were reunited with their families after the war.
More than 500 towns and villages were burned, over 16 thousand persons, mostly Polish Christians, were killed in 714 mass executions of which 60% were carried out by the Wehrmacht (German army) and 40% by the SS and Gestapo. In Bydgoszcz the first victims were boy scouts from 12 to 16 years old, shot in the marketplace. All this happened in the first eight weeks of the war. See Richard C. Lucas, The Forgotten Holocaust; The Poles under German Occupation. Lexington: The University Press of Kentucky [c1986].

According to the AB German Plan, Poles were to become a people without education, slaves for the German overlords. Secondary schools were closed; studying, keeping radios, or arms of any kind, or practicing any kind of trade were prohibited under the threat of death.
Out of its pre-war population of 36 million, Poland lost 22%, a higher percentage than any other country in Europe. The heaviest losses were sustained by educated classes, youth and democratic forces that could have challenged totalitarianism. See I. C. Pogonowski, Poland: A Historical Atlas. New York, Hippocrene Books, 1987.
Righteous Among the Nations:
POLAND- 6066 - more than from any other German Nazi-occupied country
Total Persons- 22,211
ZEGOTA saved 50000 Jews from Holocaust 1/3

ZEGOTA saved 50000 Jews from Holocaust 2/3

ZEGOTA saved 50000 Jews from Holocaust 3/3

Ron Paul: I’d like to give you an update on 1207. This week we went over the number 218, which means that the majority of the members of the House of Representatives have signed on as co-sponsors. As a matter of fact, we’re up to 223 co-sponsors of the bill and this means that the momentum is picking up. It would be nice someday to see 290, which would mean that it could be passed even under suspension. We still have a long way to go, but this is really a very important event, an important number.

We also have to remember that we should push S 604, the Senate bill, which is the same bill and there’s not nearly as many co-sponsors over there, but eventually the Senate would have to act on this bill.

But we also have the strong support of Dennis Kucinich. As a matter of fact, he came on and symbolically became the 218th member to co-sponsor our legislation, but I also have co-sponsored his legislation, which is HR 2424. As a matter of fact, he has passed that in the committee that he’s on, the Government Oversight Committee, and that now will be acted on one way or the other.

Now, his bill is a little bit different. What it does, it provides access from Congress and the GAO to look at the papers in the Federal Reserve dealing with the lending facilities that were all devised here in this past year and that is very important and I have, like I said, been a co-sponsor of that.

But his bill now has… several things could happen and that could be brought directly to the floor or it could go to the Banking Committee. As a matter of fact, I think Chairman Frank is asking to take a look at that bill and that’s not all bad, but it does lend itself to some confusion. But if it comes to the Banking Committee, then I might then have the opportunity to take 1207 and attach it to what Mr. Kucinich has done and that would be fine. His bill doesn’t cancel my efforts out and my bill doesn’t cancel his efforts out.

But 1207 is much broader, Dennis’ bill has a sunset provision. After five years, it is sunsetted. That’s not all bad, but it’s not as good as what we’d want. What 1207 does, it’s an overall audit of everything the Fed does and there’s no sunsetting on it and calls for a full audit.

So it’s a different approach and 1207 is much thorough and, of course, we want to make sure that the bill in the Senate gets momentum as well. So we are now looking forward to some very positive things happening, but we also have to remember, there’s nothing automatic about this.

I think when push comes to shove, the authorities who will be under the gun if we ever get the Fed exposed are going to come down real hard and they’re going to be talking to the leaders of both parties on all the bad things that could happen if they ever found out what was going on.

But, you know, in a way, I don’t lie awake at night worrying about this because I think we’ve had a major victory. We’ve had a moral victory and we’ve had a political victory. We may well end up with a legislative victory, but just think, even if they close us out and they don’t allow this bill to be passed, it will prove our point. It will prove our point that there’s a lot of shenanigans going on in the Federal Reserve that deserve attention and so the fact that so many people have joined in on this effort around the country as well as the members of Congress, it is, to me, a major victory and we have to continue this momentum.

But we have to look at all the options. The legislative process is not going to end in a week or even a month. It may take a while. When it gets to the Banking Committee, Chairman Frank might decide to extract this portion of the auditing procedure and put it into a banking bill and that might become more confusing.

And there will be efforts, of course, to water the bill down and I have to watch out for that because the temptation will be to allow the bill to go through, but strike a few clauses or put a phrase in there that really guts the bill. That’s essentially what happened in 1978 when the audit bill was passed. They said, “Sure. You can audit the Federal Reserve now, except for…” and they listed all the exclusions and made the audit bill in 1978 worthless and we need to correct that.

It’s a tremendous opportunity right now for us to find out more about the Federal Reserve, rein in the Federal Reserve, and in time, we can talk about why we don’t need the Federal Reserve and why we need a constitutional system of money which, of course, is not paper money and it can’t be run and managed by a Central bank.

But overall, there’s every reason to be excited about what has happened and that we making great progress here in the Congress and around the country for monetary reform.

An Open Letter to the Jewish Community in Behalf of Ron Paul



Ron Paul favors the elimination of foreign aid to Israel. Many Jews, even those who favor free enterprise, individual rights and peace, thus oppose the most libertarian candidate ever to run for the Republican nomination for president. This enmity goes so far as to account for his being barred from the Republican Jewish Coalition’s candidates' forum. This is no doubt that this action was taken out of fear that if Congressman Paul’s policies are put into effect, they will be harmful to Israel.

At first blush, this seems reasonable enough. The U.S. gives lots of money to the Israeli government for use by its military, and if this were totally eliminated, it is not unwarranted to think that this country would thereby be weakened.

However, I contend that there are several good and sufficient reasons to doubt this popular belief. Consider the following.

I. Relative statistics

Dr. Paul by no means would single out the single country of Israel for an elimination of foreign aid. Much to the contrary, his is a thorough-going plan that would end this pernicious program for all countries. Indeed, each and every nation on the face of the earth that had been receiving U.S. tax dollars would be told that their ride on this particular gravy train had ended. Would this hurt Israel? Of course, at least in dollar terms (see below for the argument that foreign aid actually hurts the economies of the recipient countries). But, it would also harm every other recipient as well (I am still positing, arguendo, that foreign "aid" benefits recipient countries). In order to determine whether or not Israel would be better off or not, one must make a relativistic judgment. That is, will Israel lose more or less than its enemies?

The facts for a recent year appear below. Here are the top 16 recipients of U.S. foreign aid for 2005:

1. Israel 2.58 Billion

2. Egypt 1.84 Billion

3. Afghanistan 0.98 Billion

4. Pakistan 0.70 Billion

5. Colombia 0.57 Billion

6. Sudan 0.50 Billion

7. Jordan 0.48 Billion

8. Uganda 0.25 Billion

9. Kenya 0.24 Billion

10. Ethiopia 0.19 Billion

11. South Africa 0.19 Billion

12. Peru 0.19 Billion

13. Indonesia 0.18 Billion

14. Bolivia 0.18 Billion

15. Nigeria 0.18 Billion

16. Zambia 0.18 Billion

Israel, as can be expected, is right at the top of this list. It would lose $2.58 Billion, under President Paul’s administration (I have to confess that I really like the sound of that phrase. I think I’ll repeat it: President Paul’s administration. Perhaps this sounds even better: President Ron Paul’s administration. Or maybe this: The Administration of President Ron Paul? Okay, okay, back to business, now.) However, let us add up the amounts received by only these few countries, all of them mainly populated by either Muslims and/or Arabs:

2. Egypt 1.84 Billion

3. Afghanistan 0.98 Billion

4. Pakistan 0.70 Billion

6. Sudan 0.50 Billion

7. Jordan 0.48 Billion

If we do so, we arrive at the figure of $4.5 Billion. So, yes, Israel will lose $2.58 Billion, but its enemies, both actual and potential, are out of pocket a far larger $4.5 Billion. If we sum up the amounts received by all countries which harbor anti-Semites, we reach a much higher figure. If we define this broadly enough, this might well include just about every other nation on earth. No matter what statistics we consider, Israel is relatively strengthened by the Ron Paul policy on foreign aid. It loses, but its actual and potential enemies lose more. Thus, it becomes relatively stronger. Note, also, that these figures do not include the vast amounts currently spent by the U.S. on and in Iraq and Palestine, certainly no friends of Israel.

II. Private giving

There is nothing, nothing at all, in Ron Paul’s program that would even in the slightest interfere with private foreign charitable giving. In other words, Jews in the U.S., and non-Jewish American supporters of Israel, would be just as free as at present, to donate to this country. In fact, there is every reason to suppose that these private gifts to Israel would increase, not decrease. For one thing, with the slight (foreign aid comprises only in the neighborhood of 1% of GDP) reduction in taxes this would imply (in a Ron Paul administration, such savings would be funneled into lower taxation, not into other programs; did I mention that I really like the sound of that phrase, a Ron Paul administration?) more disposable income for all. Since Jews are in higher income brackets than the average person, and we presently suffer under a progressive income tax (which, by the way, would also be ended by President Paul) the largest donors to Israel would have even more income at their disposal. Then, too, this community might be so upset at this action of President Paul (I really like the way that phrase rolls off the tongue; ah, the sheer alliteration!), unwisely so, but still, so that they would donate additional monies.

III. Foreign aid weakens the economy

If we learn anything from Peter Bauer, it is that government-to-government transfers of income do not constitute foreign "aid." Very much to the contrary, they typically amount to foreign detriment. Much of the money goes to the three Ms: monuments, Mercedes and machine guns. The first need not be in the form of a statue of the leader: it could also take the form of a mill that produces steel at a multiple of the price available on world markets. The second includes not only automobiles, but also, invariably, engorged Swiss bank accounts. And the third is usually utilized by third-world dictators to keep the citizenry in thrall. Then, too, while foreign "aid" is a small part of the donor’s economy, it accounts for a large percentage of that of the recipients’. Instead of the best and brightest of their young people aiming at careers that can help economic development (doctors, engineers, entrepreneurs), they engage in training that will help them divert some of the boodle to themselves, and their relatives and friends (civil servants, lawyers, bureaucrats).

In Israel, the main negative implication of U.S. largesse has been promotion of socialism. Had our country not been financially supporting a heavily unionized and socialized economy in Israel, these policies would likely have never been as large as they were, and would have diminished much sooner. There are strong empirical illustrations attesting to the correlation between size of government and economic regulations, on the one hand, and attenuation of the economy on the other (Gwartney, James, Robert Lawson and Walter Block. 1996. Economic Freedom of the World, 1975–1995, Vancouver, B.C. Canada: the Fraser Institute. For a non-empirical treatment of this phenomenon, see Smith, Adam. [1776] 1979. An Inquiry into the Nature and Causes of the Wealth of Nations, Indianapolis, IN: Liberty Fund).

That is, without U.S. "aid" to Israel, the economy of the latter would have been stronger. But a richer country is usually a safer country. One of the effects of Dr. Paul’s policy, then, would be the strengthening of the Israeli economy.

IV. The U.S. handcuffs Israeli policy

Because of its monetary transfers to Israel, the U.S. is in a position to dictate policy to its client state. Sometimes, perhaps, maybe, this is in the best interests of the nation of Israel. At least, it does not constitute a logical contradiction to entertain such a notion. But there are numerous cases where the U.S. has obviously handcuffed the Israelis, not to the benefit of the latter, at least as the Israelis saw their own best interest.

Perhaps the most famous example of this phenomenon is when Eisenhower forced the British, French and Israelis to pull back from their invasion of Suez in 1956.

According to one historian: "President Eisenhower of the United States pressured Britain, France and Israel into agreeing to a cease-fire and eventual withdrawal from Egypt." Forget about the rights and wrongs of the matter; they do not concern us. My point is that it is extremely difficult to interpret this little episode as being in the best interests of the security of the state of Israel, at least insofar as the leaders of that country saw their own best interests in this regard.

A more recent case in point took place when Condoleezza Rice forced the Israelis to postpone the bombing of a possible nuclear facility in Syria. This was done in the context when the Israelis certainly saw quick action as being in their national interest. According to a news report:

"A mysterious Israeli military strike on a suspected nuclear site in Syria last month was opposed by Condoleezza Rice, the American secretary of state, because she feared it would destabilise the region, according to a report this weekend.

"Rice persuaded the Israelis to delay their operation…"

Say what you will about these two events, which are only the tip of a very large iceberg, it cannot be denied that they constitute a serious drawback to the safety of Israel, at least in terms of how the Israelis themselves see their own best interest. Needless to say, this sort of interference would come to a complete, abrupt and utter halt under a Ron Paul presidency.

V. Guarantor

Forget about the money, at least for a moment. The U.S. also provides Israel with a guarantee: any country trying to overrun Israel will have to deal with the armed might of the U.S. Iran, the member of the "evil axis" du jour, had better watch out.

But just how good are U.S. guarantees? As but one example you can ask the Vietnamese who supported the U.S. incursion into their country all about that.

Would an Israel completely untied to the apron strings of the U.S. be able to take care of itself? There seems little doubt that not only would Israel be able to defend itself, it would be more able to do so without the U.S. continually orchestrating matters in a paternalistic manner.

How about in the face of nuclear-armed Iran? An Israel able to operate on its own, without a by your leave from Uncle Sam, might be better able to prevent just such an occurrence. If not, that nation has its own nuclear weapons at its disposal. If the U.S. and the U.S.S.R. could endure decades of cold war, with only Mutual Assured Destruction keeping the "peace," it may well be that Israel and its Arab neighbors will have to go through the same process. At the very least, this present tossing of missiles from Gaza over to Israel would have to come to an end; it would be far too dangerous in a Middle Eastern MAD. Without the U.S. in the neighborhood, the major Muslim/Arab powers such as Iran/Egypt, Syria would never tolerate such risky acts.

Having given several reasons for doubting that Ron Paul’s program would harm Israel, let us move on to a conclusion.

Perhaps, if Ron wanted to help Israel vis-à-vis its enemies, it would end government to government transfers of income to that country, and double or triple it to every other nation, particularly to its most vociferous enemies. With the poison of foreign "aid" applied to its enemies, but not to Israel, the latter might become even the more strengthened relative to them. This is an interesting speculation. But this is not part of Ron Paul’s program. For one thing, there is nothing in the Constitution allowing, let alone requiring, such a policy. (Ron really ought to give a free copy of this document to his Republican debating partners.) For another, it is highly incompatible with libertarian prohibitions against stealing.

The action of the Republican Jewish Coalition in barring Ron Paul from their debate was thus a shonda for the goyim. A disgrace. We Jews are supposed to be the people of the book. That is, open to intellectual dialogue. How is it possible to reconcile this with a refusal to hear out one of the major Republican candidates for the presidency. I urge all Jewish Republicans and libertarians to express their dissatisfaction with this act, and to join Jews for Ron Paul.

Note the narrow scope of this article. I am not engaged in any discussion of shoulds or oughts. I take no position, whatsoever, on whether Eisenhower was justified in forcing an end to the Suez crisis, nor whether Condoleezza Rice was justified in postponing the more recent Israeli bombing of (possible) Syrian nuclear installations. I am addressing myself solely to the narrow question of whether Ron Paul’s plan to eliminate all foreign aid will likely help or hurt Israel. The mainstream Jewish community fervently believes the latter. And this to such a degree that they have acted disgracefully by barring Dr. Paul from their debate. With leaders like that, the Jewish community in the U.S. hardly needs enemies.

November 3, 2007

Dr. Block [send him mail] is a professor of economics at Loyola University New Orleans, and a senior fellow of the Ludwig von Mises Institute. He is the author of Defending the Undefendable.
Polish Pilots of the RAF

Israel to replace representative at Holocaust claims summit


Israel to replace representative at Holocaust claims summit

By Cnaan Liphshiz, Haaretz Correspondent

Tags: Jewish World, Israel News


Following complaints about conflicts of interest, the Foreign Ministry is considering sending a minister to represent Israel at the Prague conference on Holocaust assets, instead of a Claims Conference representative.

Reuven Merhav had been expected to serve as Israel's top delegate to the forum.

The June 26 Prague event will bring together delegates from 50 countries to assess progress in recovering looted property. This is a follow-up to a 1998 Washington summit.
Advertisement

Currently, East European countries like Poland and Ukraine are refusing to divulge compensation statistics for heirless Jewish property, which is estimated to be worth tens of billions of dollars.

"Israel's position in Prague is unlike that of other countries," Deputy Foreign Ministry Danny Ayalon told the Knesset plenum on Wednesday. "I certainly am considering the option of appointing a minister to represent Israel."

Merhav himself proposed that a minister lead Israel's 12-man team, Ayalon said.

Ayalon was replying to a query by MK Zevulun Orlev, who said that while Merhav was "a worthy man beyond reproach," his nomination was "a conflict of interest."

Merhav currently holds a senior, non-salaried position with the Conference on Jewish Material Claims Against Germany, the world's richest restitution body, which represents world Jewry in compensation talks with Germany.

The Claims Conference is currently under review by a parliamentary committee of inquiry, over accusations that it has withheld funds from survivors and heirs.

Politicians, prominent restitution figures and the Movement for Quality of Government complained that Merhav's nomination could render heirs of Jews who were murdered in the Holocaust "voiceless" at what may be the last international conference on restitution, citing the Claims Conference's "problematic record" in transferring funds to heirs.

The Claims Conference denies withholding funds from eligible heirs.

Ayalon noted that Merhav - a former Mossad and Foreign Ministry official - was responsible for putting the issue of heirless property in Europe on the agenda of the Prague Conference.

"The interests of the State of Israel and the Claims Conference are not identical," Orlev said. "For example, the Claims Conference may be concerned with commemoration, while Israel is focused on welfare," he told Haaretz.

Ayalon said that the Ministry's legal department has found there was no conflict of interest in Merhav's nomination.

"In my heart, I too have grievances with the Claims Conference," Ayalon said. He also noted that "working together is a major interest for the Claims Conference and Israel," and that the Prague Conference "could turn over a new leaf in Israel's relationship" with the Claims Conference

Fundacja "Lux Veritatis" podpisze wkrótce umowę na budowę drugiego otworu geotermalnego

Fundacja "Lux Veritatis" podpisze wkrótce umowę na budowę drugiego otworu geotermalnego


Fundacja "Lux Veritatis" podpisze wkrótce umowę na budowę drugiego otworu geotermalnego

Niebawem ruszą prace wiertnicze przy drugim otworze geotermalnym w Toruniu. Stanie się to tuż po tym, kiedy Fundacja "Lux Veritatis" podpisze umowę z wykonawcą, a ma to mieć miejsce już w najbliższych dniach. Następnie na plac budowy trafią też zamówione rury.

- Jesteśmy na takim etapie, że wkrótce podpiszemy umowę z wykonawcą drugiego otworu geotermalnego. Mamy też już zamówione rury - powiedział nam o. Jan Król CSsR z Fundacji "Lux Veritatis". Jak zaznaczył, kiedy umowa będzie już podpisana, to zgodnie z zapisanym w niej harmonogramem ruszą prace wiertnicze. - Wszystkie terminy będą wyszczególnione w umowie - dodał. Redemptorysta przyznał, że Fundacja jest już praktycznie zdecydowana co do wyboru wykonawcy, jednak przed zawarciem umowy wolałby go nie ujawniać. - Kiedy już podpiszemy umowę, to wszystkich o tym powiadomimy. Myślę, że jest to kwestia najbliższych dni - dodał o. Jan Król.
Zakończone sukcesem prace przy pierwszym odwiercie geotermalnym w Toruniu trwały od końca sierpnia zeszłego roku do końca marca tego roku. Pozyskana temperatura wody i wydajność otworu pozwala myśleć o wykorzystaniu geotermii do celów grzewczych. By jednak móc z nich korzystać, konieczne jest wykonanie drugiego odwiertu, do którego woda, po oddaniu ciepła, będzie zatłaczana pod ziemię. Kosztowne prace wiertnicze przy pierwszym otworze badawczym miały być finansowane z dotacji Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, ale pod koniec maja ubiegłego roku Fundusz wypowiedział Fundacji umowę. Koszt badań to kwota ok. 27 mln złotych. Ponadto w lutym br. MSWiA odmówiło zgody na przeprowadzenie zbiórki publicznej na poszukiwania geotermalne. Do korzystania z gorących wód potrzebna będzie także infrastruktura naziemna.

Marcin Austyn

Friday, June 5, 2009

Obama jako "problem Izraela" Strona profesora Iwo Cypriana Pogonowskiego

Obama jako "problem Izraela" Strona profesora Iwo Cypriana Pogonowskiego


Obama obecnie jest widziany jako trudny problem Izraela mimo sił lobby izraelskiego w USA i kolosalnych wpływów finansjery żydowskiej w USA, w Europie i na świecie. W Waszyngtonie nastąpiły podstawowe zmiany, dzięki którym prezydent Obama mówi prawdę o sytuacji w Palestynie, mimo „wielkiej troski” o bezpieczeństwo Izraela.

Megalomania radykalnych syjonistów i ideologia neo-konserwatystów zaczynają być widziane jako zagrożenie Żydów na długą metę. Ostatnie wybory prezydenckie w USA były klęską całego ruchu niby konserwatywnego tzw. neo-konserwatystów, którego podstawą są fundamentaliści protestanccy znani jako chrześcijanie-syjoniści. Wierzą oni, że zwycięstwo Żydów nad Arabami jest konieczne dla powrotu Chrystusa na ziemię.

Prezydent Obama szuka poparcia umiarkowanych Żydów, którzy nie chcą rządów apartheid w Palestynie i traktowania Palestyńczyków, podobnego do sposobu traktowania Żydów przez Niemców w gettach w czasie wojny. Większość Żydów w USA głosowała na prezydenta Obamę, który obecnie, wbrew oczekiwaniom radykałów, krytykuje nielegalne osiedla żydowskie w Palestynie.

Kluczowe przemówienie prezydenta Obamy w sprawie Palestyny będzie miało miejsce na początku czerwca 2009 w Kairze, w Egipcie. Prezydent Obama wprowadza na wokandę sprawę Palestyny od początku swojej kadencji i ma w ministerstwie spraw zagranicznych ludzi doświadczonych, takich jak Libańczyk z pochodzenia, senator George Mitchell, generał James Jonem, radca w sprawach bezpieczeństwa państwowego i pani minister Hilary Clinton.

Prezydent Obama jasno widzi, że konflikt palestyński destabilizuje cały Bliski Wschód i antagonizuje Arabów przeciwko USA, tak że uważają oni, iż szyicki Iran nie grozi im tak dalece, jak państwo żydowskie w Palestynie, uzbrojone w broń masowego rażenia, w tym arsenał nuklearny. Prezydent Obama chce tak szachować Teheran, żeby uczynić z Iranu konkurenta Rosji w dostawach paliwa do Europy. Gra taka jest możliwa tylko w atmosferze poprawy sytuacji Arabów w Palestynie.

Atak prezydenta Obamy na nielegalne osiedla żydowskie w Palestyni i żądanie natychmiastowego przerwania rozbudowy tych osiedli stanowi zmianę polityki Waszyngtonu. Zmiana ta była ostatnio ogłoszona w czasie wizyty szefa autonomii palestyńskiej Mahmoud’a Abbas’a u prezydenta USA. Jest to kluczowa sprawa.

Tymczasem Netanyahu wykręca się na rozmaite sposoby i używa rozmaitych wymówek, takich jak „prawa” Izraela oraz „naturalny wzrost” nielegalnych osiedli, oraz obecność rasistów żydowskich, takich jak Lieberman w jego rządzie, etc. Naturalnie żydowska histeria w sprawie programu nuklearnego Iranu obecnie powoduje propagandę o Iranie jako „zagrożeniu bytu Izraela”, tak jak kiedyś ci sami ludzie mówili to samo o Iraku i Saddam’ie Husseinie.

Naturalnie podstawą hucpy izraelskiej jest wysoki stopień kontroli Waszyngtonu przez Żydów, ale problem radykałów polega na tym, że nie wszyscy Żydzi są radykalnymi syjonistami i wielu z nich ma zaufanie do prezydenta Obamy i wręcz popiera go. Rząd Izraela chciałby kontrolować marionetkowy rząd Abbas’a, jako niby rząd jedności politycznej Palestyńczyków. Prezydent Obama chce ustępstw od rządu Izraela i będzie o tym mówić w Kairze. Polityka prezydenta Obamy ma za cel zmniejszenie wrogości Arabów, przeciwko polityce rządzących w Izraelu syjonistów-ekstremistów.

Prezydent Obam jest ostrożny i jak dotąd nie wysuwa nowych propozycji do Damaszku w sprawie nielegalnej okupacji przez Izrael Wzgórz Golan, należących do Syrii. Zobaczymy czy ten temat będzie poruszony przez prezydenta Obamę w Kairze.

Wyraźnie prezydent Obama chce, żeby Izraela robił duże ustępstwa wobec Arabów i ciekawe czy potrafi on swoją polityką zmniejszyć nienawiść, jaką żywią do Żydów upokarzani przez Izrael Arabowie.

Widzimy wielką zmianę w Waszyngtonie wśród podzielonych opinii komentatorów w mediach. Dużo zależy od poparcia ze strony umiarkowanych Żydów, którzy uważają, że największe niebezpieczeństwo dla Izraela stanowią rządzący nim radykalni syjoniści. Komentatorzy wątpią czy prezydent Obama długo utrzyma kluczowe poparcie Żydów i czy ma dosyć „zasobów dyplomatycznych do zainwestowania” w sprawy Bliskiego Wschodu, żeby móc tak wielkie zmiany przeprowadzać w dotychczasowej ślepo pro-żydowskiej polityce Waszyngtonu.

Wednesday, June 3, 2009

Promotorzy Judeizacji Polski wypowiedź profesora Bogusława Wolniewicza

Promotorzy Judeizacji Polski wypowiedź profesora Bogusława Wolniewicza


Bogusław Wolniewicz (ur. 22 września 1927 w Toruniu) – filozof i logik, twórca ontologii sytuacji, tłumacz i komentator Ludwiga Wittgensteina.
Publicysta i felietonista Naszego Dziennika, Najwyższego Czasu! oraz częsty gość Telewizji Trwam i Radia Maryja. W 2005 r. startował w wyborach parlamentarnych z listy Platformy Janusza Korwin-Mikke[1].
Spis treści[ukryj]
1 Życie
2 Myśl
2.1 Poglądy metafilozoficzne
2.2 Teologia
2.3 Aksjologia
2.4 Filozofia prawa
3 Wpływ
4 Wybrane pisma
5 Bibliografia
6 Przypisy
7 Linki zewnętrzne
//

Życie [edytuj]
Bogusław Wolniewicz urodził się 22 września 1927 w Toruniu. Naukę w polskiej szkole powszechnej rozpoczął w 1934. Wojna nie przerwała jego edukacji, gdyż już od listopada 1939 uczył się w niemieckiej szkole powszechnej dla Polaków. W 1941 rozpoczął pracę w przedsiębiorstwie budowlanym Hermanna Klechowitza, uczęszczając jednocześnie do powiązanej z tym przedsiębiorstwem Berufsschule. Od 1945 uczył się w Liceum im. Królowej Jadwigi, egzaminy maturalne zdając w 1947.
W latach 1947-1951 studiował na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika. Do jego nauczycieli należeli Tadeusz Czeżowski, Henryk Elzenberg, Tadeusz Szczurkiewicz i Kazimierz Sośnicki. W 1951 został magistrem filozofii, promotorem jego pracy magisterskiej Krytyka subiektywnego idealizmu w "Materializmie i empiriokrytycyzmie" W.I. Lenina był Czeżowski. Następnie pracował jako zastępca asystenta, a później asystent w Katedrze Logiki UMK. W 1953 na skutek braku swobody badań filozoficznych porzucił karierę akademicką, podejmując pracę w Wydziale W-8 Zakładów Cegielskiego (Poznań), Instytucie Budownictwa Wodnego PAN (Gdańsk), w Wojewódzkiej Radzie Związków Zawodowych oraz w jednym z Państwowych Gospodarstw Rolnych.
Zmiany polityczne w PRL w 1956 przywitał z entuzjazmem - w 1956 powrócił do pracy naukowej i na fali zadowolenia z przemian wprowadzonych przez Władysława Gomułkę wstąpił do PZPR, której członkiem (mimo niechęci wobec rządów Gierka) pozostał do 1981. Pracę podjął w 1956 w Katedrze Filozofii Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Gdańsku. W 1962 został doktorem nauk humanistycznych, na podstawie rozprawy Semantyka języka potocznego w nowej filozofii Wittgensteina, pisanej pod kierunkiem Czeżowskiego i receznowanej przez Izydorę Dąmbską i Henryka Elzenberga.
W 1963 z inicjatywy Adama Schaffa został przeniesiony do Katedry Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. W 1967 został docentem nauk humanistycznych w zakresie filozofii na podstawie pracy Studia nad filozofią Wittgensteina, recenzowanej przez Tadeusza Kotarbińskiego, Adama Schaffa, Romana Suszkę i Petera Geacha. Od 1968 pracował jako docent etatowy w Katedrze Filozofii UW. Od 1969 był kierownikiem Zakładu Filozofii, dwa lata później rezygnując ze stanowiska.
Od końca lat 60. stał się dość znany za granicą. W 1967 na Uniwersytecie w Chicago (jako visiting associate professor) prowadził wykład trymestralny z ontologii rzeczy i faktów. W tym samym roku wygłaszał odczyty na Uniwersytecie Bostońskim i Uniwersytecie Cornella. W 1968 był jednym z czterech referentów Kolokwium Wittgensteinowskiego Międzynarodowego Kongresu w Wiedniu. W 1970 wygłosił odczyty na Uniwersytecie Moskiewskim. W 1972 na filadelfijskim Uniwersytecie Temple prowadził jako visiting professor wykład semestralny z filozofii społecznej oraz seminarium z filozofii Wittgensteina. W 1975 wygłosił na Uniwersytetach w Cambrdge i Leeds odczyty o języku i kodach oraz o regule Hume'a, na zaproszenie dziekana Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu w Cambridge.
Na profesurę czekał długo - została mu ona przyznana dopiero 1982 przez władze okresu stanu wojennego, nieoczekiwanie dla niego. Profesorem zwyczajnym został osiem lat później. W roku 1989 przeszedł z Zakładu Filozofii do Zakładu Filozofii Religii, którego kierownikiem został dwa lata później. Zakładem Filozofii Religii kierował do 1998. W 1997 przeszedł na emeryturę, nadal jednak prowadząc zajęcia - w 1998 Rada Naukowa Wydziału Filozofii i Socjologii UW nie przedłużyła mu jednak umowy o pracę. Poświęcił się odtąd pracy naukowo-badawczej. Swoje poglądy na zagadnienia społeczno-polityczne popularyzuje w środkach masowego przekazu, m.in. w Radiu Maryja i Telewizji Trwam. W pierwszym semestrze roku akademickiego 2008/2009 powrócił jednak do IF UW i wygłosił wykład monograficzny. Postanowieniem prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego z dnia 11 listopada 1997 roku, za wybitne zasługi dla nauki polskiej, został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. W 2005 startował w wyborach parlamentarnych z list Platformy Janusza Korwin-Mikke, ale nie uzyskał mandatu poselskiego. W 2006 wraz z o. Mieczysławem Krąpcem i ks. Czesławem Bartnikiem zainicjował Społeczny Niezależny Zespół ds. Etyki Mediów, który postawił sobie za cel "informować rzetelnie opinię publiczną w kraju i na świecie o wszelkich poczynaniach w mediach i wokół nich, które zagrażają bądź obyczajności, bądź swobodzie publicznej dyskusji".

Myśl [edytuj]
Bogusław Wolniewicz specjalizuje się w filozofii religii i filozofii współczesnej. Dystansuje się od głównych nurtów filozofii XX wieku i przyjmuje tezy "wielkich myślicieli", m.in.: Arystotelesa, Leibniza, Hume'a, Kanta i szczególnie Wittgensteina. Krytyczny wobec freudyzmu, fenomenologii, postmodernizmu i fundamentalizmu religijnego, a od lat 90. XX wieku także marksizmu, reprezentuje postawę analityczną i metafizyczną. Główne założenia jego myśli to aksjologiczny absolutyzm w wersji racjonalistycznej i metafizyczny pesymizm w spojrzeniu na człowieka oraz społeczeństwo.

Poglądy metafilozoficzne [edytuj]
Według Wolniewicza filozofia nie jest nauką, nie jest też jednak jałowa poznawczo i ma charakter wiedzy - nie każda wiedza ma bowiem charakter naukowy, nie jest nauką także np. historia czy postępowanie sądowe. Filozofia jest próba racjonalnego ujęcia tych zagadnień, w których nie istnieje wiedza o charakterze naukowym. Uzupełnia luki w wiedzy w dziedzinach, których nie objęła nauka w danym momencie historycznym, ale też ze względu na zmiany warunków życia społecznego jej zadania nigdy się nie wyczerpują. Przeciwnie, wraz zamętem w życiu społecznym współczesności rola filozofii stale wzrasta.
Filozofa ma charakter poznania zdroworozsądkowego: wysławia te tezy, do których dojść mógłby każdy człowiek za pomocą zdrowego rozsądku, zastanawiając się przy tym odpowiednio głęboko. Nie ma w niej więc rzeczy odkrywczych, występują jedynie rzeczy oczywiste, poddane jednak przy tym logicznemu porządkowi. Logika przybliża filozofię do nauki, nie chodzi tu jednak wyłącznie o dostarczanie filozofii narzędzi formalnych, ale o dostarczanie filozofii narzędzi do tworzenia myśli jasnych, co z kolei umożliwia odróżnienie prawdy i fałszu w całym poznaniu o pozanaukowym charakterze.
Mimo że potrzeba filozofii w świecie współczesnym rośnie, współczesny stan kultury filozoficznej jest zły. Charakterystyczny jest dla niej kontrast między bogactwem piśmiennictwa filozoficznego a ubóstwem idei - Wolniewicz nazywa to pozbawione istotnych idei piśmiennictwo filozoficzne "filozoficzną makulaturą". Odróżnia od niej "filozoficzną literaturę", w skład której wchodzi "filozofia antykwaryczna", badająca ewolucję idei i związki między nimi przy braku zainteresowania rzeczywistą wartością omawianych poglądów oraz "filozofia merytoryczna", w dążeniu do prawdy starająca się rozjaśnić realne problemy epoki. Filozofia akademicka nie jest przy tym jedyną możliwością "filozofii merytorycznej", równie istotna jest tu twórczość eseistyczna i literacka, pomagająca w przezwycięzeniu dominującego w filozofii akademickiej antykwaryzmu.
Filozofia merytoryczna dzieli się przy tym na dwa przeciwstawne nurty: filozofię hermeneutyczną i filozofię analityczną. Według filozofii hermeneutycznej zadaniem filozofii jest odsłonięcie sensu bytu i wszechrzeczy, do czego środkiem jest umiejętność głębokiego wczucia się w filozofię dawną oraz elokwencja umożliwiająca wywołanie tych samych odczuć u innych ludzi - Wolniewicz jest krytyczny wobec "filozofii hermeneutycznej", uznając ją za rodzaj nowej gnozy, formę skrajnego irracjonalizmu. Filozofii hermeneutycznej przeciwstawia się filozofia analityczna, uznająca istnienie obiektywnej prawdy i zdolność ludzkiego rozumu do jej odkrycia. Podział na racjonalizm (współcześnie reprezentowany przez filozofię analityczną) i irracjonalizm (współcześnie reprezentowany przez filozofię hermeneutyczną) Wolniewicz krzyżuje z podziałem filozofii na naturalizm, widzący w człowieku część przyrody, a wprzyrodzie ogół bytu, oraz antynaturalizm (transcendentalizm), głoszący istnienie rzeczywistości pozaprzyrodniczej. Przykładem racjonalistycznego naturalizmu może być pozytywizm, antynaturalistycznego racjonalizmu wczesna filozofia Wittgensteina, naturalistycznego irracjonalizmu New Age i freudyzm, antynaturalistycznego irracjonalizmu fenomenologia i egzystencjalizm. Sam Wolniewicz uważa się za racjonalistę i antynaturalistę.

Teologia [edytuj]
Idee teologiczne w myśli Wolniewicza zawarte są przede wszystkim w jego artykule Krytyka teodycei u Bayle'a (Filozofia i wartości II). Artykuł ten zawiera polemikę z poglądami Pierre'a Bayle'a na zagadnienie teodycei. Klasyczna teodycea mówiła, że dobroć i wszechmoc Boga są możliwe do pogodzenia, jako że zło nie jest dziełem boskim, ale ludzkim - człowiek zaś by czynić dobro, musi być wolny, a skoro jest wolny musi móc czynić także zło. Bayle argumentował przeciw klasycznej teodycei twierdząc, że choć wolność implikuje możliwość zła, nie implikuje jednak jego konieczności, zło jest więc do unikniecia nawet przy założeniu wolności ludzkiej.
Poszukując racji mogących obalić zasadność argumentacji Bayle'a, Wolniewicz odwołuje się do niestandardowych pojęć modalnych zaczerpniętych z logiki megarejskiej. Jej reprezentant Diodor Kronos przedstawił prospektywne rozumienie możliwości, definiując to, co możliwe jako to, co jest tu lub będzie. Takie pojęcie możliwości nie jest jeszcze wystarczające dla przeciwstawienia się argumentacji Bayle'a przeciw teodycei w zgodzie z teologią, dopuszcza bowiem to, że zgrzeszą w przyszłości także zbawieni - Wolniewicz konstruuje więc nieco inną definicję możliwości, którą nazywa "pseudo-Diodorową". Według tej definicji to, że coś może się zdarzyć znaczy, że coś podobnego już się zdarzyło lub zdarzy się w przyszłości. Przy takiej definicji możliwości klasyczna teodycea jest sprawna logicznie i nie podlega wystosowanej prze Bayle'a krytyce.

Aksjologia [edytuj]
W dziedzinie aksjologii Wolniewicz jest kontynuatorem Henryka Elzenberga, przy czym choć przyswaja sobie wiele jego zasadniczych idei, przekształca je i inaczej je formułuje. Aksjologię Elzenberga stara się przekształcić w duchu obiektywizmu i racjonalizmu. Za Elzenbergiem całą aksjologię dzieli na formalną i merytoryczną, tą pierwszą ujmując za pomocą aparatu pojęciowego semantyki możliwych światów i ontologii sytuacji. Aksjologia formalna formułuje dotyczące wartości sądy hipotetyczne. Odpowiada na pytania o to, czym wartości są (logika i metafizyka wartości), jak je rozpoznawać (epistemologia wartości) i jaki wpływ wywierają na ludzi (antropologia wartości). Aksjologia merytoryczna posługuje się sądami kategorycznymi w których przypisuje określone wartości określonym przedmiotom.
Dążąc do prostoty systemu Wolniewicz wszystkim wartościom przypisuje jedną kategorię ontyczną - spośród najczęściej wyróżnianych kategorii ontycznych przedmiotów (rzecz, stan rzeczy, proces, zdarzenie, cecha, relacja) wartości są (możliwymi) stanami rzeczy.

Filozofia prawa [edytuj]
Filozofia prawa Wolniewicza to przede wszystkim przynależąca do filozofii kultury refleksja nad miejscem prawa w cywilizacji europejskiej, której wynikiem są jego poglądy na kwestię kary głównej. Prawo rzymskie jest według Wolniewcza trzecim po naukowym poglądzie na świat i religii chrześcijańskiej fundamentem europejskiej cywilizacji. Dla prawa rzymskiego fundamentalna jest z kolei zasada sprawiedliwości sformułowana przez Cycerona i Ulpiana suum cuique tribuere ("oddać każdemu to, co mu się należy"). Sprawiedliwość nie jest w tej zasadzie sformułowana utylitarnie, tj. jako zespół korzyści, jakie można odnieść stosując się do jakichś zasad, ale obiektywnie, odwołuje się ona bowiem do zewnętrznego ładu moralnego. Przestępstwo jest naruszeniem tego ładu, kara zaś jego przywróceniem. Ze względu na obiektywność moralnego ładu świata sprawiedliwa kara może zależeć wyłącznie od stopnia winy: nie może zależeć od żadnych zewnętrznych korzyści, które ewentualnie można by odnieść z podniesienia lub zmniejszenia kary w sposób nieadekwatny do winy. Kara nie jest więc żadnym rodzajem zemsty, które społeczeństwo wywiera na przestępcy, gdyż zemsta jedynie potęguje poniesione krzywdy - jest natomiast słusznym odwetem, który te krzywdy wyrównuje, niezależnie jednak od partykularnych korzyści i strat, które ktoś mógłby przy tym odnieść.
Według Wolniewicza inne niż oparta na rzymskiej zasadzie sprawiedliwości koncepcje kary pojawiły się w (szczególnie ostro przez niego krytykowanej) kulturze Oświecenia. Wyróżnia przy tym dwie takie koncepcje (zbliżone do własnej określając jako koncepcję retrybucyjną): prewencyjną, według której karanie jest przede wszystkim środkiem zapobiegania przestępstwom oraz korekcyjną, według której funkcją kary jest wychowanie i resocjalizacja. Obie te koncepcje stoją w sprzeczności z rzymską zasadą sprawiedliwości, jako że przypisują karze funkcje utylitarne i zrywają z zasadą ścisłej odpowiedniości między winą a zależącą wyłącznie od niej karą. Koncepcje prewencyjna i korekcyjna sprzyjają więc zniesieniu kary śmierci ("abolicjonizm"), koncepcja retrybucyjna sprzyja natomiast jej utrzymaniu ("rygoryzm"). Dla abolicjonistów najwyższą wartość stanowi życie ludzkie, w związku z czym należy chronić je za wszelką cenę, dla rygorysty największą wartością jest natomiast człowieczeństwo, w związku z czym postępowanie, które przekracza jego granice musi być karane śmiercią jako jedynie adekwatne do winy.
Wolniewicz uważa, że pojawiający się współcześnie często sprzeciw wobec kary śmierci jest wynikiem kryzysu kultury europejskiej jako całości. Istotą prawa jest pozytywna wiara w słuszność zasad, "prawa żywe" które przyświecają społeczeństwu: uwiąd tej wiary i niechęć do obrony społecznego porządku czyni prawo martwym, pozbawionym realnego znaczenia dla ludzi papierowym zapisem. Uwiąd świadomości prawnej społeczeństwa prowadzi do uwiądu chęci walki ze złem, zwątpienia w porządek moralny i w konsekwencji tryumfu zła. Zdaniem filozofa najbardziej prawdopodobną konsekwencją takiego stanu rzeczy są narodziny nowego totalitaryzmu.

Wpływ [edytuj]
Do bezpośrednich uczniów Wolniewicza należą jego doktoranci - Zbigniew Musiał, Ulrich Schrade, Beata Witkowska-Maksimczuk; magistranci - Agnieszka Nogal, Paweł Okołowski, Klaudiusz Suczyński; wieloletni uczestnicy seminariów Wolniewicza - Jan Zubelewicz, Jędrzej Stanisławek. Osoby te kontynuują i rozwijają prace Wolniewicza i jego styl uprawiania filozofii.
Pod znacznym wpływem Wolniewicza pozostawali nie tylko jego najbliżsi uczniowie, ale też wielu z najważniejszych filozofów i logików polskich. Należał do nich zwłaszcza Roman Suszko, którego prace logiczne powstały pod znacznym wpływem filozoficznej interpretacji Wittgensteina dokonanej przez Wolniewicza, zawartej zwłaszcza w pracy Rzeczy i fakty. Owocem tej inspiracji jest logika niefregowska, jedno z najważniejszych osiągnięć powojennej logiki polskiej. Uczniem Suszki i współpracownikiem Wolniewicza jest logik Mieczysław Omyła, kontynuujący tak logiczne, jak i ontologiczne prace Suszki i niejednokrotnie odwołujący się do Wolniewiczowskiej ontologii sytuacji. Ontologia sytuacji inspiruje także dotyczące krat warunkowo dystrybutywnych prace matematyczne Jana Zygmunta i Jacka Hawranka. Prace Wolniewicza spotkały się z zainteresowaniem także filozofów i logików zagranicznych, o czym świadczy np. wiele recenzji jego prac anglojęzycznych w "Mathematical Review".
Bogusław Wolniewicz jest znany także jako znakomity wykładowca. Jego wykłady i seminaria cieszą się zawsze niezwykle wysoką frekwencją. Wolniewicz występuje często także w prasie codziennej, radiu i telewizji. Oddziaływanie znajdują w ten sposób tak jego poglądy na filozofię teoretyczną, w tym recepcja Wittgensteina w kulturze polskiej, jak i na filozofię praktyczną, w tym zagadnienia związane z bieżącymi sprawami społeczno-obyczajowymi. Wielu bezpośrednich uczniów i studentów Wolniewicza pracuje w środkach masowego przekazu i w różnym stopniu utożsamiając się z jego ideami, przekazuje je dalej.
Krytyka Woniewicza dotyczy w dużej mierze jego przekonań społecznych, politycznych i obyczajowych. Wychodzi ona głównie od zwolenników liberalizmu politycznego i obyczajowego, a także od ruchu przeciwników eutanazji. W dyskursie publicznym z krytyką spotkał się także ekspresyjny sposób wypowiedzi Wolniewicza (np. stosowanie takich terminów jak "półinteligent", "neokanibalizm" czy "mengelizm" na określenie przeciwników światopoglądowych). Spośród filozofów z krytyką Wolniewicza, nie tylko na łamach prasy specjalistycznej, ale także codziennej wystąpili m.in. Jacek Jadacki, Jacek Hołówka i Andrzej Bogusławski.

Wybrane pisma [edytuj]
Rzeczy i fakty. Wstęp do pierwszej filozofii Ludwika Wittgensteina (z fragmentem Platońskiego "Teajteta" w nowym przekładzie i z komentarzem Profesora Henryka Elzenberga), Warszawa, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1968.
Ontologia sytuacji: podstawy i zastosowania, Warszawa, Państwowe Wydaw. Naukowe, 1985.
Filozofia i wartości: rozprawy i wypowiedzi: z fragmentami pism Tadeusza Kotarbińskiego, Warszawa, Wydział Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, 1993.
Filozofia i wartości, 2, Warszawa, Wydział Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, 1998.
Logic and metaphysics: studies in Wittgenstein's ontology of facts, Warszawa, "Znak, Język, Rzeczywistość", Polskie Towarzystwo Semiotyczne, 1999.
Filozofia i wartości, 3, Z fragmentem "Księgi tragizmu" Henryka Elzenberga i jego uwagami o "Dociekaniach" Wittgensteina, Warszawa, Wydział Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, 2003.

Bibliografia [edytuj]
Sławomir Kalembka (red.), Pracownicy nauki i dydaktyki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika 1945-1994. Materiały do biografii, Wydawnictwo Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 1995
Mieczysław Omyła (red.), Skłonność metafizyczna. Księga pamiątkowa Bogusławowi Wolniewiczowi w darze, Warszawa 1997 [tam pełna bibliografia prac Bogusława Wolniewicza do roku 1998]
Mieczysław Omyła, Ulrich Schrade, Bogusław Woniewicz, w: Witold Mackiewicz, Polska filozofia powojenna, t. 2, Warszawa 2001