Sunday, July 29, 2007

ANTYPOLONIZM, wrogosc wobec Polski i Polakow,

ANTYPOLONIZM, wrogosc wobec Polski i Polakow,


Zaczerpnieto z Wielkij Ilustrowanej Encyklopedii Powszechnej (Suplement Wspolczesny) t.23/1 Wydanej przez Wydawnictwo Gutenberg Print w 1997 r. Haslao "antypolonizm"
ANTYPOLONIZM, wrogosc wobec Polski i Polakow, dzialania majace na celu zniszczenie polskiego panstwa i narodu; antypolonizm wystapil juz w poczatkach panstwowosci polskiej w niemieckiej kronice biskupa Merseburga, Thietmara (975-1018), pietnowano Boleslawa Chrobrego (nazwano go "jadowitym wezem"); sredniowieczna propaganda krzyzacka probowala znieslawiac narod polski, poddajac w watpliwosc prawdziwosc jego wiary chrzescijanskiej; cesarz Zygmunt Luksemburski wysunal w 1392 pierwszy w historii projekt rozbioru Polski, wg ktorego calosc ziem owczesnego Krolestwa Polskiego miala byc podzielona miedzy zakon krzyzacki, Wegry, Waclawa IV Czeskicgo, margrabiego brandenburskiego Josta i Jana Zgorzelskiego z Nowej Marchii; pierwszy traktat przewidujacy rozbior Rzeczypospolitej Obojga Narodow miedzy Szwecja, Brandenburgia, Siedmiogrod, Kozakow oraz Boguslawa Radziwilla zawarto 6 XII 1656 w Radnót (Siedmiogrod), jednak upadek koalicji uniemozliwil wprowadzenie tej umowy w zycie; za jednego z czolowych przedstawicieli antypolonizmu w XVII w. uwazany jest czeski pedagog J.A. Komensky(1592-1670), ktory popieral najazd szwedzki na Polske, mimo ze uzyskal w niej dlugoletnie schronienie (z przerwami przebywal w Lesznie 1628-1655).

Poczatki antypolonizmu zorganizowanego na szeroka skale i bedacego wyrazem panstwowej polityki wiaza sie z rzadami krola Prus Fryderyka II i carycy Rosji Katarzyny II; swoje dazenia do rozbioru ziem polskich starali sie uzasadniac poprzez upowszechnianie "czarnej legendy" o Polsce jako kraju wyjatkowej anarchii i fanatyzmu religijnego; korzystali przy tym z wystapien niektorych czolowych postaci zycia intelektualnego owczesnej Europy (np. Wolter, odpowiednio przez nich wynagradzany, cynicznie wyslawial rozbior Polski jako "pomysl geniusza"); antypolonizm cechowal takze niektorych poetow rosyjskich - A. Puszkin w liscie do J. Chitrowa (1830) sugerowal, ze wojna z Polakami powinna byc walka na wyniszczenie, a byly dekabrysta A. Bestuzew (opiewany w wierszu A. Mickiewicza Do przyjaciol Moskali) pietnowal "zadrade warszawska" (powstanie listopadowe) i wyrazal nadzieje, ze "krew zaleje na zawsze polskich panow"; antypolonizm panstw zaborczych znajdowal wyraz w probach odpowiedniego ksztaltowania swiadomosci Polakow w poszczegolnych zaborach, w falszowaniu i oczernianiu polskiej historii i tradycji; swoisty typ antypolonizmu uzasadnianego racjami postepu zaprezentowal F. Engels w liscie do K. Marksa: "[...] im wiecej rozmyslam nad historia, tym jasniej widze, ze Polacy sa narodem skazanym na zaglade, ktorym mozna tylko dopoty poslugiwac sie jako narzedziem, dopoki sama Rosja nie zostanie wciagnieta w wir rewolucji agrarnej. Od tej chwili Polska nie bedzie miala zadnej racji bytu"; angielski historyk i pisarz T. Carlyle przedstawial rozbiory Polski jako akt ,"boskiej sprawiedliwosci", a "zanarchizowanej" Polsce przeciwstawial Rosjan, ktorzy potrafia rozkazywac i sluchac rozkazow.

Kampania antypolska prowadzona przcz zaborcow napotykala silne i nierzadko skuteczne dzialania ze strony polskich srodowisk na Zachodzie, m.in. wyklady i publicystyka A. Mickiewicza, wielostronna dzialalnosc dyplomatyczno-polityczna Hotelu Lambert pod kierownictwern ksiecia A. Czartoryskiego, publicystyka L. Klaczki. Stanowczy glos w obronie praw Polski zabierali liczni, wybitni tworcy i uczeni (P.J. Béranger, G.G. Byron, W. Hugo, J. Michelet, A. Musset), takze w spoleczenstwach panstw zaborczych, ale tu nalezeli oni do wyrazej mniejszosci (m.in. A. Odojewski, A. Hercen, R. Wagner, F. Raurner); w koncowych dziesiecioleciach XIX w., zwlaszcza po klesce Francji w wojnie z Prusami 1871, sympatie propolskie na Zachodzie znacznie przygasly, a do wybuchu I wojny swiatowej zdecydowanie panowaly tezy antypolonijne, lansowane przez panstwa zaborcze; I wojna swiatowa przyniosla ozywienie sympatii propolskich i polemiki z antypolonizmem w krajach zachodnich (m.in. liczne wystapienia I.J. Paderewskiego, J. Conrada); sprawe niepodleglosci Polski poparl prezydent USA T.W. Wilson; rownoczesnie jednak pojawil sie tzw. antypolonizm zydowski - czesc Zydow niemieckich i amerykanskich, zaniepokojona mozliwoscia powstania niepodleglego panstwa polskiego, zdominowanego przez katolicka wiekszosc, rozpoczela gwaltowna kampanie antypolska, upowszechniajac klamstwa o rzekomych pogromach Zydow w Polsce; kampania prowadzona w czasie I wojny swiatowej, byla w roznych formach kontynuowana w nastepnych latach; nie pomogly otwarte sprzeciwy wyrazane na forum miedzynarodowym przez niektorych polskich patriotow pochodzenia zydowskiego lub Zydow - polonofilow (S. Askenazy, W. Feldman, B. Lauer, E. Deiches, H. Feldstein, B. Segel). Powstanie Polski w 1918 i zakonczenie ksztaltowania jej granic po zwycieskiej wojnie z Rosja Radziecka w 1920 zdecydowaly o charakterze antypolonizmu w nastepnych dziesiecioleciach; byl on integralnie zwiazany z antypolskimi, rewizjonistycznymi dzialaniami ZSRR i Niemiec weimarskich, a pozniej III Rzeszy; ZSRR pozostawal wierny uksztaltowanej przez W. Lenina maksymie: "Polska Niepodlegla - Polska Niebezpieczna"; weimarskie Niemcy realizowaly polityke wytyczona w 1922 przez kanclerza Rzeszy J. Wirtha i szefa sztabu Reichswehry H. von Seeckta; jej glownym celem bylo znikniecie Polski z mapy; w kwestii antypolonizmu rzad Niemiec mogl liczyc na poparcie wiekszosci narodu nastawionego rewizjonistycznie, gdyz w publicystyce niemieckiej tego okresu Polska byla konsekwentnie przedstawiana jako "panstwo sezonowe" (Saison Staat).

W latach dwudziestych do dzialan antypolskich dolaczyla Komunistyczna Partia Polski. Jesienia 1939 zostala uformowana glowna baza kolaborantow (m.in. W. Wasilewska, J. Borejsza, J. Rozanski, S.J. Lec), ktorzy mimo antypolskiej polityki ZSRR (wywozki polskiej ludnosci na Sybir, zbiorowe mordy - Katyn, Starobielsk, Ostaszkow, Miednoje) podjeli wspolprace z wladza radziecka; w 1943 doszlo do wyraznego nasilenia antypolonizmu na Zachodzie, rozwijanego glownie poprzez lewicowe srodowiska intelektualne, infiltrowane przez radzieckie agentury; po wykryciu zbrodni katynskiej dyplomacja i wywiad radziecki staraly sie kreowac obraz Polski jako "anachronicznego kraju feudalnego", pelnego reakcjonistow, nacjonalistow, faszystow i antysemitow; konsekwentnie falszowano obraz Powstania Warszawskiego; wsrod intelektualistow zachodnich pojawily sie glosy ostrzegajace przed klamstwami o Polsce, m.in. G. Orwell juz we wrzesniu 1944 protestowal przeciwko "podlej i tchorzowskiej postawie" prasy brytyjskiej wobec powstania w Warszawie i pisal o upadku moralnym brytyjskich dziennikarzy, ktorzy stali sie "lizacymi buty propagandystami sowieckiego rezimu"; wsrod popularyzatorow antypolonizmu znalezli sie tacy tworcy, jak G.B. Shaw oraz H.G. Wells.

Zajecie Polski w 1944 przez wojska radzieckie sprzyjalo dalszemu rozwijaniu na skale miedzynarodowa propagandy antypolonizmu; Polakow znow ukazywano jako reakcjonistow, antysemitow i nacjonalistow, ktorzy chca za wszelka cene sklocic aliantow dla swych egoistycznych i anachronicznych interesow (zob. kielecki pogrom); po wejsciu w zycie w 1953 porozumienia RFN - Izrael o odszkodowaniach dla Zydow coraz czesciej podejmowano dzialania dla "przyczernienia" obrazu Polakow (w stosunku do Zydow w czasie II wojny swiatowej) i rownoczesnego wybielenia Niemcow, a w latach osiemdziesiatych i dziewiecdziesiatych coraz czesciej upowszechniano oszczerstwa "o polskich obozach koncentracyjnych", w ktorych zginely miliony Zydow; popularyzacji antypolonizmu sprzyjal fakt, ze Polska przez kilka dziesiecioleci nie miala wlasnych, suwerennych rzadow, zainteresowanych obrona polskiej godnosci i polskich interesow narodowych, a uzaleznieni od ZSRR, komunistyczni politycy partycypowali w pietnowaniu wlasnego narodu; przez kilkadziesiat lat w imie proradzieckiego i prorosyjskiego serwilizmu falszowano historie Polski, oslabiano swiadomosc narodowa kolejnych pokolen, manipulowano trescia podrecznikow historii, ksiazek historycznych i publicystyki.

Od kampanii pomarcowej w 1968 doszlo do znacznego pogorszenia stosunkow polsko-zydowskich; szczegolnie drastyczne rozmiary przybral antypolonizm w niektorych srodowiskach zydowskich w Ameryce, gdzie wydano wiele publikacji deformujacych obraz Polakow, przedstawiajacych ich jako "narod szmalcownikow", przemilczajacych prawde o pomocy Polakow dla Zydow w czasie wojny. Towarzyszyly im klamstwa w licznych filmach i serialach telewizyjnych (m.in. Holocaust, Shoah, Wybor Zofii, Wichry Wojny, Lista Schindlera, Shtetl); obecnie niewiele zmienilo sie w obrazie Polski i Polakow takze w panstwach osciennych, zwlaszcza w Rosji i pozostatych krajach dawnego ZSRR; w Rosji przejawia sie antypolonizm kompensacyjny (antypolonizm nieczystego sumienia) - swiadomosc krzywd wyrzadzonych Polakom sklania liczne wplywowe postacie rosyjskiego zycia do poszukiwania mozliwosci oskarzania Polakow o ich domniemane zbrodnie z przeszlosci (np. M. Gorbaczow zalecal szukanie kontr-Katynia); dochodzi do skrajnych przejawow antypolonizmu (m.in. w wystapieniach A. Zyrinowskiego), ktory takze staje sie glowna bronia przeciwko mniejszosciom polskim na Litwie, Bialorusi i Ukrainie;,
Kwestie zwiazane z antypolonizmem omawiaja m.in.:
S.Buszczynski (Obraz spotwarzonego narodu, t. I, 1888)
W. Konopczynski (Fryderyk Wielki a Polska, 1881)
M. Berg (Zapiski o polskich spiskach i powstaniach, t.I-III, 1906)
J. Unszlicht (Social-litwactwo w Polsce. Z teorii i praktyki Socjaldemokracji Krolestwa Polskiego i Litwy, 1911)
J. Unszlicht (O pogromy ludu polskiego, 1912)
K. Sarolea (Listy o Polsce,1923)
J. Feldman (Bismarck a Polska, 1947)
M.H. Serejski (Europa a rozbiory Polski, 1970)
R.H. Lord (Drugi rozbior Polski, 1973)
W.W. Hagen (Germans, Poles and Jews. The Nationality Conflict in the Prussian East, 1772-1914, 1981)
J. Orlowski (Z dziejow antypolskiej obsesji w literaturze rosyjskiej, 1992)
J.J. Sieviers (Jak doprowadzilem do drugiego rozbioru Polski, 1992)
J.R. Nowak (Mysl o Polsce i Polakach, 1994)
B. Urbankowski (Czerwona msza albo usmiech Stalina, 1995)
L. Zebrowski (Paszkwil Wyborczej,1995)
M. Dabrowska (Dzienniki powojenne, t.I-II,1996).



--------------------------------------------------------------------------------

ENCYKLOPEDIA BIALYCH PLAM /wielotomowa / - niezaklamana historia, jeszcze nie zakazana!

Haslo: ANTYPOLONIZM /fragmenty/
Jednym z glównych animatorów kampanii antypolonizmu jest L. Uris, zydowski pisarz z USA, autor licznych - pelnych nienawiści do Polaków - ksiazek, w tym kilku bestsellerów; zyskaly one miliony czytelników, mimo bardzo miernej formy artystycznej; w najslynniejszej z jego ksiazek (Exodus, New York 1958) znalazla się informacja, ze "Przez siedemset lat Żydzi w Polsce byli poddawani prześladowaniom najrózniejszego rodzaju, poczawszy od maltretowania po masowe mordy"; wg Urisa nawet po uwolnieniu ziem polskich 1945 od resztek wojsk hitlerowskich Żydzi, którzy ocaleli z zaglady, niedawni wiezniowie Oświęcimia, woleli wrócic za obozowe druty anizeli zyc wśród Polaków, którzy czynili wszystko, co bylo w ich mocy, aby dokończyc dzielo eksterminacji zaplanowane przez nazistów; w USA w ciagu roku sprzedano kilka milionów egzemplarzy Exodusu, a jego ekranizacja filmowa byla przebojem kasowym (...)
W ksiazce rabina H.M. Shonfelda The Holocaust Victims Accuse (New York 1977)znajduje się stwierdzenie: "U Żydów w Polsce przyjęlo się powiedzenie: jeśli Polak spotka mnie na brzegu drogi i nie zabije, to zrobi tak tylko przez lenistwo" (...)
W "naukowej" ksiazce The Holocaust Years (New York 1978) znajduje się zapewnienie: "To nie przez przypadek naziści wybrali Polskę na miejsce eksterminacji Żydów z Europy. Polska byla najbardziej dogodnym regionem dla obozów koncentracyjnych, poniewaz trwajacy od stuleci klimat antysemityzmu w tym kraju prowadzil do terroru wobec Żydów." (...)
... jednym z najskrajniejszych antypolskich oszczerców byl uratowany przezpolskiego chlopa, O. Pinkus; w ksiazce House of Ashes pisal: "w krótki czas pózniej mordowanie Żydów stalo się regularna polityka Armii Krajowej (...)
wszyscy lokalni czlonkowie Podziemia, których znaliśmy osobiście przyznawali, ze mordowali Żydów i powiedzieli nam, ze Organizacja ta miala tajne instrukcje, aby nas [Żydów - J.R.N.] likwidowac (J. Modrzejewski, Genocide of the National Charakter, "The Kościuszko Foundation Monthly News Letter", 1974, May) (...)
... znamienny byl fakt, ze jednym z najskrajniejszych rzeczników antypolonizmu w Anglii lat 80. byl znany brytyjski potentat prasowy, z pochodzenia czeski Żyd, R. Maxwell, jak obecnie wiadomo podwójny agent wywiadu sowieckiego i izraelskiego; będac wydawca panegirycznej biografii-albumu gen. W. Jaruzelskiego, równocześnie wyróznial się skrajnymi negatywnymi uogólnieniami na temat Polaków jako narodu, m.in. podczas organizowanej 10-13 lipca 1988 wielkiej konferencji na temat zaglady Żydów podczas II wojny świat. Maxwell powiedzial: "Polacy byli i nadal w pewnej mierze sa najwścieklejszymi antysemitami - jest faktem, ze byli obecni wokól owych obozów, widzieli i aprobowali wszystko, co się w nich dzialo, zyli w ich poblizu i nie uczynili nic, badz doslownie nic, aby to powstrzymac"; w bardzo popularnym brytyjskim czasopiśmie mlodziezowym "The Face" wkrótce po ogloszeniu stanu wojennego w Polsce napisano, ze w czasie II wojny światowej Polacy walnie pomagali hitlerowcom, tworzac oddzialy "Polskich Niebieskich", "szczególnie gustujacych w niszczeniu getta", (slowa te ukazaly się w tekście wspólpracowniczki "The Face", zadeklarowanej komunistki J. Burchill).

Autorem hasla jest prof. Jerzy Robert Nowak

Wersja z polskimi literami oraz wiecej - zobacz:

ENCYKLOPEDIA BIALYCH PLAM
Polskie Wydawnictwo Encyklopedyczne
26-606 Radom 8 ul. Wiejska 21
tel./fax (0-prefix-48) 366-56-23
e-mail: polwen@polwen.pl
www.polwen.pl

Pod tymi adresami mozna równiez zamawiac inne ksiazki
m.in. Andrzeja Leszka Szcześniaka - „aresztowana" ostatnio
„Judeopolonia" oraz „Holocaust" i „Plan zaglady Slowian".

by Prof। Iwo Cyprian Pogonowski 1997

THE LATEST WORD
by Prof. Iwo Cyprian Pogonowski

WHY DOES GEORGE WILL SLANDER POLES? THE ANSWER MAY BE TERRIBLY SIMPLE.

I first learned about George F. Will's anti-Polish views a few years ago when he as well as many others protested against Poland entering NATO. Other times, he mentioned Polish alleged anti-Semitism when there was no need to.
Now the chance of trashing Polish people comes again and Will grabs it. Such a chance appeared as well before J.Gross the author of "Neighbors." Encouraged by Rabbi Israel Singer's, the General Secretary of the World Jewish Congress, statements in 1996 such as " If Poland does not satisfy Jewish claims, it will be publicly attacked and humiliated in the international forum." So it is a plan to deliberately slander Poland's name and manipulate the American public's opinion against Poles. It was permitted to slander Poles now. Both Gross and Will are driven by hatred and fame.
Gross (who is not a historian) while accusing Poles of a vicious crime, failed to truly research the archives. None of them checked reliable sources. Or they did but chose sensationalism over justice. If George F. Will did what a professional journalist should do, he would know that there are always two sides of a story. I say that he based his article on other articles as such and did not read the book. Because if he did, he would know that it's the best example of hoaxes, clumsy, and the best of ridicule. And if he read it and still believed it, he is one naive fellow. His news is old news anyway. The exhumation of the buried exposed some interesting facts.
Conducted by the Institute of National Remembrance against the protests of Jewish leaders but with the presence of young Polish Jews reading prayers revealed about 200 bodies compared to the 1600 expected. Also, 89 shells of German type of weapons were found. With such serious accusations, Polish historians surely hoped for an autopsy, but because of the protest of Jewish groups it wasn't possible. Looks like someone isn't cooperating. Of course, the author would rather keep the original story. It fits the stereotype better of anti-Semitic Polish peasants turned murderers. The "eyewitness" on whose accounts the book is based claimed that Jews were axed with no shots fired, no presence of Nazis troops, appears wrong more than once. Other potential burial sites were checked and no traces of human remains were found. Sorry about that, Mr. Will, no more exciting revelations against Poles. Lawsuits are pending. There is more bad news. The buried victims had jewelry and money on them, which excludes greed as a motive. As it is the degenerate imagination of Szmul Wasersztajn and J.Gross to make up stories about the tortures and "little children being roped together by their legs…then put on pitchforks and thrown into smoldering coals". Almost forgot, the Lenin statue buried among suggests that revenge for Jewish collaboration with Soviets was more likely the reason if Poles committed the crime. Later, the author of "Neighbors" admitted that the number "1600" was symbolic. He does not explain why he based the book on Wasersztajn's accounts of the event alone rather than 29 other Jewish witnesses who had a totally different story to tell. Gross admitted that he made a foolish mistake by naming two more witnesses, one never lived or was near Jedwabne , the other was in …Siberia at the time. What's more interesting is the fact that the documents J.Gross refers to, all say that it was the Germans who carried out the killings not the Poles. How he came to his conclusion puzzles everyone. One of the accused at the trial who came from a respected family, a soldier of the Polish Underground, a prisoner of Pawiak, Aushwitz [Auschwitz - WK.], Sachsenhausen was tortured in the prisons of communist Secret Service for alleged involvement in the killings of Jews. Gross did not mention Jewish collaboration with Soviets because as he said "it is a fact well known in the West." Did George Will know about it or is it news to him? Gross also failed to prepare the reader to objectively view the book by keeping silent about tens of thousands Poles (innocent women and children included) deported from the area to Siberia, by 1941, by the Soviets. Poles, whose names appeared on deportation lists written by Jewish neighbors. Guess who filled the positions of deported Poles? Polish historians accuse the author of "Neighbors" of not using all the information from files available in Polish and German archives as well. I'll say that George Will did not do his homework, but repeated someone else's rubbish. How someone like George F. Will could not distinguish fact from fiction, amazes me and proves that not only American society at large but also the educated ones are showing signs of ignorance and prejudice. Does this carnival of anti-Polish propaganda ever end? Is 60 years of prejudice not enough for American Jews and American media to do what they please? Vicious racial statements like " The hatred of Jews is fed to Poles with mother's milk" are just one of many examples. If George F. Will did not hear about Jewish collaboration, it does not mean that it did not happen, his knowledge of history must be limited then. Not surprisingly, this aspect of living in a Soviet occupied country is never mentioned in "Neighbors." Since the Soviets took over, there were more Jewish denouncers to Soviet authorities in the Lomza district than any other parts of occupied Poland. The trial of the Jedwabne massacre that took place in 1949 was conducted by communist UB (Office of State Security). People like Jakub Berman, Shlomo Morel, and Rubin Nussbaum ruled the country. At a time when according to Arthur Bliss Lane, the American Ambassador in Poland " the government composed of Jews who have received their indoctrination in the Soviet Union and who are responsible for the repressive measures of the Security Police, the lack of freedom of the press, and the lack of independence of the nation". The trial was based on the testimony of one "eyewitness," Szmul Wasersztajn, who claimed to see the massacre although from 3 km away. The number of persons suspected in the crime was 9 (yes, nine) which is far from the 1600 stated by Gross, repeated by Will ("…half of the Polish town murdered the other half" as 1600 was the number of victims). But it stands for 1/200 of the Poles and that hardly represents "the whole Polish community." You tell me how can 9 people without guns terrorize 1600? And if it was possible to fit 1600 Jewish souls (some other "eyewitnesses" claim 2200 and 3300) into one barn, that must have been the largest barn in all of Europe at the time. The original barn was actually big enough to fit less than 400. So, let's say those barbaric Poles locked in the first 400, burned them, then locked the next 400, then burned another 400 and one more group of 400. That way you could fit 1600 or even more. But you can burn the old wooden barn, only once. The book is full of such misrepresentations and the most respected scholars won't touch it knowing how ridiculous some claims are. I was surprised to see that Newsweek picked that story out. The only explanation would be the great anti-Polish propaganda. There is hardly a paper in the US or a TV station that is not a part of it. Why is it that the public hears nothing about Jewish Police or Judenrat in the ghettos or rich Jews who let their poor Jewish brothers suffer and die on the sidewalks while they dined on caviar and collaborated with Germans to buy their way out? Because the US seems to be a country consisting of the greatest censorship among other great things. Freedom of speech applies to the one who has access to the media. And people like J.Gross or George F. Will don't want to give up their "talking stick" just yet. Not until they trash Poland's name completely.

We Refuse to Accept the Propaganda


This site has the purpose of presenting information casting light on the Jewish-Polish-American author's, J. T. Gross's book "Neighbours," a seemigly factual-historical account of the alleged enormous massacre of Jews that is supposed to have been perpetrated by their Polish neighbours ( all the townsfolk!) in the little town Jedwabne [pronounced : yedvabne] in eastern Poland in July 1941. The book is due out in the US in July 2001. An unheard-off media frenzy is expected to accompany the publication. Piotr Gontarczyk, a Polish author comments on Gross's book : "The author of 'Neigbors' has used uncritically an extremely poor selection of sources. His book is replete with ill-founded statements; he leaves out or obscures whatever doesn't fit his preconceived thesis, constructing a narrative on the basis of stereotypes, biases, and common gossip. In his reasoning, he doesn't abide by the rules of logic or scholarly objectivity. In short, Gross makes arbitrary metaphysical-ideological statements that have no scholarly grounds whatsoever. Because of all these shortcomings, Gross's book cannot be the basis of any serious discussion on the Polish history in general, and on the Jedwabne crime in particular"


--------------------------------------------------------------------------------


There are thousands of lies, but there is only one truth.


Every murder is a tragedy, one that should not happen.

But every false accusation of committing a murder is also a tragedy - a tragedy for the accused. It should not happen either.

Of course, every investigation of a murder should be conducted with an extreme caution. All the evidence should be scrutinized in the minutest detail. Not only to establish the whole truth, to point the perpetrator and possible accomplices, and to bring them to justice, but also to prevent accusations against innocent people. Especially when a mass murder seems to be the case.

It is evident that in his book on the alleged superpogrom of 1600 (sic!) Jews, allegedly perpetrated by the Poles in the German-occupied eastern Poland, J.T. Gross have not shown due caution, but voiced mere opinions whose basis is the vague testimony of two Jewish "eye-witnesses," Shmul Wasersztajn and Rivka Fogel.

Below are fragments of their testimony.

Rivka Fogel:

"Two sisters, the wife of Avraham Kubrzanski and the wife of Saul Binsztajn, whose husbands fled with the Russians, having endured a horrible punishment at the hands of the Germans, decided to end their own lives and those of their children. They exchanged the children, then jumped together into deep water. Gentiles standing nearby pulled them out, but they managed to jump in again, and drowned."

Shmul Wasersztajn on the same incident:

"That same day I saw a horrible scene. Chaja ("Chaya") Kubrzanska, 28 years old, and Basia Binsztajn, 26, both with babies in their arms, jumped into the pond and drowned, rather than falling into the hands of those hoodlums. First, they tossed the babies into the water, then followed them themselves. Baska Binsztajn went to the bottom instantly, while Chaja Kubrzanska suffered for hours. The bystanders (hoodlums) treated it as a show, enjoying the view and advising her to lie face down in the water, so she could drown quicker..."

It is obvious that these statements seriously contradict one another. Alas, these and numerous other contradictions and ambiguities have been no obstacle to J.T. Gross to fabricate his highly accusatory book.

On this webpage, we will try to present the other side of the Jedwabne story, as seen by those Polish historians and journalists who, unlike some other Polish historians and journalists, dare to question Gross's gross revelations.

Prawda o Judeo-Polonii


Prawda o Judeo-Polonii
Jerzy Robert Nowak
Zdawało się, że organ Michnika niczym już mnie nie zaszokuje. Dawno już Przywykłem do powtarzających się tam rozlicznych zmyśleń, manipulacji i Zniekształceń. Były takie nagminne... A jednak z zadziwieniem przecierałem oczy, nawet wzorem Kisiela poszczypywaiem się w ramie, czytając tekst ataku autorek "Gazety Wyborczej" na podręczniki do historii dr Andrzeja Leszka Szczęsniaka. Redaktorki "Wyborczej" p. Bikont i p. Kruczkowska w tekście publikowanym w numerze z 6-7 marca 1999 r. postanowiły za wszelka cenę odpowiednio "dolożyc" autorowi bardzo popularnych podręczników historii Polski dr. Andrzejowi Leszkowi Szczęsniakowi, aby napiętnowac go jako rzekomego polskiego "nacjonalistę" i "antysemitę". Zademonstrowały przy tym niebywałą porcję uprzedzeń, antypatriotycznego fanatyzmu i nienawistnictwa. Wszystko to odbiło się jednak bardzo szybko efektem bumerangu. "Gazeta Wyborcza" w pełnym zaperzenia ataku na dr. Szczęsniaka obnażyła niesamowite przejawy nieuctwa swych współpracowników i patronującego ich dokonaniom "historyka" Adama Michnika.

Szczególnie kompromitujący był styl, w jakim autorki "Gazety Wyborczej" Próbowały zanegować istnienie antypolskich planów stworzenia zdominowanego przez Żydów buforowego państwa, tzw. Judeo-Polonii.

Przypomnijmy, o co chodzi w całej sprawie Judeo-Polonii. Otóż na kilka lat przed wybuchem pierwszej wojny światowej i w czasie tej wojny w niektórych środowiskach syjonistycznych, wśród Żydów w Rosji, w Polsce i w Niemczech, zaczęły się pojawiać różne koncepcje stworzenia na ziemiach polskich buforowego państwa, zdominowanego przez Żydów. Państwa, które stałoby się protektoratem któregoś z zaborców - Rosji lub Niemiec, kosztem rdzennej ludności polskiej. Plany utworzenia tzw. Judeo-Polonii lub Judeo-Polski groziły przekreśleniem raz na zawsze szans odzyskania niepodległości Polski, umocnieniem trwałego rozczłonkowania Polski pod obcą przemocą i przy pomocy współdzialających z zaborcą Żydów. Te złowieszcze plany były wiec szczególnie przykrym wyrazem niewdzięczności części Żydów wobec Polski, kraju, który przez stulecia obdarzał nieznana gdzie indziej tolerancją i gościną Izraelitów zewsząd uciekających przed prześladowaniami do Polski.

Fałsze i pseudoautorytety

Dr Andrzej Leszek Szczęśniak przypomniał w swym podręczniku prawdę o tych tak niebezpiecznych dla Polski planach, których na szczęście nie udało się zrealizować wrogo do nas nastawionym grupom syjonistycznym. Redaktorki "Gazety Wyborczej", p. Bikont i p. Kruczkowska, próbują całkowicie zafałszować cała sprawę, negując prawdziwą informacje dr. Szczęśniaka o Judeo-Polonii. W tym celu posunęły się nawet do bezwstydnego, hucpiarskiego wręcz zafalszowania zródła, na jakim oparł się rzekomo dr Szczęśniak w opisie koncepcji Judeo-Polonii. Stwierdziły one, że powołał się na wydana w 1981 roku w Krakowie anonimowa broszurę XYZ. Każdy może zajrzeć do odpowiedniego fragmentu książki dr. A. L. Szczęśniaka [op.cit., s. 321-322), by zobaczyć, że wcale nie powołuje się na broszurę XYZ, jak mu imputują kłamczuchy z "Wyborczej". Jest tam powołanie, ale na zupełnie odmienną w treści broszurę, skądinąd bardzo filosemickiego działacza bolszewickiego, Juliana Marchlewskiego, który ściśle współdziałał z Żydami-bolszewikami Feliksem Konem i Józefem Unszlichtem. Broszura Marchlewskiego pod wymownym Tytułem Antysemityzm a robotnicy, wydana w 1918 roku w Moskwie (por. jej strona 6), zawierała cytowane przez Szczęśniaka zdanie: Gra o nacjonalizm żydowsko-niemiecki doprowadziła do absurdów syjonistów niemieckich i niektórych polskich, którzy dogadali się nawet co do tego, że Polskę zamieszkają dwa narody i zupełnie poważnie poczęli rozprawiać o tym, że dla Żydów należy tworzyć państwo w państwie. Jak widać, koncepcja Judeo-Polonii była czymś skrajnym nawet dla takiego bolszewika-filosemity, jak Julian Marchlewski. Panie Bikont i Kruczkowska całkowicie przemilczają jednak podany przez dr. Szczęśniaka źródłowy cytat z Marchlewskiego i "miażdża" dr. Szczęśniaka wypowiedzią swego naukowego "autorytetu", pisząc: Prof. Szymon Rudnicki, specjalizujący się w historii międzywojennej, zapewnia, że żaden Działacz żydowski z Polski nie wystąpił nigdy z taka propozycja (tj. Judeo-Polonii - J.R.N.), natomiast był to przed wojną jeden z najbardziej rozpowszechnionych konceptów antysemickich. Jak z tego widać, pseudoautorytet naukowy "Wyborczej" prof. Szymon Rudnicki nie doczytał nawet tekstu Marchlewskiego z 1918 roku. Dowiedziałby się bowiem z niego, że jednak byli niektórzy polscy syjoniści, którzy popierali koncepcje Judeo-Polonii.

Przemilczane świadectwo żydowskie

Redaktorki "Gazety Wyborczej", ich naczelny-"historyk" Adam Michnik i ich naukowy "autorytet" prof. Szymon Rudnicki albo zupełnie nie znają, albo świadomie przemilczają potępienie haniebnych pomysłów Judeo-Polonii, jakie zostało stanowczo wyrażone podczas trzydniowego zjazdu zjednoczenia Polaków wyznania mojżeszowego w maju 1919 roku. Przypominałem już na lamach "Słowa - dziennika katolickiego" z 24-26 marca 1995 r. relacje o potępieniu koncepcji Judeo-Polonii na tym zjeździe. "Ignoranci" z "Gazety Wyborczej" nie mogą usprawiedliwiać się więc swą niewiedzą, bo "Slowo - dziennik katolicki" czytali bardzo uważnie, aby napadać nań i deformować jego obraz. Raz jeszcze odwołam się wiec do książki opisującej przebieg tego trzydniowego zjazdu, wielkiego, a dziś tak niesłusznie przemilczanego forum, w którym wzięło udział kilkuset polskich Żydów, zdecydowanie stojących na gruncie obrony polskiej racji stanu. Polski patriota wyznania mojżeszowego, inżynier Kazimierz Sterling, w referacie wygłoszonym na wspomnianym zjeździe tak Mówił o początkach haniebnej koncepcji Judeo-Polonii: (...) Pierwszy zabrał w tej sprawie glos publicysta rosyjsko-żydowski z Odessy, Żabotinskij, który w wielu artykułach poczał dowodzić konieczności uznania na terytorium Królestwa Polskiego dwóch równorzędnych narodowości - Żydów i Polaków, i pierwszy użył nazwy Judeo-Polonii. W ten sposób koncepcja terytorialno-państwowa żydowska przetworzyła się w eksterytorialno-narodową. Naród polski pojał grożące mu niebezpieczeństwo. Idea stworzenia państwa w państwie była tym dla Polski groźniejsza, Iż mowa znacznej części masy żydowskiej jest żargon, który jest niczym innym jak zepsuta niemczyzna. do tego pnia macierzystego w miarę rozwoju powracająca, a mową Żydów - uciekinierów z Rosji - był język rosyjski, wobec tego ten napływowy żywioł przy usiłowaniu rusyfikacji kraju ze strony carskiego rządu mógł - wbrew woli samych Żydów - wywrzeć wpływ fatalny na ludność, tym bardziej że był przez rząd popierany (...). (Por. Pamiętnik I zjazdu zjednoczenia Polaków wyznania mojżeszowego wszystkich ziem polskich. Warszawa 1919, s. 28). A wiec polski patriota pochodzenia żydowskiego inżynier Kazimierz Sterling już w 1919 roku mówił o niebezpieczeństwie grożącym narodowi polskiemu na skutek pomysłu Judeo-Polonii, który dzisiejszy pseudoautorytet - prof. Rudnicki - stara się całkowicie zanegować i określić jako rzekomy koncept antysemicki (!).
Dodajmy, że Wladimir Żabotyński groził Polakom w artykułach, Iż w przypadku, jeśli nie pójdą oni na maksymalne ustępstwa wobec Żydów, to ci rozpoczną intensywne współdziałanie przeciw nim z rosyjskimi zaborcami.

Żydowskie państwo "od morza do morza"

W ślad za Żabotyńskim z kolejnym projektem Judeo-Polonii, tylko że opartej o Niemcy, wystapił we wrześniu 1914 roku powstały miesiąc wcześniej tzw. Deutschen Komittee zur Befreiung der Russischen Juden (Niemiecki Komitet Wyzwolenia Żydów Rosyjskich), znany później z wielu polakożerczych działńn i Pomysłów. Działania tego komitetu opisał szerzej Piotr Wróbel w, niestety Mało dziś pamiętanym studium zamieszczonym na łamach miesięcznika katolewicy "Więź" z lipca-sierpnia 1986 roku, redagowanego wówczas przez Tadeusza Mazowieckiego, którego "Gazecie Wyborczej" trudno byłoby atakować za "antysemityzm". Przypomnijmy najważniejsze fakty. Niemiecki Komitet Wyzwolenia Żydów Rosyjskich został powołany przez czołowych syjonistów niemieckich - Maxa Bodenheimera, Franza Oppenheimera, Adolfa Friedmanna i pochodzącego z Rosji Leo Matzkina. Stworzyli swój komitet w porozumieniu z Mimsterstwem Spraw Zagranicznych Rzeszy, które miało nadzieję pozyskać w ten sposób cały światowy ruch syjonistyczny dla niemieckich celów (wg P. Wróbel: Między nadzieją a zwątpieniem, "Der Jude" Martina Bubera wobec rewolucji i nowego ładu na świecie po I wojnie światowej, "Więź" 1986, nr 7-8, s. 74). Niemiecki Komitet Wyzwolenia Żydów Rosyjskich od początku zdecydowanie Przestrzegał władze niemieckie przed wskrzeszaniem państwa polskiego. Ostrzegał również przed niebezpieczeństwem polskiej irredenty niepodległościowej na obszarach zaboru pruskiego i austriackiego. Najlepszym zabezpieczeniem przed polskimi działaniami niepodległościowymi miało być, według Komitetu, proponowane przezeń Niemcom utworzenie na terenach ziem polskich dawniej zagarniętych przez Rosję państwa buforowego pod protektoratem Niemiec (podkr. w wyd. ksiazkowym - J.R.N.). Weszłyby do niego ziemie zdobyte w czasie wojny na Rosji przez Niemcy. Nowy protektorat niemiecki na trwale rozczłonkowałby ludność polską i zapobiegłby realizacji polskich aspiracji niepodległościowych.

Nowe państwo buforowe byłoby, w myśl koncepcji syjonistów z Niemiec, zdominowane przez 6 milionów Żydów z Polski i Rosji, którzy nie ograniczani odtąd żadnymi "pasami osiedlenia" staliby się siłą wiodącą nowego niemieckiego protektoratu. Byliby oni - obok l ,8 miliona Niemców najbardziej wartościowymi i lojalnymi obywatelami z punktu widzenia niemieckich władz protegujących nowe buforowe państwo. Żydzi, związani z niemiecką kulturą i językiem, dzięki swemu jidisz byliby swego rodzaju Kulturträgerami ["nosicielami" kultury - wtr. WK.] niemieckiej cywilizacji w nowym protektoracie. W skład utworzonego na terenach "od morza do morza", między Baltykiem a Morzem Czarnym, zdominowanego przez Żydów i Niemców państwa buforowego wchodziłoby razem 6 milionów Żydów, 1,8 miliona Niemców, 8 milionów Polaków, 5-6 milionów Ukraińców, 4 miliony Białorusinów, 3,5 miliona Litwinów i Łotyszy (por. P. Wróbel: op.cit., s. 74). To około 30-milionowe państwo byłoby monarchia z niemieckim księciem Hohenzollernem z Berlina, niemieckim korpusem oficerskim w armii, niemiecka kultura i niemieckim językiem jako panującym, a wiec szczególnie łatwym do uczenia się przez Żydów. Jego stolicą byłby Lublin, ponieważ tam mieściła się niegdyś siedziba żydowskiego sejmu w czasach Polski szlacheckiej.

Groźba trwałego rozczłonkowania Polaków

Plan państwa buforowego - Judeo-Polonii był szczególnie niebezpieczny z polskiego punktu widzenia. Jego zrealizowanie doprowadziłoby bowiem do trwałego podziału narodu polskiego, z którego 11 milionów pozostałoby poza granicami nowego niemieckiego protektoratu. Te zaś osiem milionów Polaków, które znalazłyby się na ziemiach nowego państwa buforowego poddano by intensywnej germanizacji, prowadzonej przez 1,8 miliona Niemców i 8 milionów Żydów, mówiących w jidysz. Przy okazji zręcznie rozgrywano by przeciw Polakom rzeszę 5-6 milionów Ukraińców, 4 milionów Białorusinów, 3,5 miliona Litwinów i Łotyszy. Byłaby to prawdziwie śmiertelna pętla dla Polski

Prof. I- C. Pogonowski kontra pseudoautorytetom z "Wyborczej"

Tak bagatelizowana przez pseudoznawczynie historii z "Gazety Wyborczej" sprawa Judeo-Polonii zyskała odpowiednie znaczenie w dziele najwybitniejszego polskiego emigracyjnego badacza historii stosunków polsko-żydowskich profesora Iwo Cypriana Pogonowskiego. Pisał o niej w podstawowym wręcz, świetnie udokumentowanym dziele Jews in Poland. A Documentary History (Zydzi w Polsce. Dokumentalna historia, New York, dwa wydania 1993 i 1998 rok, ponad 430 stron). Warto podkreślić, że książka prof. Pogonowskiego ukazała się z entuzjastycznym wstępem słynnego amerykańskiego sowietologa żydowskiego pochodzenia Richarda Pipesa, i zyskała sobie bardzo pochlebne oceny miedzy innymi takich wybitnych historyków, jak profesorowie Norman Davies, Aleksander Gieysztor, Józef Gierowski, M. K. Dziewanowski i słynny żydowski badacz historii stosunków polsko-żydowskich, prof. Anthony Polonsky z Oxfordu. Opisując wysunięty przez czołowych syjonistów w Niemczech projekt Judeo-Polonii, prof. Pogonowski stwierdził miedzy innymi, że Niemiecki Komitet Wyzwolenia Żydów Rosyjskich ostrzegał niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych przed odbudowywaniem polskiego państwa narodowego i przed niebezpieczeństwem ruchów polskiej irredenty na terenach zabranych Polsce przez Niemcy i Austrie.

Według prof. Pogonowskiego, Polacy mieli "najmniej skorzystać" jako naród na proponowanym przez żydowski komitet nowym niemieckim protektoracie. Jak pisał profesor Iwo Cyprian Pogonowski: Nowe państwo buforowe miało być zdominowane przez około sześć milionów żydowskich mieszkańców, podczas gdy inne narodowości byłyby sobie nawzajem przeciwstawiane. Żydzi graliby najważniejszą role dzięki ich rozmieszczeniu, kontrolowaniu przez nich handlu i wysokiemu stopniowi wykształcenia (Por. I. C. Pogonowski: Jews m Poland. A Documentary History, New York 1998, s. 297). Profesor Pogonowski Zamiescił w swej książce również szczegółowa mape projektowanego przez syjonistów nowego protektoratu - Judeo-Polonii (...). Znamienne jest, ze zdominowany przez Żydów niemiecki protektorat miał obejmować miedzy innymi takie miasta na swym obszarze, jak: Ryga, Wilno, Warszawa, Lublin i Odessa.

Na szczęście dla Polaków Niemcy ostatecznie nie zdecydowali się na realizację tak niebezpiecznego dla nas planu czołowych syjonistów z Niemiec. Plan żydowski bardzo się Niemcom podobał, ale upadł ze względów czysto wojskowych. Część niemieckich wojskowych i polityków wówczas już chciała rozgrywać kartę polska (Legiony Pilsudskicgo), widząc w pozyskaniu polskich żolnierzy zwiększenie szans na niemieckie zwycięstwo. Przypomnijmy tu superpochwalne oceny generała Luddendorffa na temat polskich wartości bojowych. Ówcześni Żydzi zaś w odróżnieniu od dziś tak bojowych Żydów z Izraela raczej nie wykazywali inklinacji i umiejętności wojskowych. Z drugiej zaś strony, Niemcy nie chcieli zbytnio angażować się na rzecz "wyzwolenia wschodnich Żydów", by zachować wolna rękę do ewentualnych rokowań pokojowych z Rosja. Według profesora Iwo Cypriana Pogonowskiego, ważną rolę w odrzuceniu tak niebezpiecznych dla Polaków projektów Judeo-Polomi odegrało bardzo krytyczne ocenienie ich przez służącego wówczas w niemieckim sztabie generalnym majora Bogdana Hutten-Czapskiego, Polaka z pochodzenia (Por. I. C. Pogonowski: op. cit.,s. 297). Wszystko to uratowało nas przed realizacja iście mefistofelicznego, zabójczego planu dla Polski. Współpracownik jednego z najbardziej wpływowych niemieckich Żydów Martina Bubera - Juliusz Berger - przyznawał później, że cała propozycja żydowskiego państwa buforowego znajdowała sęe na krawędzi zbrodniczej nieodpowiedzialności i doprowadziła tylko do wzrostu negatywnych nastrojów wobec Żydów wśród społeczności polskiej (podkr. w wyd. ksiazkowym - J.R.N.). Zdaniem Bergera, niebezpieczne było takie antagonizowanie Polaków przez pomysły Żydów niemieckich, bo nikt nie mógł przewidzieć, kto będzie miał po wojnie władze w Polsce.

Znaniecki i Koneczny przeciw Judeo-Polonii

Pomysły Judeo-Polonii odbiły się rzeczywiście bardzo negatywnie na postawach Polaków wobec Żydów, i znajdujemy ich bardzo ostre potępienie w tekstach autorów polskich. Wywodzących się z bardzo różnych obozów politycznych czy bezpośrednio nie zaangażowanych politycznie, od wielkiego historyka idei Feliksa Konecznego począwszy, po głośnego prawnika i publicystę Jerzego Kurnatowskiego i najsłynniejszego polskiego socjologa, Floriana Znanieckiego. Jerzy Kurnatowski w wydanej w 1914 roku broszurze pisał o "doktrynie Judeo-Polonii" jako o doktrynie prowokujacej antysemityzm, która tylko dlatego sie sformułowało, bo jesteśmy słabi, a słabego każdy kopać może. Pomysł Judeo-Polonii potępił nawet, jak już wcześniej wspomniałem, bolszewicki teoretyk Julian Marchlewski, skądinąd znany z bardzo ostrych ataków na wszelkie przejawy postaw antyżydowskich. Socjolog Florian Znaniecki w swym słynnym dziele Upadek cywilizacji zachodniej, wydanym w 1921 roku, ostro napiętnował tę cześć Żydów, która pojęła interesy żydowskie jako przeciwne interesom Polski i stanęła po stronie zaborców: Jako tego "najskrajniejszy wyraz" uznał plan Judeo-Polski, tj. Polski jako prowincji rosyjskiej lub niemieckiej z uprzywilejowaną żydowską mniejszością, protegowaną przez rząd zaborczy (Por. R. Znaniecki: Upadek cywilizacji zachodniej, Poznań 1921, s. 78). Słynny historyk idei Feliks Koneczny potępił koncepcję Judeo-Polonii już w wydanym w 1921 roku dziele Logos i Ethos (Poznań 1921, t. II, s. 220-222). Jeszcze szerzej zaatakował koncepcję Judeo-Polonii w swej późniejszej książce Cywilizacja żydowska (por. jej wydanie londyńskie z 1974 r, s. 331,334-337, 356-359,362-363,369,373).

Starając się maksymalnie pomniejszyć sprawę Judeo-Polonii, i ośmieszyć przypominającego ją dr. A. L. Szczęśniaka, autorki "Gazety Wyborczej" powołują się na opinię dr Aliny Calej z Żydowskiego Instytutu Historycznego. Ta bagatelizuje cały pomysł, twierdząc, że wysuneła go grupka niemieckich Żydów, a w ogóle chodziło o jedną z licznych mrzonek, poroniony pomysł grupki Żydów, który urósł u antysemitów do rozmiarów groźnego spisku. Przypomnijmy wiec dr Calej, że autorzy pomysłu Judeo-Polomi, to nie była "grupka Żydów", tylko "czołowi niemieccy syjoniści, którzy założyli swój komitet w porozumieniu z Ministerstwem Spraw Zagranicznych Rzeszy". Znaczenie tych czołowych syjonistów uwypuklone zostało na łamach znanej z filosemityzmu "Więźi" (por. P Wróbel: op. cit., s. 74). Co więcej, pomysł Judeo-Polonii (według Calej: "poroniony pomysł grupki Żydów") popierał miedzy innymi jeden z najsłynniejszych Żydów nowszych czasów, profesor filozofii i działacz syjonistyczny, Martin Buber, którego nazwisko figuruje niemal w każdej encyklopedii (por. np. Encyklopedia Popularna PWN, Warszawa 1997. s. 111). O popieraniu złowieszczego antypolskiego pomysłu Judeo-Polonii przez Bubera pisał profesor I. C. Pogonowski (op. cit., s. 297). Cala przemilcza również fakt, że pomysł Judeo-Polonii wysunął na kilka lat przed czołowymi syjonistami z Niemiec jeden z najsłynniejszych przywódców syjonistycznych w XX wieku Wladimir Żabotyński. Jak można tak deformować prawdę o historii? A deformuje ją ta sama dr Cala, która kiedyś "wsławiła się" oszczerczym pomówieniem o rzekome przejawy faszyzmu w niektórych katolickich kręgach kościelnych w Polsce, pomówieniem skrytykowanym nawet na lamach "Gazety Wyborczej"(!).

Koncepcja Judeo-Polonii, dziś tak pomniejszana czy wręcz negowana przez niektórych żydowskich i filosemickich autorów, była niegdyś głośna i powszechnie znana w kręgach politycznych. Wielu Żydów uznawało ja za swój podstawowy cel działania na przyszłość, dla niektórych była ona po prostu środkiem szantażu wobec Polaków. Tak, jak to robił na przykład jeszcze po powstaniu niepodległej Polski żydowski literat H. Glenn na lamach wydawanego przez Martina Bubera czasopisma "Der Jude". Glenn ostrzegał Polaków, Iż jeśli nie dadzą Żydom odpowiednich praw, to sami Polacy doprowadza do tego, czego się najbardziej boją - powstanie Judeo-Polonia, i Żydzi w ten sposób postarają się, by mieć współudział we władzy i móc decydować o sobie (por. P. Wróbel: op. cit., s. 82).

Już kilka lat temu pisałem o historii Judeo-Polonii na lamach "Slowa - dziennika katolickiego" (nr z 24-26 marca 1995) w artykule Haniebna karta. Bo była to rzeczywiście szczególnie haniebna karta - proponowanie przywalenia Polski na zawsze kamieniem grobowym ze strony ludzi, z których część była potomkami prześladowanych Żydów, niegdyś tylko w Polsce znajdujących schronienie przed antyżydowskimi prześladowaniami ogarniającymi cała resztę Europy. Tu znaleźli jedyny ratunek. Jak pięknie przypominał żydowski historyk Barnett Litvinoff w monumentalnym dziele The Buming Bush. Antisemitism und Worid History (London 1998, s. 92): "Przypuszczalnie Polska Uratowała Żydów od całkowitego wyniszczenia" (podkr. w wyd. ksiazkowym - J.R.N.), I właśnie dlatego tak ostro potępiali pomysły Judeo-Polonii prawdziwie patriotyczni Żydzi polscy, Polacy wyznania mojżeszowego typu inzyniera Kazimierza Sterlinga.

Nie wiem. czy coś miały wspólnego ze studiami historycznymi autorki tekstu w "Gazecie Wyborcze)", które rzuciły się z taką nieprzecietną hucpą na podręczniki historii dr. A. L. Szczęśniaka, majęcego za sobą dziesięciolecia pracy w zawodzie historyka. Rozliczne błędy i zafałszowania w ich tekście świadczą raczej o absolutnym braku przygotowania, aby zabierać głos na temat sposobów przedstawiania dziejów Polski. Na czele "Gazety Wyborczej" stoi jednak podobno "historyk" Adam Michnik. Jak widać, jednak i on nie sprawdził, i nie doczytał. Być może nim i jego podwładnymi zbyt mocno rządziła nieprzeparta chęć, by jak najszybciej i jak najmocniej "dowalić" polskiemu "nacjonałowi" dr. Andrzejowi Leszkowi Szczęśniakowi. Efekty tych uprzedzeń i nienawistnictwa są wręcz żenujące.



--------------------------------------------------------------------------------

Jews in Poland, Documentary History. Ivo Cyprian Pogonowski, Hippocrene Books, New York, 1993. Strona 296.
Dolna część mapy obcięta dla zaoszczędzenia miejsca.



Więcej na temat Judeopolonii oraz bibliografii znaleźć można w książce Judeopolonia, żydowskie państwo w państwie polskim. Andrzej Leszek Szczesniak. Polwen, Radom, 2001

Od Antypolonizmu do Wojny Przeciw Islamowi


Od Antypolonizmu do Wojny Przeciw Islamowi
Iwo Cyprian Pogonowski
1 .I. 2005

Wiek dwudziesty jest nazywany „wiekiem śmierci” ponieważ ponad sto
osiemdziesiąt milionów ludzi zostało wymordowanych podczas tego
najbardziej krwawego stulecia w historii ludzkości. Teraz trzeba się
modlić żeby wiek dwudziesty pierwszy był „humanitarnym wiekiem
miłosierdzia.” Niestety trudno jest dziś wierzyć że jest to
prawdopodobne, a zwłaszcza biorąc pod uwagę formę w jakiej Żydzi starają
się propagować żydowską tragedię z czasów Drugiej Wojny Światowej, jak i
eksploatować tą tragedię dla swoich celów politycznych i ekonomicznych.

W tak zwanym Holokauscie zginęło nieco ponad dwa procent ludzi
zamordowanych w dwudziestym wieku. Media przedstawiają żydowska tragedie
jako ważniejsze straty w ludziach, niż pozostałe ponad dziewięćdziesiąt
siedem procent ludzi-ofiar masowych mordów podczas dwudziestego wieku.
Żeby ten efekt osiągnąć Żydzi stosują przedstawianie faktów
historycznych wyrwanych z kontekstu, a zwłaszcza w stosunku do Polaków
stosują oni ordynarny antypolonizm.

Norman Davies dobrze opisał antypolonizm Żydów...”pisarze i historycy
pochodzenia żydowskiego, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych,
sformułowali... wizje historii, którą dziś określa się mianem
”Holocaustu”; w wersji skrajnej przedstawia ona Żydów jako jedyne ofiary
zbrodni wojennych. Uczeni zostali poddani ogromnej presji, aby podpisali
się pod [fałszywą] teza o „wyjątkowości” Holocaustu i unikali porównań z
cierpieniami innych narodów. Ponieważ areną Holocaustu była Polska pod
okupacja niemiecka, rozpowszechniono [fałszywy] mit, zgodnie z którym
hitlerowcy dokonali masowych mordów na Żydach z pełnym poparciem i przy
współudziale Polaków. Niestety, charakterystyka Polski jako „kraju
nieuleczalnie antysemickiego” stała się istotnym elementem prostackiego
modelu, który propagowano [i nadal się propaguje] podczas kampanii
mającej na celu wprowadzenie Holocaustu do programów edukacyjnych na
całym świecie”.

Teraz, kiedy żydowski ruch roszczeniowy uzyskał z Niemiec maksymalne
zyski to przychodzi kolej na kraje Europy środkowo-wschodniej, zwłaszcza
Polskę, jako nowego członka Unii Europejskiej. Profesor James Thompson z
Rice University w Houston, Texas, opublikował w "Sarmatian Review" ze
stycznia 2005 dane statystyczne, z których wynika że w roku 1989 stopa
życiowa w Polsce była cztero krotne niższa niż w Niemczech a natomiast
w roku 2004 była już tylko dwukrotnie niższa niż Niemczech. W miarę
odbudowy gospodarczej Europy środkowo-wschodniej żydowski ruch
roszczeniowy widzi w Polsce kraj nadający się do zdobywania poważnych
korzyści finansowych i politycznych. Obecnie Żydom otwierają się też
nowe horyzonty na Ukrainie i innych po-komunistycznych „demokracjach.”

Na zasadzie „wyjątkowości” tragedii żydowskiej jest zbudowany cały zespól
organizacji i działalność aktywistów znanych pod angielska nazwa
”Holocaust Industry”, a opisanych miedzy innymi w książce pod tym
tytułem przez Normana Finkelsteina. Teraz w dodatku do dochodów i
politycznych osiągnięć żydowskiego ruchu roszczeniowego, żydowska
megalomania wyznaczyła sobie za cel użycie amerykańskiej maszyny
wojennej w izraelskiej wojnie z Islamem, która to wojna zaczęła się jako
konflikt Żydów z Arabami w Palestynie, a teraz po amerykańskim ataku
Irak, ma przybrać formę wojny USA z Islamem. Dzieje się to w celu
zaspokojenia ambicji ekstremistów żydowskich i ich sprzymierzeńców,
działających w ramach neokonserwatyzmu-sjonizmu. Ludzie ci dziś
kontrolują politykę zagraniczną Busha, począwszy od Bliskiego Wschodu i
najazdu na Irak, a skończywszy na prowokowaniu światowej wojny Ameryki z
Islamem.

Słusznie napisał Richard Melson w artykule w „Cambridge Forecast Center”
że Żydzi zawsze są w czołówce rewolucyjnych prądów. Niedawno przywodzili
oni w „zwariowanej radykalnej lewicy” a teraz po bankrupcji komunizmu i
nawróceniu się samych trockistów na syjonizm, przywodzą
„zwariowanej radykalnej prawicy” w ramach ideologii neokonserwatystów, którzy nadal uważają że
permanentna wojna jest im potrzebna, ale tym razem nie w walce o
komunizm, ale o ich wersje politycznie poprawnej „demokracji” zawsze
nadającej się do zakulisowego manipulowania i sterowania.

Widać to na przykładzie USA, gdzie na przestrzeni prawie całej drugiej
polowy ostatniego stulecia, żaden wybrany polityk amerykański, nie
został ponownie wybrany, jeżeli w czasie uprzedniej kadencji nie
popierał corocznego haraczu ze skarbu USA dla Izraela i w jakikolwiek
sposób naraził się Żydom. Na arenie międzynarodowej można było
zaobserwować jak zasiłki Saddama Husseina dla rodzin palestyńskich
samobójców, w wysokości 25,000 dolarów, były potępiane przez wszystkich
Żydów, którzy prawie jednogłośnie żądali wojny z Irakiem w celu obalenia
rządu Husseina. Jest rzeczą charakterystyczna że wtedy prawie cały
kongres amerykański, bez jakiekolwiek dyskusji, głosował za
upoważnieniem Busha do wytoczenia wojny przeciw Irakowi i odstąpił od
swego konstytucyjnego uprawnienia o decydowaniu w sprawach deklarowania
wojny. Kongres amerykański zachował się wówczas jak „sejm niemy” z 1717
roku.

Tak wiec począwszy od propagandy antypolonizmu i onieśmielania
nie-Żydow, wyjętym z kontekstu historii, obrazem tragedii Żydów w
1939-45, ekstremiści żydowscy, ze swoimi stronnikami z obozu
neokonserwatywnego, teraz dążą metodycznie do wywołania wojny przeciw
Islamowi, którego kulturę chcą zdominować i podporządkować go sobie za
pomocą amerykańskiej maszyny wojennej.

Nagłaśnianie tragedii żydowskiej z lat 1939-45 w takiej formie, jaką ma
ona miejsce obecnie, jest stosowane przez ekstremistów żydowskich w celu
onieśmielania wszelkiej krytyki ich postępowania jak również dla
zabezpieczenia bezkarności Żydów popełniających zbrodnie, takie jak na
ludności palestyńskiej, czy przy wywoływaniu przez nich i eksploatowaniu
konfliktów w Ameryce Centralnej i Południowej (w celu tworzenia tam
Banana Republics jakoby w służbie USA), jak i w innych miejscach świata,
a obecnie na Bliskim Wschodzie. Do tych niemoralnych czynów również
dochodzi dysproporcjonalny udział Żydów w handlu pornografia, zwłaszcza
eksploatująca dzieci, i w handlu żywym towarem (jak to opisuje
miesiecznik National Geograpfic), oraz największa na świecie produkcja
syntetycznych narkotyków w Izraelu.

Skala żydowskich zbrodni, których przykłady są wyżej wymienione, może
łatwo być przekroczona przez prowokowaną teraz przez
neokonserwatystow-sjonistow wojnę Ameryki z Islamem. Wiadomo że Koran
nakazuje solidarność wszystkich krajów muzułmańskich przeciwko
nie-muzułmańskiemu najeźdźcy, któregokolwiek z nich. Stad dziś widzimy w
Iraku licznych ochotników z innych krajów Islamu i niekończąca się tam
tragedie ludzka. Tak wiec począwszy od ordynarnego antypolonizmu
stosowanego w celu stworzenia fałszywego obrazu proporcji strat ludzkich w
dwudziestym wieku i fałszowania historii, tragedia żydowska zamiast być
widziana jako część tragedii ludzkości, ma być obecnie postrzegana jako
jedyną liczącą się tragedia ludzką tego okrutnego stulecia.

Teraz ekstremiści żydowscy narzucają pogląd jakoby cały świat był
zobowiązany nie tylko płacić haracz ekstremistom żydowskim, ale również zgadzać się
na bezkarność zbrodni żydowskich wszędzie na świecie z powodu „winy
ludzkości wobec Żydów,” a zwłaszcza „winy” oczernianych przez Żydów
Polaków. „Wina” ta jest tym większa im bardziej niekompletnie i
dysproporcjonalnie przedstawiana jest tragedia żydowska z czasów wojny
przeciw Hitlerowi.

Chodzi o to, by Polacy nie byli traktowani gorzej


Chodzi o to, by Polacy nie byli traktowani gorzej





Z sędzią Marią Trzcińską, prowadzącą w byłej Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu śledztwo w sprawie obozu zagłady Konzentrationslager Warschau, rozmawia Jacek Dytkowski

Jakie są dotychczasowe ustalenia w sprawie KL Warschau?
- W ubiegłym roku prowadzono wspólne badania IPN i Komitetu Budowy Pomnika Ofiar Obozu KL Warschau nad ustaleniami finalnymi o obozie: jego wielkością, charakterze, okresie funkcjonowania oraz rozmiarami strat. W dniu 26 października 2006 r. IPN wydał jednoznaczne stanowisko pozytywne, popierające wzniesienie pomnika. Jako podstawę wskazał rezultaty śledztwa prowadzonego od 1974 r. i uchwałę Sejmu z 27 lipca 2001 r., które to źródła stwierdzają działanie KL Warschau od października 1942 r. do sierpnia 1944 r. na terenie trzech części miasta: zlikwidowanego getta, na osiedlu Koło oraz w Warszawie Zachodniej. Łącznie w pięciu lagrach przez zagazowanie i rozstrzeliwanie wymordowano ok. 200 tys. Polaków w ramach planu zagłady stolicy Polski oraz kilka tysięcy innych narodowości, w tym Żydów. Działanie KL Warschau od października 1942 r. stwierdził Trybunał Norymberski. Nie bez znaczenia jest tu także fakt, że Lager na Kole działał już od jesieni 1939 r. najpierw jako obóz jeniecki, który na rozkaz Heinricha Himmlera z 9 października 1942 r. przekształcony został w obóz koncentracyjny. Kolejną czynnością w badaniach było zasięgnięcie opinii niezależnych historyków. Swoje poglądy w tej sprawie wyraziło sześciu naukowców. Okazało się, że wszystkie te opinie opracowywane niezależnie są zbieżne ze stanowiskiem IPN, wynikami śledztwa i uchwałą Sejmu. Wymieńmy z uznaniem godne nazwiska tych uczonych, którzy wydali tak miarodajne opinie o KL Warschau: prof. Ryszard Bender, prof. Jerzy Robert Nowak, prof. Henryk Pająk, prof. Edward Prus, dr Leszek Żebrowski oraz śp. prof. Leszek Andrzej Szcześniak. Dziękujemy im za to.

Gdzie powstanie pomnik upamiętniający ofiary obozu?
- Zwróciliśmy się do pani prezydent miasta Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz o wydanie zezwolenia na lokalizację pomnika ofiar KL Warschau na skwerze im. Alojzego Pawełka.

Dlaczego akurat w tym miejscu?
- Urząd Architektury Dzielnicy Warszawa Wola, na którego terenie ten obóz działał, sam je wskazał. Rada Miasta Stołecznego Warszawy jednogłośną uchwałą wyznaczyła to miejsce i powierzyła wykonanie tam pomnika prezydentowi miasta stołecznego Warszawy. W związku z tym zwróciliśmy się do pani prezydent, ażeby wydała decyzję lokalizacyjną umożliwiającą szybkie rozpoczęcie budowy pomnika na wymienionym skwerze, położonym pomiędzy starą gazownią miejską a ul. Prądzyńskiego. Z tego miejsca Niemcy dostarczali gaz do komór w tunelu przy ul. Bema.

Jaka była odpowiedź Hanny Gronkiewicz-Waltz?
- Odmówiła. Powiedziała: "nie", mimo że nie było żadnych merytorycznych przeszkód do wzniesienia monumentu. Charakterystyczny jest sposób, w jaki to uczyniła. Sama widocznie odwagi nie mając, posłużyła się - jako swoim pełnomocnikiem - podległą jej urzędniczką.

Trudno jest zrozumieć takie stanowisko...
- Porównajmy to z sytuacją innych narodowości, które na terenie naszego kraju i w Warszawie mają różne pomniki przypominające o ich historii czy też tradycji. Tymczasem dla dwustu tysięcy zamordowanych Polaków - bo w tej chwili ta liczba nie może być kwestionowana - nie ma miejsca upamiętnienia. Dzielone są ofiary na "lepsze i gorsze" - to patologia. Polacy, którym przez ponad 60 lat odmawia się pomnika, traktowani są we własnym kraju gorzej niż pozostałe narody. Nie mamy nic przeciwko upamiętnieniu innych narodowości. Chodzi o to, by Polacy nie byli traktowani gorzej, aby "antypolonizm nie prowadził do antysemityzmu". W dniu 25 czerwca 2007 r. wmurowany został kamień węgielny pod budowę Muzeum Historii Żydów Polskich, pod które już wcześniej władze Warszawy przekazały bezpłatnie teren. Natomiast pomnik dla Polaków wymordowanych w KL Warschau, pod który kamień węgielny poświęcił Ojciec Święty Jan Paweł II Wielki w dniu 13 czerwca 1999, do dziś nie ma lokalizacji. Nie sprzeciwiamy się zbudowaniu Muzeum Historii Żydów Polskich i zapraszamy Gminę Żydowską do wspólnego wystąpienia na rzecz zbudowania pomnika dla ofiar KL Warschau, wśród których byli także Żydzi. Antypolonizm niejedno ma imię i walka z pomnikiem prowadzona jest pod różnymi pretekstami, aby upozorować jego odmowę. Ostatnio upoważniona urzędniczka pani prezydent twierdzi, że lokalizacji pomnika na skwerze im. Alojzego Pawełka sprzeciwia się Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, ponieważ skwer ten nie leży w granicach obozu, co jest niezgodne ze stanem faktycznym i także prawnym. W myśl art. 4 ustawy z dnia 21 stycznia 1988 r. o Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa opinie Rady nie mają mocy współdecydujących, gdyż Rada podobnie jak konserwator zabytków są organami jedynie opiniującymi. Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa pozostawiła decyzję w kwestii lokalizacji pomnika na skwerze im. Alojzego Pawełka samorządowym władzom Warszawy. Poza tym, jak wynika z odczytu zdjęć lotniczych z 1945 r. opracowanego przez Państwowe Przedsiębiorstwo Geodezyjno-Kartograficzne w Warszawie, Lager II w Warszawie Zachodniej "zajmował powierzchnię pomiędzy ulicami: Mszczonowską, Armatnią, Bema i Prądzyńskiego". Na tym też terenie, oprócz baraków więźniowskich, znajdowały się komory gazowe przy ul. Bema, do których dostarczano gaz ze starej gazowni miejskiej położonej przy ul. Prądzyńskiego. Skwer im. Alojzego Pawełka wyznaczony przez Radę Miasta Stołecznego Warszawy jako miejsce lokalizacji pomnika znajduje się właśnie pomiędzy wymienioną gazownią miejską ul. Prądzyńskiego, więc na terenie obozowym. Wbrew temu pani prezydent odmówiła lokalizacji pomnika na skwerze im. Alojzego Pawełka.

Co wobec tego planuje uczynić Komitet Budowy Pomnika Ofiar Obozu KL Warschau?
- Mimo to będziemy budować pomnik. Napływają już do nas listy oburzonych ludzi, którzy chcą usypać kopiec z kamieni. Skoro władze mają wszystkie potrzebne dokumenty i mówią: "nie", to społeczeństwo zbuduje taki pomnik. I będzie to kopiec szczególny - Kopiec Serc dla wymordowanych Polaków, którym władze miasta odmówiły pomnika.

Prezydent Lech Kaczyński obiecał przed wyborami, że wybuduje pomnik...
- Nie obiecywał, ale przyrzekł. Powiedział, że teraz nie ma już żadnych wątpliwości w tej sprawie, również co do lokalizacji pomnika, i powstanie on jak najszybciej.

Mimo to prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz nie wydała zgody...
- W dodatku napisała list do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, by potwierdził swoją decyzję. Tak się nie postępuje. Jeżeli prezydent już się wypowiedział, to nie można prosić go o potwierdzenie. W piśmie tym pani prezydent Warszawy zapytuje prezydenta RP, czy ma budować pomnik, czy czekać. Jest to rzecz, której się nie daje skomentować. Czekać na co? Czy budować? - same pytania wskazują na jedynie możliwą pozytywną odpowiedź. Takie też jest jednoznaczne stanowisko prezydenta. Więc nie ma już w tej chwili nikogo i niczego, poza panią prezydent, kto by opóźniał sprawę. Tym bardziej że według przepisów samorządowych lokalne władze w dziedzinie pomników posiadają pełne kompetencje. Odnosi się to zarówno do uprawnień, jak i następstw moralno-społecznych.

Jakie najnowsze publikacje ujrzymy niebawem o KL Warschau?
- Ukaże się w sierpniu książka licząca 374 strony. Zostanie również wydany duży album - "Księga KL Warschau". Ten ostatni jest owocem sugestii, z którą zwróciło się do mnie m.in. Muzeum Polskie w Chicago oraz syn byłego prezydenta Warszawy z czasów okupacji, Juliana Kulskiego, który był komisarycznie nadany przez władze Państwa Podziemnego i rząd na uchodźstwie. Trzecia pozycja wydawnicza to broszurka dla młodzieży szkolnej o tytule: "Krótka historia KL Warschau dla szkół". Będzie ona miała nieco inny charakter od pozostałych wydawnictw. Napisana jest przystępnym, częściowo narracyjnym językiem, by była łatwo przyswajalna. W dotychczasowym kanonie lektur szkolnych kwestie ludobójstwa na Polakach i KL Warschau, który założony był dla zagłady stolicy Narodu Polskiego, pozostają niestety "białą plamą". I to także trzeba zmienić.

Tak było na Kresach


Antysemityzm czy antypolonizm?
Helena Pasierbska, Nasz Dziennik


Ostatnio powszechnie i bez powodu szermuje się pojęciem antysemityzmu. Należałoby zastanowić się nad intencjami osób, które nadużywają tego słowa. Czy wmawianie Polakom antysemityzmu nie spowoduje autentycznego zniechęcenia do Żydów?

Tak było na Kresach

Przed wojną wśród młodego pokolenia, do którego należałam, nie było przejawów antysemityzmu, przynajmniej na Wileńszczyźnie. W gimnazjach, m.in. w Gimnazjum im. E. Orzeszkowej w Wilnie, uczyły się i przyjaźniły ze sobą zarówno uczennice Polki, jak i Żydówki. Do dziś te kontakty przetrwały, np. Sima Kaganowicz zamieszkała w Tel Awiwie, przyjeżdża na spotkania "Orzechówek" do Polski. Tak wspomina czasy wileńskie: "Kresy w szerszym znaczeniu tego słowa stanowiły duży ośrodek żydowski... Stanowiły dla Żydów przez wiele lat takie centrum, jakim był Babilon..." ("Wilno i Wileńszczyzna jako krajobraz i środowisko wielu kultur", Białystok 1992). To samo utrzymuje Rachela Margolis, przebywająca obecnie tak w Izraelu, jak i w Wilnie - przez sentyment.
Tymczasem Izrael Gutman - prof. historii na Uniwersytecie Hebrajskim, rodem z Polski, autor wielu prac naukowych, uważa, że "był antysemityzm, kiedy żyli w Polsce Żydzi i jest antysemityzm również dzisiaj" (rozmowa D. Rosiaka z I. Gutmanem, "Życie" 4.07.1999). Prawda jest inna. Społeczność żydowska nie była lojalna względem państwa polskiego. Żydzi stanowili trzon Komunistycznej Partii Polski - prowadzącej akcję wywrotową, a więc wrogą naszemu Narodowi. A gdy wkroczyła na ziemie polskie Armia Czerwona, Żydzi witali ją radośnie z czerwonymi flagami i czerwonymi opaskami na rękawach.
Do końca życia nie zapomnę takiej sceny: ulicą na przedmieściu Wilna idzie polski żołnierz w luźnym szynelu, bez pasa, zgnębiony po klęsce wrześniowej. Podbiega do niego młody Żyd i uderza go w twarz.
Kiedy zaczęły się wywózki Polaków przez Sowietów w głąb ich przepastnego imperium, zadanie było ułatwione przez Żydów, którzy zawczasu przygotowali wykazy polskiej inteligencji. Przykładem moja rodzina Horodniczych z miasteczka Kościeniewicze.
Według I. Gutmana, serdeczne powitanie przez Żydów wojsk sowieckich wynikało z wiary, że "pod okupacją tą istniała większa szansa przeżycia niż pod Niemcami..." (rozmowa D. Rosiaka z I. Gutmanem, "Życie" 4.07.1999). Ależ we wrześniu 1939 r. większość Żydów nie zdawała sobie sprawy z rozmiarów zaplanowanego holokaustu. Antypolonizm był w nich zakodowany od dziesiątków, jeśli nie od setek lat. Pogarda dla "goja", przechytrzanie go to cecha nieodłączna mentalności żydowskiej. Świadczyło o tym powiedzenie "wasze ulice - nasze kamienice".
Jak stwierdza brytyjski historyk Norman Davies: "...była irracjonalna nienawiść części Żydów do Polaków". Należy dodać: znacznej części!
Teraz, nie bacząc na sześć tysięcy drzewek zasadzonych w Izraelu dla Polaków, którzy ratowali życie Żydów, nie licząc, ilu z tych ratujących postradało własne, Żydzi mają czelność twierdzić, że miały miejsce "jawne akty agresji ze strony AK. Rząd na emigracji, a przede wszystkim Delegatura w Polsce robiła niewiele dla ratowania Żydów" (rozmowa D. Rosiaka z I. Gutmanem, "Życie" 4.07.1999). A pomoc dla powstańców w getcie warszawskim, a ukrywanie dzieci żydowskich przez zgromadzenia zakonne, np. Sióstr Szarytek w Wilnie, itd. Wszystkiego mało i mało!

Kto ma przepraszać

To nieważne, że różne narody: Francuzi, Brytyjczycy, a przede wszystkim sami Żydzi, głównie amerykańscy, podczas wojny nie starali się ratować swoich braci. Obecnie oskarża się Polaków na cały świat, posługując się nawet szantażem, o zbrodnię mordowania Żydów w Jedwabnem, bez czekania na wyniki śledztwa.
Tymczasem w kwietniu 1944 r. we wsi Koniuchy na dawnej Wileńszczyźnie został dokonany zbiorowy mord na tamtejszej ludności przez oddział partyzantów sowieckich, złożony w znacznej mierze z Żydów zbiegłych z gett. Pisze o tym Chaim Lazar z Izraela w książce pt. "Destruction and Resistance" (New York, 1985) dla przydania chwały "dzielności" swych pobratymców... "Pewnego wieczoru 120 najlepszych partyzantów ze wszystkich obozów, uzbrojonych w najlepszą broń [ze zrzutów z Moskwy - dop. H.P.] wyruszyło w stronę wsi Koniuchy. Między nimi było około 50 Żydów, którymi dowodził Jaakow Prenner. O północy dotarli w okolice wioski i zajęli pozycje wyjściowe. Mieli rozkaz, aby nikomu nie darować życia. Nawet bydło i nierogacizna miały być wybite... Przygotowanymi zawczasu pochodniami partyzanci palili domy, stajnie, magazyny... Półnadzy chłopi wyskakiwali przez okna i usiłowali uciec. Ale zewsząd czekały ich śmiertelne pociski. Wielu z nich wskoczyło do rzeki, aby przepłynąć na drugą stronę, ale tam też spotkał ich taki sam los... 60 gospodarstw chłopskich, w których mieszkało około 300 osób, zniszczono. Nie uratował się nikt" (J. Urbankiewicz "Jedwabne i Koniuchy", "Wiano" nr 5/138, Łódź).
Jaka była przyczyna tej masakry? Otóż w Koniuchach chłopi nachodzeni przez bandy sowiecko-żydowskie, obrabowywani przez nie z żywności, zorganizowali samoobronę. W końcu byli już pozbawieni podstawowych środków do życia.
Obecnie sprawą mordu w Koniuchach zajmuje się Instytut Pamięci Narodowej. Ciekawe, kogo będą przepraszały nasze władze?

Litewski wstyd

I jeszcze jeden aspekt problemu rzekomej współwiny Polaków w dziele zagłady Żydów w czasie II wojny światowej, bzdurnie lansowanej przez niektóre kręgi żydowskie. Bo jeśli chodzi o Niemców, to dla współczesnych Izraelczyków są to powojenni przyjaciele. Odbywają się spotkania wśród młodzieży, podejmowane są wspólne przedsięwzięcia itp. Także "w Europie zachodniej praktycznie nie ma antysemityzmu... Tylko w Polsce jest inaczej" (Rozmowa z I. Gutmanem, "Życie", 4. 07.1999). Teraz i dziesiątki lat wstecz.
A dlaczego niedalekiej przeszłości nie wypomina się np. Litwinom? Przecież wymordowali ochotniczo praktycznie całą społeczność żydowską w swoim kraju - ok. 240 tys. osób. Nie trąbi się na cały świat o bestialskiej zagładzie kobiet i starców, strącanych żywcem do dołów w lesie ponarskim? Dla dzieci litewscy szaulisi żałowali kul, roztrzaskiwali więc ich główki po prostu o drzewa.
W tej "rzeźni ludzkiej" - jak określił Ponary Józef Mackiewicz - zostało zamordowanych około 70 tysięcy Żydów. A w Kownie Litwini samorzutnie, zanim Niemcy wydali jakiekolwiek zarządzenia, urządzili istny pogrom. Dlaczego o tym cicho, sza? Wprawdzie Efraim Zuroff - dyrektor Centrum Szymona Wiesenthala z Jerozolimy - określa skandalem fakt, że w ostatnim czasie spośród dziesięciu faszystów litewskich, wydalonych ze Stanów Zjednoczonych, sądzić usiłowano tylko jednego. Aleksandras Lilejkis, winien śmierci 35 tysięcy Żydów, spacerował sobie swobodnie ulicami Wilna, aż po paru latach... zmarł. E. Zuroff stwierdza: "Ani jeden z przestępców nie spędził choć jednego dnia w więzieniu. A są to ludzie oskarżeni o masowe zbrodnie. To jest oburzające" (Rozmowa Dawida Warszawskiego z E. Zuroffem "Gazeta Wyborcza" 15.07.1999).
Charakterystyczne jest, że oprawcy wywodzili się ze wszystkich grup społecznych, nie byli więc marginesem przestępczym, zdarzającym się w każdym kraju. Poza tym w tym czasie, kiedy to się działo, nie było wśród Litwinów głosów potępiających ów koszmar. Nawiasem mówiąc, w tej największej kaźni ziem północno-wschodnich II Rzeczypospolitej - w Ponarach - zamordowano tysiące Polaków - przeważnie akowców, przywożonych z więzienia po wielomiesięcznym, okrutnym śledztwie, prowadzonym przez litewskie służby bezpieczeństwa, współpracujące z gestapo. To także wynik antypolonizmu.

Helena Pasierbska

Autorka od lat zajmuje się tematem martyrologii Polaków na Litwie w czasie II wojny światowej. Wydała książkę "Wileńskie Ponary", której drugie wydanie ukazało się w maju 2001 r.



Helena Pasierbska, Nasz Dziennik, 2001-06-22

Żydzi. Antysemityzm. Holokaust Zbikowskiego


"Żydzi. Antysemityzm. Holokaust" Żbikowskiego


Andrzej Żbikowski prostuje historię stosunków polsko-żydowskich jak umie. Za typowy przykład jego inwencji może służyć podpis pod ilustracją opublikowaną na 11 opisywanej książki: "Żydzi, którzy od wieków prowadzili karczmy, często spotykali się z zarzutem, że rozpijają chłopów. Żydowska karczma była jednak dla mieszkańców prawdziwym oknem na świat. Można tu było dowiedzieć się o cenach zboża, zaciągnąć chwilową pożyczkę czy podyskutować o toczącej się gdzieś daleko wojnie". Jak widać - dzięki gorzałce polscy włościanie przecierają oczy na świat. No i dzięki Żydom.
Na rynku księgarskim pojawiła się książka dotycząca problemu żydowskiego: Andrzej Żbikowski: "Żydzi. Antysemityzm. Holokaust" (Wydawnictwo Dolnośląskie 2001), którą uznać należy za nową zmarnowaną okazję. Jest to właściwie historia Żydów w Polsce, od początków państwa polskiego aż do dziś, ale zawarta w dwóch słowach tytułu: antysemityzm i holokaust. Nasuwa się od razu pytanie, czy blisko tysiącletnie współżycie Żydów z Polakami można ograniczyć do takich dwóch problemów? Czy w naszej wspólnej historii nie było innych, ciekawych i pozytywnych zjawisk? Czy na tak ukierunkowanych treściach można budować atmosferę przyjaźni między Polakami i Żydami? I wreszcie, komu to ma służyć?

Odpowiedź na to ostanie pytanie jest niestety dość prosta, jeżeli przeanalizuje się treść całej książki, a szczególnie jej przesłanie polityczne. Okazuje się wówczas, że tytuł jest celowy jak motto. Ma on od razu nastawić czytelnika na przyjęcie myślowego schematu: dzieje Żydów to nieustanna tragedia narodu prześladowanego przez wrogie otoczenie, w tym przypadku przede wszystkim polskie; obwinienie Polaków o współudział w zagładzie i wytworzenie w nich poczucia winy, ukorzenia się i... zapłacenia kolejnego haraczu, tym razem "tylko" 60 miliardów dolarów. Tyle bowiem pieniędzy życzą sobie na tym etapie międzynarodowe hieny shoah-biznesu. Handel cierpieniami ludzkimi okazuje się nader intratnym procederem.

(...)

Zdrajca, ale swój

Obok Dmowskiego jest portret Leopolda Kronenberga i opis jego wielkich zasług. Rzeczywiście człowiek wyjątkowo zasłużony, tylko nieco zagadkowy. Wspierał wydatnie Powstanie Styczniowe, szczególnie finansowo i umożliwił jego dłuższe trwanie. Gdy skarbnik powstania Goldman zdradził Romualda Traugutta i spowodował aresztowanie i stracenie członków Rządu Narodowego, policja carska przeprowadziła drobiazgowe dochodzenie i znała dokładnie sytuację we władzach powstańczych i wszelkie powiązania z działaczami z zewnątrz. Jakim tedy cudem, po upadku powstania car odznaczył Kronenberga najwyższym odznaczeniem rosyjskim - Orderem św. Włodzimierza?
Pewne światło rzuca na to sytuacja, jaka wytworzyła się po powstaniu. Carat skonfiskował polskiej szlachcie na Litwie i w Królestwie 4.254 majątki. Część z nich otrzymali w nagrodę "za usmirenie polskawo miatieża" oficerowie i urzędnicy carscy, resztę odprzedano wzbogaconym Żydom. Od tego właśnie czasu popularnym zaczęło się stawać powiedzenie: "Wasze ulice, nasze kamienice", restrykcje popowstaniowe w poważnym stopniu dotknęły także patriotyczne polskie mieszczaństwo.
Oto i mamy dwie wielkie postacie: Polaka, który za obronę własnego Narodu dorobił się przydomka "antysemita" i Żyda, którego działalność dopomogła w zmniejszeniu polskiego stanu posiadania pod zaborem rosyjskim.

Rzeczpospolita znienawidzona

Pouczający jest tu rozdział "Po odzys kaniu niepodległości". Na wstępie dowiadujemy się, że "u progu niepodległości większość Żydów z nieufnością przyglądała się działaniom zmierzającym do utworzenia państwa polskiego. Ich niepokój budziły hasła ugrupowań nacjonalistycznych, które opowiadały się za budową państwa narodowego, a nie obywatelskiego". Pierwsze zdanie jest prawdziwe, natomiast w drugim znajduje się kupka kłamstw, a mianowicie:
- wrogość do odbudowy państwa polskiego przejawili Żydzi jesienią 1914 roku, zakładając w Berlinie Związek Wyzwolenia Żydów Rosyjskich i proponując Niemcom budowę tworu zwanego "Judeopolonią", którego powstanie przekreśliłoby jakiekolwiek nadzieje na odzyskanie przez Polaków niepodległości;
- Konstytucja marcowa z 1921 roku była najbardziej demokratyczną konstytucją w Europie, a poprzedziła ją seria dekretów Naczelnika Państwa, wprowadzających równość obywateli bez względu na narodowość i religię;
- "państwo obywatelskie" lub "otwarte" jest to wymysł naszych wyobcowanych "Europejczyków" z lat dziewięćdziesiątych i, jak wykazuje praktyka, prowadzi ono do niszczenia polskiej państwowości i tworzenia regionów pod władzą obcego kapitału.
Kolejne jadowite zdanie głosi: "Zaufanie do nowych instytucji politycznych podważały ponadto częste w pierwszych latach powojennych ekscesy antyżydowskie oraz hałaśliwa kampania nacjonalistyczna". W rzeczywistości; podpisując z Rosją Sowiecką Traktat Ryski (18 III 1921 r.) Polacy zgodzili się przyjąć w swe granice 330.000 Żydów; prawie drugie tyle przyjęli nielegalnych uciekinierów; oprócz tego w okresie międzywojennym przyjęliśmy dodatkowo ok. 200.000 Żydów z innych krajów Europy, w tym ok. 15.000 z Niemiec. Po co ci biedni Żydzi tak się masowo pchali do wstrętnej, nacjonalistycznej Polski?
Po drugie, jak zachowali się Żydzi w czasie najazdu bolszewickiego na Polskę? Czy powszechny aplauz biedoty żydowskiej dla najeźdźców, tworzenie czerwonych milicji i przywiezienie z Moskwy "rządu" Marchlewskiego, w którym dominowali Żydzi, miał Polaków przychylnie nastrajać do Żydów?

(...)

Gruenbaum narodowo antypolski

Pod ilustracją przedstawiającą spotkanie Naczelnika z delegacją żydowską widnieje podpis: "Przywódca syjonistów Izaak Gruenbaum apelował w 1918 r. do Naczelnika Józefa Piłsudskiego o pomoc w uzyskaniu autonomii kulturalnej dla Żydów". Istna sielanka, tyle że kłamliwa. Już 12 XI 1918 r. wszystkie odłamy żydostwa polskiego zostały przyjęte na audiencji u Józefa Piłsudskiego. Jednocześnie tego samego dnia Izaak Gruenbaum złożył żądanie stworzenia w suwerennym państwie polskim żydowskiego rządu mniejszości narodowej - Sekretariatu Stanu, działającego na podstawie separatystycznej konstytucji żydowskiej. Takiej instytucji nigdy i nigdzie diaspora żydowska nie miała. Kiedy Naczelnik Piłsudski i premier Paderewski oświadczyli, że całkowite uprawnienie Żydów w Polsce może nastąpić na wzór angielski lub amerykański, przedstawiciele Żydów uznali to za "wypowiedzenie wojny żydowskiemu ruchowi narodowemu, którą ten podejmie w obronie swoich interesów". Istotnie, Gruenbaum stworzył Sejmowy Blok Mniejszości Narodowych, zwalczający państwo polskie. Nienawiść, jaką preferowano w działaniach tego Bloku, zaowocowała w 1939 r. mordowaniem Polaków na Kresach Wschodnich, a od 1942 roku mordowaniem Żydów. We wszystkich obozach zagłady i w likwidacji gett uczestniczyły oddziały Askarów, czyli uzbrojonych mniejszości byłej II Rzeczypospolitej w służbie Hitlera.

(...) Przemilczany ŻZW i żydowscy zdrajcy

Książka jest pełna oskarżeń pod adresem Polaków, że byli "antysemitami", nie ratowali Żydów, itp. A czy autor lub ktokolwiek inny napisał kiedykolwiek konkretnie, jak Polacy mieli ratować Żydów? W jaki sposób mieli to zrobić, jeśli nie mogli uratować siebie? Czy chwytać za kamienie i rzucać się na oddziały wojskowe deportujące ludność żydowską? Jedyną możliwością dla sterroryzowanej ludności polskiej było podanie kawałka chleba, od czego nikt się nie uchylał. Niektórzy Żydzi odwdzięczali się jednak w inny sposób. Będąca na usługach gestapo żydowska organizacja kolaboracyjna "Żagiew" rozsyłała w teren swych agentów, którzy podawali się za ściganych Żydów, prosili o jedzenie, a potem donosili gestapo, kto żywi Żydów. Za taką działalność dostawali nagrody.
Dlaczego Żydzi nie podjęli żadnych form walki? Jedyną naprawdę organizacją, która przynosi Żydom chwałę, jest Żydowski Związek Wojskowy, powstały w grudniu 1939 r. Składał się on z oficerów i podoficerów WP, uczestników walk wrześniowych. ŻZW przez pierwsze lata okupacji rozbudowywał i szkolił swoje szeregi, a w kwietniu 1943 r. osiągnął stan ok. 400 ludzi zorganizowanych w 11 plutonów bojowych. Wcześniej wykonał wiele akcji zbrojnych, likwidując kolaborantów z "Żagwi" i stawiając zbrojny opór Niemcom w styczniu 1943 r. ZŻW "podpadł" jednak starszyźnie getta, ponieważ podjął bez jej upoważnienia walkę i współpracował z Korpusem Bezpieczeństwa AK. Dowodził nim kpt. Moryc Apfelbaum ps. "Kowal". O nim jednak zupełnie cicho w opracowaniach na temat powstania w getcie. Autor recenzowanej książki raczył tylko wspomnieć: "Obok ŻOB w powstaniu w getcie warszawskim walczyły oddziały Żydowskiego Związku Wojskowego" (s. 41). ŻZW nie walczył "obok", ale był organizatorem powstania.


dr Andrzej Leszek Szcześniak

Tytuł, śródtytuły i podpis pod ilustracją pochodzą od redakcji "Naszego Dziennika".


dr Andrzej Leszek Szcześniak, Nasz Dziennik, 2001-07-06

Musimy walczyc z antypolonizmem!!


Musimy walczyc z antypolonizmem!!
Dlaczego Polska nie odpowiada na falszowanie historii?

Nowe fałsze Grossa (5) - Jak kłamie Gross prof. Jerzy Robert Nowak
Znakomity polski naukowiec w USA prof. Iwo Cyprian Pogonowski mówił mi już ponad pięć lat temu o jakże niepokojącym zjawisku zauważalnym na wielu uczelniach amerykańskich. Chodziło o to, że liczni wykładowcy i studenci polskiego pochodzenia wstydzili się przyznawać do polskości z powodu szalejącej już wtedy fali antypolonizmu, oskarżeń Polaków o "dziki antysemityzm", współudział w mordowaniu Żydów w dobie wojny etc. Nowa książka J.T. Grossa ma wszelkie "szanse", aby doprowadzić do lawinowego wręcz pogorszenia wizerunku Polski i Polaków u nieznających faktów Amerykanów. Stąd nieprzypadkowe tak liczne w ostatnich tygodniach teksty polskich autorów z USA i Kanady, alarmistycznie wręcz ostrzegające przed rozmiarami polakożerczych bredni Grossa.28 lipca 2006 r. na łamach czołowego dziennika polonijnego w USA - "Dziennika Związkowego" - ukazała się prawdziwie miażdżąca recenzja "Strachu", wyszła spod pióra Wojciecha A. Wierzewskiego, autora bardzo popularnego polonijnego programu radiowego w Chicago "Dialog 2000". Wierzewski, znany m.in. z licznych owocnych prób wspierania dialogu ze stroną żydowską, tym ostrzej napiętnował nową książkę Grossa, widząc w niej zamierzenie niszczące wszelkie szanse dialogu między Polakami a Żydami. Oskarża paszkwil Grossa, że stara się "zapobiec jakiejkolwiek próbie porozumienia i służącą tylko antagonizowaniu stron, podsycaniu wzajemnej niechęci". Według Wierzewskiego, "Strach" Grossa to książka, która "wywołuje wyłącznie złe emocje, nie buduje, lecz tylko rujnuje to, co się już udało osiągnąć we wzajemnym dialogu".Z równie ostrą recenzją książki Grossa, niewyrażającą dosłownie ani jednego pozytywnego zdania o "Strachu", wystąpił historyk polski ze Stanów Zjednoczonych Marek Jan Chodakiewicz w obszernym tekście opublikowanym na łamach "Niezależnej Gazety Polskiej" z 4 sierpnia 2006 roku. Według Chodakiewicza: "Autor "Sąsiadów" i "Strachu" dokonuje zawoalowanej próby zaoferowania współczesnej inteligencji polskiej faustowskiego układu: potępcie polski lud, a szczególnie odetnijcie się od Kościoła katolickiego, od religii chrześcijańskiej, od patriotyzmu i tradycji, odrzućcie Stary ład, czyli to, co - według Grossa - spowodowało antyżydowską przemoc".Wtedy będziecie tak jak ci jedynie Sprawiedliwi polscy intelektualiści, którzy potępili mord kielecki, bowiem natychmiast rozpoznali jego "reakcyjne" źródła: Kościół, harcerstwo, "andersowców", powstańców antykomunistycznych, "drobnomieszczaństwo".Na tym tle z ogromnym zdumieniem obserwuję przerażającą bezczynność MSZ w sprawie Grossa, i to zarówno na szczeblu kierowniczym, jak i w ambasadzie RP w Waszyngtonie. Nie tak dawno przecież Jarosław Kaczyński, którego ogromnie cenię, powiedział, że "MSZ zostało odzyskane". Czy rzeczywiście? Nasuwa się również pytanie, dlaczego dotąd w całej sprawie milczą wybitni przedstawiciele patriotycznych partii polskich na czele z PiS? Idźmy dalej, zapytując, dlaczego nie protestują przeciwko plugawemu polakożerstwu Grossa czołowi przedstawiciele społeczności żydowskiej w Polsce? Przecież liczni z nich znają język angielski i mogli naocznie przekonać się o potworności zoologicznego wręcz polakożerstwa żydowskiego hochsztaplera z USA. Do rangi skandalu urasta wyraźne poparcie dla Grossa ze strony związanego z Żydowskim Instytutem Historycznym i IPN (!) Andrzeja Żbikowskiego (według "Przekroju" z 13 lipca 2006 r.). Wyraźnie "odsłonił się" udający dotąd propolskie sentymenty były ambasador Izraela w Warszawie Szewach Weiss, który wyraźnie poparł oszczerstwa Grossa w tekście "Polska zdrada" ("Wprost" z 9 lipca 2006 r.). Komentując, że Gross dokonuje "swego rodzaju rozliczenia z Polską", Weiss kłamliwie twierdzi: "Wiem jednak, że wielu polskich naukowców prowadzi podobne badania i dochodzi do podobnych jak Gross wniosków" (!).Zapytajmy, dlaczego trwożnie milczy tak niesłusznie eksponowany jako "autorytet" znawca stosunków polsko-żydowskich były minister spraw zagranicznych Władysław Bartoszewski. Zachowuje się w całej sprawie w stylu - jak by powiedział L. Wałęsa - "ani be, ani me, ani kukuryku!". Tak jak niegdyś w czasie nieszczęsnej wizyty w Knesecie, gdy nie zareagował nawet jednym zdaniem na ohydne polakożercze wystąpienia kilku posłów izraelskich. Myślę, że cała sprawa jest swego rodzaju papierkiem lakmusowym na to, kto prawdziwie chce bronić prawdy o stosunkach polsko-żydowskich, kto naprawdę pragnie uczciwego dialogu między obu nacjami. Tu potrzebne jest otwarte wyrażenie stanowiska, a nie tchórzliwe milczenie! Zhańbili się po stronie Grossa!Jednym z głównych celów mojego tak szeroko udokumentowanego cyklu artykułów w "Naszym Dzienniku" o nowym paszkwilu Grossa jest ułatwienie Czytelnikom dostrzeżenia pełnej skali tolerancji dla najbardziej nawet klinicznego antypolonizmu, występującej w bardzo wpływowych mediach. Myślę, że w świetle przytaczanego przeze mnie obrazu rozmiarów polakożerczych kalumnii Grossa tylko ktoś kompletnie ślepy i głuchy w sprawach naszej Ojczyzny, ktoś bez jakiegokolwiek poczucia polskiej godności narodowej może jeszcze teraz chwalić lub usprawiedliwiać Grossa. Nader jednoznaczny wydaje się również osąd moralny takich "polskich" gazet czy tygodników, które jeszcze teraz posuwają się do chwalby lub obrony Grossa. W ten sposób działają one "na szkodę Polski" - jak słusznie stwierdzili sygnatariusze oświadczenia Niezależnego Zespołu ds. Etyki Mediów, opublikowanego w "Naszym Dzienniku" z 5-6 sierpnia 2006 roku. Warto dobrze zapamiętać nazwiska wszystkich progrossowych dziennikarzy i naukowców, którzy są faktycznie współwinni dzisiejszej "hańby domowej". Przypomnijmy, że wśród gazet codziennych najbardziej niegodnie zachowała się "Gazeta Wyborcza", drukując 29-30 lipca 2006 r. artykuł Piotra Wróbla, "naukowca" z Toronto, panegirycznie wychwalający Grossa. Wśród tygodników najbardziej jak dotąd, chyba nieprzypadkowo, skompromitował się katolewicowy "Tygodnik Powszechny", potocznie "Obłudnikiem Powszechnym" zwany. To w nim 16 lipca 2006 r. wystąpiono z haniebnym, iście targowickim pomysłem przyznania Grossowi polskiego państwowego wyróżnienia (w tekście Agnieszki Sabor). To w "Tygodniku Powszechnym" z 9 lipca ogromnie wyeksponowano, bez jakiegokolwiek krytycznego komentarza, bardzo obszerny tekst wykładu Grossa, wygłoszonego w Krakowie 4 lipca 2006 roku. Nie sprostowano tam nawet tak ewidentnych bzdur jak przejęte od komunistów kłamstwo Grossa o wielotysięcznym tłumie, który uczestniczył w "pogromie" kieleckim, czy twierdzenie, że "jedna czwarta mieszkańców miasta brała udział w pogromie". "Tygodnik Powszechny" powinien przeprosić mieszkańców Kielc za to oszczerstwo! Nie sprostowano kretyńskiej insynuacji Grossa, że w Łodzi strajkowało 15 tys. robotników, "oburzonych, że można ich posądzić o współczucie dla wymordowanych Żydów".Wyjaśniałem już w "Naszym Dzienniku", że robotnicy łódzcy byli oburzeni wydrukowaniem podpisanych rzekomo w ich imieniu rezolucji, przygotowanych w najgorszym stalinowskim stylu i potępiających "reakcję", "podziemie", "andersowców". Skompromitował się - nie po raz pierwszy - tygodnik "Newsweek" z 6 sierpnia 2006 r. tekstem "analityka stosunków międzynarodowych" Bartłomieja Sienkiewicza, z werwą wybraniającego Grossa przed krytykami jego książki. Dodajmy, że Sienkiewicz przyznał, iż "Strachu" nie czytał (!). Pogratulować odwagi w bronieniu "na ślepo" patologicznego polakożercy! Skompromitowała się po raz kolejny z rzędu znana i tak z rozlicznych wsparć dla wyskoków antypolonizmu postkomunistyczna "Polityka". 15 lipca 2006 r. ukazał się w niej ogromniasty wywiad popularyzujący Grossa, przeprowadzony przez Adama Szostkiewicza. Dodać tu należy wreszcie znaną z różnych wypadów przeciw polskim tradycjom narodowym i Kościołowi komercyjną stację telewizyjną TVN, która 6 lipca 2006 r. splamiła się popularyzującą J.T. Grossa okołogodzinną debatą z tendencyjnie dobranymi uczestnikami, w tym z osławioną fanatyczną tropicielką antysemityzmu A. Bikont z "Gazety Wyborczej". Grossowi w Polsce należy się tylko sąd, a nie popularyzacja!W szczególnie paskudnej sytuacji, doprawdy nie do pozazdroszczenia, znalazło się liberalno-lewicowe wydawnictwo Znak sugerujące swój związek z Kościołem. Nazbyt pochopnie połakomiło się na polakożerczy "Strach". Podobno podsunął go im jakiś filar dawnej opozycji laickiej, zapewniając, że znajdą w tej książce wyjątkowy cymes intelektualny. Teraz zaś już nadto wyraźnie widzą, że znaleźli się w żałosnej sytuacji, bez jakiegokolwiek dobrego wyjścia. Jeśli bowiem wycofają się z druku książki Grossa pod wpływem nacisku opinii publicznej, to będzie raczej bardzo przykra rejterada! Jeśli zaś wydrukują Grossa, to się haniebnie skompromitują jako protektorzy książki dziko antypolskiej i antykatolickiej (!). Wpadną jak śliwka w kompot, dowodząc braku elementarnego rozeznania merytorycznego i "czucia po polsku". Podana niedawno w "Rzeczpospolitej" informacja, że Znak ma wydać książkę Grossa dopiero w połowie przyszłego roku, być może oznacza, że wydawnictwo zamierza powoli, po cichu, rakiem wycofać się z całego tak kompromitującego przedsięwzięcia (przecież przekład "Strachu" może zająć parę miesięcy, a nie rok!). A może Znak chce przygotować wyraźnie zmienioną wersję książki Grossa dla Polaków. Coś w tym rodzaju zalecał już w "Gazecie Wyborczej" stary spec od deformowania historii Polski - "naukowiec" P. Wróbel z Toronto. Tyle że taki manewr jednak nie przejdzie, właśnie dzięki "Naszemu Dziennikowi", który już teraz szczegółowo ujawnia pełny katalog polakożerczych "wyczynów" Grossa. Czytelnicy natychmiast odkryją wszystkie "kosmetyczne zabiegi i cięcia". Inna sprawa, że tych cięć musiałoby być tak wiele, że ponad 300-stronicowa książka Grossa musiałaby skurczyć się do maleńkiej broszury! Kłamstwa o powstaniu w getcieWśród najpodlejszych kłamstw zawartych w "Strachu" Grossa poczesne miejsce zajmują oszczerstwa na temat stosunku Polaków do powstania w getcie warszawskim. Na stronach 171-173 Gross kreśli dla Amerykanów ponury, jednowymiarowy obraz Polaków jako prawdziwych "potworów moralnych". Pokazuje, jak Polacy rzekomo ogromnie cieszą się z tragedii Żydów, ginących w płonącym getcie, wołając, że oto "smażą się kotlety z Żydów"! Na dowód Gross podaje oceny wyszłe spod pióra pisarzy żydowskiego pochodzenia - Adolfa Rudnickiego i Mieczysława Jastruna, wiersz Czesława Miłosza "Campo di Fiori" i zapis jakiejś mało znanej Żydówki Fanki Gaerber. Równocześnie zaś Gross cynicznie przemilcza liczne jakże odmienne świadectwa wyszłe spod piór prawdziwie wielostronnych i wnikliwych komentatorów tego wszystkiego, co się działo z Żydami w Warszawie. Całkowicie przemilcza np. ogromnie cenne zapiski z "Kroniki lat wojny i okupacji" Ludwika Landaua. Ten wybitny żydowski ekonomista dał w swej kronice chyba najpełniejszy i zarazem najobiektywniejszy opis losów żydowskich doby wojny. Tym wymowniejszy więc jest fakt, że zapiski Landaua na temat polskich postaw wobec powstania w getcie warszawskim różnią się wprost diametralnie od oszczerczego czarnego obrazu kreślonego w książce Grossa. I tak np. pod datą 20 kwietnia 1943 r. Landau pisze o dominującym w całej Warszawie uczuciu współczucia i aprobaty dla żydowskich powstańców, a 22 kwietnia 1943 r. zauważa, że postawa różnych grup społeczeństwa wobec Żydów korzystnie zmieniła się w czasie walk: w kierunku aprobaty dla żydowskiego oporu, a nawet jeszcze większego współczucia odtąd odczuwanego. Pod datą 27 kwietnia 1943 r. czytamy u Landaua, że walki Żydów w getcie spotykają się z aprobatą nawet najbardziej antysemickich grup. 30 kwietnia 1943 r. Landau zanotował na temat walki powstańców w getcie: "Walka ta spotkała się wszędzie z uznaniem, obudziła współczucie, nawet w mało dostępnych dla niego w stosunku do Żydów środowiskach, zwłaszcza wobec jednoznacznego stanowiska całej tajnej prasy" (por. L. Landau, Kronika lat wojny i okupacji, t. 2, grudzień 1942 - czerwiec 1943, Warszawa 1962, s. 355, 358, 362, 370, 380).Inny przykład pochlebnych dla Polaków świadectw, świadomie zatajonych w dostarczonej przez Grossa tendencyjnej składance cytatów, to opinia Icchaka Zuckermana "Antka". Ten skądinąd nieskłonny do idealizowania Polaków ideowy przywódca młodzieży syjonistycznej zapisał w swym pamiętniku: "Możemy powiedzieć, że polska ulica w tych dniach była prożydowska. Ja nie mówię tu o skrajnych grupach, które były rozemocjonowane tym, że Żydzi płoną w getcie... to, co się działo w getcie, wzbudziło nadzwyczajny respekt dla żydowskich bojowników. Polska (podziemna) prasa była pełna podniecenia i podziwu, nie tylko ze strony niektórych przywódców lewicowych i liberalnych, lecz jako wyraz prostej sympatii mas" (por. I. Zuckerman "Antek", A Surplus of Memory: Chronicle of the Warsaw Ghetto Uprising, Berkeley, London and Oxford 1993, s. 374).Przytaczam tu kreślony przez Landaua i Zuckermana obraz jednoznacznego poparcia polskiej prasy podziemnej dla powstania w getcie warszawskim. Jest on tym ważniejszy, że Gross już w jednej ze swych wcześniejszych książek - w "Upiornej dekadzie", wydanej w 1998 r., pisał na s. 44: "W bardzo ważnej książce "Wojna niemiecko-polska" (Aneks, 1989) Paweł Szapiro przytacza pełny zestaw tekstów na temat powstania w getcie warszawskim. Jak widać z tego zbioru, antysemityzm był regułą wyrażaną w opinii publicznej polskiego społeczeństwa, od której oczywiście należy odnotować ważne, bardzo szlachetne i wpływowe odstępstwa". Każdy z Czytelników tego tekstu może z łatwością się przekonać, do jakiego stopnia fałszerz recydywista Gross świadomie zdeformował rzeczywistą wymowę książki P. Szapiry, historyka związanego z Żydowskim Instytutem Historycznym w Warszawie. Otóż wybór Szapiry przekonywająco pokazywał, że ogromna część polskiej prasy konspiracyjnej sympatyzowała z walką Żydów w getcie, a rzadkimi odstępstwami od tej reguły były właśnie teksty antyżydowskie. Przypomnijmy, że na ten temat również Baruch Goldstein, działacz Bundu i organizator jego bojówek przed wojną, jednoznacznie stwierdził: "Cała polska prasa podziemna, niezależnie od politycznej ideologii, powitała z entuzjazmem bitwę 18 stycznia [1943 - pierwszą próbę obrony getta przed niemiecką pacyfikacją - J.R.N.] (por. B. Goldstein, The Star bear Witness, New York 1949, s. 177). Cytowane wcześniej żydowskie świadectwa, przemilczane przez Grossa, warto uzupełnić o opinię wybitnego matematyka żydowskiego pochodzenia Stefana Chaskielewicza. W swych wspomnieniach napisał on m.in.: "O walkach w getcie mówiono powszechnie w całej Warszawie. Starałem się pilnie słuchać wypowiedzi na ten temat (...). Nie usłyszałem ani jednej wypowiedzi pochwalającej bestialskie mordowanie Żydów czy też lekceważącej działalność obrońców getta. Opowiadano mi jedynie o tym, że jakiś pasażer wyrażał swą radość z tego, że nie będzie więcej Żydów w Warszawie. To miało się jakoby spotkać z powszechnym oburzeniem innych pasażerów, którzy jednak nie reagowali słownie, bo sądzili, że jest to prowokacja. Wieczorami sąsiedzi wychodzili na dach domu, w którym mieszkałem, by obserwować dymy palących się domów getta. Ja także tam się znalazłem.Patrzono ze zgrozą i wyrażano przekonanie, że "jak skończą z Żydami, to zabiorą się za nas". Byłem do głębi wstrząśnięty wydarzeniami w getcie. Zdawałem sobie sprawę, że powszechnie powtarzane wieści o niezwykłych sukcesach getta i o wielkich stratach Niemców są na pewno przesadzone" (S. Chaskielewicz, Ukrywałem się w Warszawie: styczeń 1943-1945, Kraków 1988, s. 42).Dodajmy do tego tak oburzający fakt całkowitego przemilczenia przez Grossa kilkunastu prób udzielenia zbrojnej pomocy dla powstańców żydowskich ze strony żołnierzy Polski Podziemnej. Gross cynicznie milczy o Polakach poległych lub rannych w czasie tych prób. Pisała o tej polskiej pomocy m.in. Teresa Prekerowa w "Najnowszych dziejach Żydów w Polsce" (Warszawa 1993, s. 339): "Oddziały AK, GL i innych polskich ugrupowań próbowały przyjść z pomocą walczącemu gettu, jednak mimo poniesionych ofiar w ludziach żadnemu nie udało się dokonać wyłomu w murze". Książka ta była chętnie cytowana przez Grossa. Nie może więc udawać, że nie wiedział o tych zbrojnych próbach pomocy polskiej dla żydowskiego powstania. Dlaczego więc całkowicie przemilczał to w pisanej dla Amerykanów książce, wypełniając prawie dwie strony swego tekstu wyłącznie obrazami rzekomej jadowitej nienawiści Polaków do ginących w getcie Żydów? Rzetelny historyk jest zobowiązany do pokazywania przedstawianego przez siebie obrazu wydarzeń w całej jego złożoności, porównywania różnorodnych, częstokroć nawet sprzecznych ze sobą świadectw. Cóż wspólnego z tym wymogiem rzetelności ma cyniczny fałszerz zza oceanu? Może spróbują wyjaśnić tę postawę uparci obrońcy i popularyzatorzy Grossa z "Gazety Wyborczej", "Tygodnika Powszechnego", "Newsweeka" czy "Polityki".Kolejna część cyklu jutro. prof. Jerzy Robert Nowak, Nasz Dziennik, 2006-08-09